Bliski koniec maślanej drożyzny?

Do ustabilizowania się sytuacji na rynku masła trzeba jeszcze czasu, ale są pierwsze sygnały wskazujące na to, że zbliża kres drożyzny. Ceny zbytu przestały rosnąć i jeśli ta tendencja się utrzyma, jest szansa, że dotrze także na sklepowe półki - mówi Roman Przasnyski, główny analityk w firmie GERDA BROKER.

Z informacji Agencji Rynku Rolnego wynika, że początek lipca przyniósł zahamowanie wzrostowej tendencji na rynku masła. Krajowe ceny zbytu trzymają się w okolicach 21 zł za kilogram, ale w pierwszym tygodniu lipca przestały iść w górę. Na razie zbyt wcześnie, by przesądzać. czy to zwiastun definitywnego końca maślanej drożyzny, ale z pewnością jest na to nadzieja, przynajmniej patrząc z perspektywy lokalnej. Nasz rynek znajduje się jednak pod wpływem sytuacji na świecie, a ta wciąż nie jest jednoznaczna.

U największych europejskich producentów masła, w ostatnim czasie tendencje są bardzo rozbieżne. W Niemczech ceny zbytu wyraźnie się obniżyły, z kolei we Francji zanotowały dynamiczny skok z około 5 do 5,8 euro za kilogram, czyli o 16 proc. tylko w ciągu pierwszego tygodnia lipca. Od maja do końca czerwca ceny masła w portach Europy Zachodniej wzrosły z 5000 do 6500 dolarów za tonę, czyli o 30 proc. Jedynie nieco mniejsze zwyżki miały miejsce na niemal całym świecie, a silna wzrostowa tendencja trwa od ponad roku. W tym czasie masło w największych krajach europejskich zdrożało o 80-100 proc. To oczywiście nie pozostaje bez znaczenia dla polskich firm, które są zarówno jego eksporterami, jak i importerami, a co za tym idzie odbija się na cenach krajowych.

Reklama

Spośród kilku przyczyn tych perturbacji, za główną należy uznać sytuację na rynku mleka, czyli surowca do produkcji masła. To efekt m.in. zniesienia w 2015 r. limitów produkcji mleka w Unii Europejskiej - jego ceny poszły mocno w dół, co z kolei spowodowało spadek opłacalności produkcji, a w konsekwencji jej ograniczenie. Niedobór mleka skutkował zmniejszeniem się produkcji masła w większości krajów Europy Zachodniej już w 2016 r., a tendencja ta utrzymuje się do dziś. Niedobory mleka mają miejsce także w krajach Ameryki Południowej oraz w Nowej Zelandii, która jest głównym producentem mleka i masła na świecie.

Skok cen masła powinien wpłynąć na ponowny wzrost opłacalności produkcji mleka, jednak w sektorze rolno-spożywczym rynkowe procesy dostosowawcze trwają zwykle dość długo, gdyż wymagają nie tylko inwestycji rzeczowych na wielu etapach procesów wytwarzania, ale i odbudowy stad, co wymaga czasu. W Polsce akurat nie mieliśmy do czynienia z tak dużymi problemami ani w produkcji mleka, ani masła, niemniej jednak wspomniane powiązania z rynkami światowymi przełożyły się także na sytuację na krajowym rynku.

Roman Przasnyski

Główny Analityk GERDA BROKER

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ceny mleka | masło
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »