Blaski i cienie nadbałtyckich gospodarek

Co oczywiste, gdy strefa euro trzeszczy w szwach, mniej mówi się o państwach, w których sytuacja gospodarcza prezentuje się stabilniej. Szczególnie, jeżeli również w mniej dramatycznych chwilach rzadko trafiają na czołówki gazet, tak jak kraje bałtyckie.

Co oczywiste, gdy strefa euro trzeszczy w szwach, mniej mówi się o państwach, w których sytuacja gospodarcza prezentuje się stabilniej. Szczególnie, jeżeli również w mniej dramatycznych chwilach rzadko trafiają na czołówki gazet, tak jak kraje bałtyckie.

- Pozorny spokój często wydaje się złudny, jednak być może upowszechnienie ich doświadczeń mogłoby odegrać rolę edukacyjną. Zwracał na to uwagę już w ubiegłym roku premier Estonii Andrus Ansip, zaś na ostatniej konferencji im. Lennarta Meri w Tallinie wtórował mu łotewski szef rządu Valdis Dombrovskis.

Euro celem

To nie tylko PR polityków, wykorzystujących rzadką okazję wejścia w rolę mentora reszty kontynentu. Bałtów chwalą także specjaliści z innych regionów Europy. Pozytywnie o polityce rządu Łotwy wypowiedziała się kilka dni temu dyrektor MFW Christine Lagarde. Francuzka w wywiadzie dla "Svenska Dagbladet" pozytywnie porównywała elastyczność i odwagę włodarzy Łotwy z postawą liderów i społeczeństwa Grecji. O wynikach, jakie osiąga to państwo, mogą rzeczywiście tylko pomarzyć. Wzrost gospodarczy na Łotwie w I kwartale 2012 r. wyniósł 6,8 proc., czyli 2,3 proc. więcej niż zakładali analitycy. W tej sytuacji rząd Dombrowskisa mógł sobie pozwolić na realizację postulatów wyborczych partii centroprawicy, czyli obniżki podatków VAT i PIT. Oprócz normalnej w takich wypadkach motywacji, gabinet do zmian motywuje cel w postaci jak najszybszej akcesji do strefy euro (planowana data to 1 stycznia 2014 r.).

Reklama

O tym, co skłania elity państw bałtyckich do kroku, który niektórym w obecnej sytuacji mógłby wydawać się samobójczy, pisałem już w artykule "Estonia - rok pod znakiem euro", opublikowanym na portalu politykawschodnia.pl w grudniu ub.r. Łotewskie społeczeństwo pozostaje sceptyczne wobec tego projektu. Jego promocji miała służyć m.in. wizyta prezydenta Estonii Toomasa Hendrika Ilvesa 5-7 czerwca. Znamienne, że euroagitacja polityka zza miedzy według niego samego "to egoistyczne życzenie, bo przy przyjmowaniu decyzji związanych ze strefą euro potrzebne nam głosy państw, które zachowują się tak samo, jak my, czyli odpowiedzialnie". Ilves w trakcie wizyty mocno podkreślał estońsko-łotewskie pobratymstwo, jakby podświadomie chciał się zrehabilitować za stwierdzenia sprzed wielu lat, że jego rodaków więcej łączy ze Skandynawami, gdyż w ich języku podobnie brzmi słowo "Boże Narodzenie".

Odpowiedzialność przede wszystkim

Prezydent Estonii na pewno chciałby usłyszeć podobne słowa uznania co Dombrovskis od Lagarde. Niestety, na razie musiał odpierać na Twitterze zarzuty ekonomicznego noblisty Paula Krugmana. Posługując się wykresem z zasobów Eurostatu, poddał on na swoim blogu w wątpliwość estońskie odrodzenie gospodarcze ostatnich lat, które uważa za przereklamowane i wykorzystywane zbyt pochopnie jako uzasadnienie prymatu cięć budżetowych, remedium na depresje. Ilves w ostrych, wręcz wulgarnych, słowach wytknął ekonomiście ignorancję i protekcjonalny stosunek do mieszkańców Wschodniej Europy. Zakończył tę serię wpisów ironicznym wyrażeniem wiary, że Estończycy "koniec końców zrobią to, co wcześniej uzgodnili i jeszcze ponownie wybiorą rząd, który zachowuje się odpowiedzialnie". Porównując tę wypowiedź z wystąpieniami podczas wizyty na Łotwie, nietrudno zauważyć konsekwentną strategię PR-owską skupioną wokół tego ostatniego słowa. Statystyki mają to do siebie, że każdy dobiera je i interpretuje na swój sposób, trudno więc o konsensus w takich dyskusjach. Na pewno Krugman nie "popełniłby" takiego wpisu, gdyby nie jego poparcie dla polityki stymulowania wzrostu gospodarczego w wydaniu m.in. Francois Hollande'a. Cała sytuacja wydaje się nieco groteskowa, jednak staje się mniej zabawna, kiedy spróbujemy sobie odpowiedzieć na pytanie, ilu polityków byłoby gotowych do takiej obrony Polski w cyberprzestrzeni?

Rury i szpiedzy

W ostatnich dniach maja z Wilna napłynęły dobre wieści w kontekście trwającego arbitrażu między PGNiG a Gazpromem. W podobnym sporze, między rosyjskim gigantem a firmą Lietuvos Dujos, ostatecznie zdecydowano o podziale spółki w zgodzie z antymonopolowymi wymogami UE oraz dodatkowymi przepisami krajowymi mówiącymi, że właściciel infrastruktury przesyłowej nie może mieć powiązań kapitałowych z obecnymi na lokalnym rynku handlarzami gazem. Zadecydowała o tym zmiana stanowiska innego akcjonariusza - niemieckiego koncernu E.ON, który na początku popierał Rosjan. Rurociągi zostaną przekazane litewskiemu rządowi, co umożliwi korzystanie z nich innym podmiotom niż Gazprom, przede wszystkim terminalowi importowanego LNG, który ma zostać oddany do użytku pod koniec 2014 r. w Kłajpedzie. Być może litewskie zwycięstwo zmobilizuje też to państwo i Polskę do budowy zapowiadanego energetycznego łącznika. Wagę tej decyzji należy tym bardziej docenić, że według raportu z działalności Departamentu Bezpieczeństwa Państwowego Litwy za rok 2011 polityka energetyczna tego państwa stanowi główny - obok urabiania mniejszości narodowych - kierunek wrogich działań obcych wywiadów. Jest to pierwszy tego typu dokument, jaki w imię umacniania zaufania do jego twórców, został podany do wiadomości obywateli republiki. W raporcie można przeczytać, że korzystające z zagranicznego wsparcia litewskie organizacje i kanały informacyjne działają na rzecz trwałego uzależnienia tego kraju od dostaw energii z zewnątrz oraz tworzą pozytywny wizerunek krajów niedemokratycznych. Biorąc pod uwagę położenie geopolityczne Litwy, nietrudno domyśleć się, których z jej sąsiadów mieli na myśli autorzy opracowania.

Kordian Kuczma

Autor jest analitykiem Instytutu Jagiellońskiego ds. obszaru postradzieckiego i polityki historycznej

Gazeta Finansowa
Dowiedz się więcej na temat: Gazeta Finansowa | sytuacja | cienie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »