Chcemy 50 procent płacy w UE

"Solidarność" od lat walczy o zwiększenie płacy minimalnej, bo jej niski poziom nie pozwala na utrzymanie się z pracy.

Związek rozpoczyna akcję zbierania 100 tys. podpisów pod projektem ustawy przewidującym wzrost płacy minimalnej do 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia w Polsce.

Solidarność jest inicjatorem projektu ustawy, ale z powodów formalnych powołała Komitet Inicjatywy Obywatelskiej, który tworzą przedstawiciele związku: członkowie Prezydium KK oraz przewodniczący regionów i sekretariatów branżowych.

Henryk Nakonieczny, członek Prezydium KK przewiduje, że projekt zostanie przedłożony marszałkowi po obradach najbliższej Komisji Krajowej. Aktualnie zbierany jest pierwszy tysiąc podpisów, niezbędny do zgłoszenia projektu marszałkowi Sejmu i zarejestrowania Komitetu Inicjatywy Obywatelskiej. Następnie rozpocznie się akcja zbierania 100 tys. podpisów wraz z promocją projektu.

Reklama

- Projekt łączy minimalne wynagrodzenie ze średnią pensją. Obecnie nie ma żadnych formalnych mechanizmów, które wiązałyby minimalną płacę ze średnim wynagrodzeniem w gospodarce narodowej. My proponujemy ścieżkę wzrostu najniższej płacy do poziomu 50 procent średniego wynagrodzenia - tłumaczy Henryk Nakonieczny.

Zmniejszyć nierówności

Solidarność od lat walczy o zwiększenie płacy minimalnej, bo jej niski poziom nie pozwala na utrzymanie się z pracy. A pracownicy, którzy ją otrzymują, są klientami opieki społecznej.

- Wynagrodzenie ma uwzględniać nie tylko czynnik ekonomiczny, ale i społeczny - podkreśla Henryk Nakonieczny.

Wyższa płaca minimalna powinna zahamować wzrost rozwarstwienia społecznego. Obecnie najniższe wynagrodzenie otrzymuje ponad 350 tys. pracowników, ale jest to liczba zaniżona. Statystyki GUS uwzględniają bowiem tylko zatrudnionych w firmach powyżej 9 osób. W mniejszych podmiotach gospodarczych osób pracujących za minimalna płacę jest prawdopodobnie jeszcze więcej.

Nawet milion podpisów

Henryk Nakonieczny przewiduje, że Komitetowi Inicjatywy Obywatelskiej, przy wsparciu struktur Solidarności, uda się zebrać od pół do miliona podpisów. Ale z uwagi na krótki czas pozostający do wyborów parlamentarnych proponuje, by jak najszybciej złożyć wymagane 100 tys. podpisów, a potem akcję kontynuować. Procedury przewidują, że od momentu przekazania marszałkowi sejmu obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej z poparciem 100 tys. osób, ma on miesiąc na poddanie projektu ustawy pod obrady sejmu. Jeżeli projekt z wymaganą liczbą podpisów wpłynąłby pod koniec czerwca, to jeszcze przed przerwą wakacyjną musiałoby się odbyć jego pierwsze czytanie i cały proces legislacyjny zakończyłby się w tej kadencji.

Ale trzeba zaznaczyć, że koniec urzędowania parlamentu nie zamyka procesu legislacyjnego. Po rozpoczęciu nowej kadencji marszałek sejmu ma obowiązek poddać projekt obywatelski pod głosowanie, bez konieczności ponownego zbierania podpisów.

Politycy powinni być za

Henryk Nakonieczny nie przewiduje większego sprzeciwu polityków przy przyjmowaniu ustawy o płacy minimalnej. Uważa nawet, że powinna uzyskać poparcie ministra finansów, bo przysporzy budżetowi dodatkowych środków. - Obciążenia budżetu państwa z tytułu wzrostu minimalnego wynagrodzenia o 10 zł wynoszą rocznie około 2 mln zł. To są wyliczenia Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. A z tytułu takiego wzrostu minimalnego wynagrodzenia do budżetu trafi z samego podatku dochodowego około 3 mln zł, nie mówiąc o wpływach wynikających ze wzrostu składek na ubezpieczenia: społeczne, zdrowotnie i z podatku VAT. Dla budżetu państwa to pozytywne rozwiązanie, bo przynosi więcej dochodów niż wydatków - podkreśla.

Jeśli nawet politycy poparliby projekt, to jego przeciwnikami mogą się okazać pracodawcy.

- Najwyższy czas skończyć z wykorzystywaniem pracowników, bo jeżeli ktoś proponuje wynagrodzenie, które nie pozwala nawet na najskromniejsze utrzymanie, to oznacza wyzysk, a postęp cywilizacyjny nie zakłada wyzysku. Ponadto w konstytucji mamy zapisaną społeczną gospodarkę rynkową, a nie ustrój wyzysku - argumentuje Nakonieczny, ale nie wyklucza, że pracodawcy mogą być przeciw ustawie.

- My proponujemy kompromis, ponieważ podwyżkę uzależniamy od wzrostu gospodarczego. Nie mówimy, że gdy nie występuje wzrost gospodarczy, ma wzrastać wynagrodzenie minimalne. Ale gdy odnotowujemy wzrost, powinien przekładać się on na konsumpcję społeczną, na wzrost poziomu życia - zaznacza Henryk Nakonieczny.

Bogdan Biś, wiceprzewodniczący Komisji Krajowej, zwraca uwagę, że w poszerzającym się europejskim rynku pracy polscy pracodawcy, którzy nie będą dbać o płace pracowników, mogą mieć trudności w ich zdobywaniu. - Chyba że liczą, iż będą mogli zatrudniać Ukraińców czy Chińczyków - zauważa. Podkreśla jednocześnie, że takie kraje UE jak Francja, Anglia, Włochy czy Niemcy dbają o własny krajowy rynek pracy i o swoich pracowników. Koncepcja podniesienia minimalnego wynagrodzenia to także szansa dla młodych.

- Niestety, oferty pracy, które są skierowane do młodych wkraczających na rynek pracy, przewidują w większości zatrudnianie ich za minimalne wynagrodzenie. Z punktu widzenia pracownika nie jest rzeczą bagatelną, jeżeli proponuje mu się 1000 czy 1440 zł - podkreśla Biś.

Obywatelska inicjatywa ustawodawcza w sprawie podwyższenia płacy minimalnej będzie skierowana do wszystkich Polaków. Akcje zbierania podpisów będą przeprowadzane we wszystkich większych miastach.

Barbara Madajczyk-Krasowska

Pobierz: program do rozliczeń PIT

Tygodnik Solidarność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »