Biedronka podnosi wynagrodzenia pracowników

Jeronimo Martins Polska, właściciel sieci Biedronka, podnosi wynagrodzenia pracowników - podała spółka w komunikacie prasowym, dodając, że to trzecia podwyżka w ciągu ostatnich 12 miesięcy.

Spółka podała, że od 1 kwietnia pensja sprzedawcy-kasjera z trzyletnim stażem pracy wzrasta z 2.600 do 2.750 złotych brutto przy zatrudnieniu na pełen etat i uwzględnieniu bonusu za brak nieplanowanych nieobecności.

Dodatkowo każdy sprzedawca-kasjer może liczyć na premię miesięczną w wysokości do 330 zł brutto.

Od 1 kwietnia najniższe wynagrodzenie pracownika rozpoczynającego pracę w Biedronce na pełen etat na stanowisku sprzedawca-kasjer wynosi 2.450 zł brutto.

Podjęto również decyzję o wzroście wynagrodzeń kadry kierowniczej w sklepach. Aktualnie Jeronimo Martins Polska zatrudnia ok. 60 tys. osób w oparciu o umowy o pracę. Biedronka, największa sieć detaliczna w Polsce, liczy ponad 2720 sklepów.

Reklama

Jako pierwszy w 2017 roku na podwyżki zdecydował się Lidl , Kaufland i Tesco. Jak podał portal dla handlu.pl Biedronka ostatni raz na ten krok zdecydowała się w październiku ubiegłego roku.

Zdaniem analityków, decydując się na kolejne podwyżki, należy pamiętać o skali działania poszczególnych sieci - Lidl ma w Polsce ponad 600 sklepów, Tesco około 430, Kaufland ok. 200, a Biedronka aż 2720 placówek.

Jak z cenami?

Poprawa pogody sprzyja krajowym nowalijkom. Polskie warzywa powoli zaczynają dominować nad importowanymi. O tym, że jest ich więcej możemy przekonać się w sklepach i na targowiskach. Regularnie spada także ich cena.

W ciągu dwóch miesięcy nawet o połowę spadła cena pomidorów. Z każdym dniem mniej płacimy również za krajowe ogórki czy rzodkiewkę.

Tendencja powinna utrzymywać się jeszcze przez najbliższe tygodnie - szacuje Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności: "Poniekąd to jest naturalna tendencja, że im więcej słońca tym większa podaż i mniejsza cena. Z drugiej strony te ceny nie mogą spadać w nieskończoność. To może powodować straty producentów" - wskazuje ekspert.

Andrzej Gantner zauważa, że kiedy maleje różnica cenowa między nowalijkami krajowymi i importowanymi, zwykle sięgamy po te krajowe: "Doszliśmy do tego, że nabywając produkty potrafimy odróżnić towar krajowy od zagranicznego.

Czy to po kolorze czy zapachu czy smaku. Jakość może być podobna, ale bliższe naszym upodobaniom są zwykle polskie. Przy porównywalnych cenach to właśnie po nie sięgamy" - analizuje przedstawiciel PFPŻ.Oprócz warzyw, tanieją także owoce. Tańsze od sprowadzanych są krajowe jabłka czy gruszki.

IAR

PAP/IAR/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: handel detaliczny | Biedronka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »