Chiny stawiają na samochody elektryczne. Niemcy pod presją

Podróż ministra gospodarki RFN Sigmara Gabriela do Chin zbiega się z ogłoszeniem przez rząd w Pekinie programu rozwijania elektromobilności.

Rząd w Pekinie najwyraźniej nie żartuje. Jeszcze nigdy nie ogłoszono w Chinach tak radykalnego programu rozwijania elektromobilności, połączonego z ambitnym zadaniem osiągnięcia przewagi technologicznej rodzimych producentów samochodów elektrycznych nad konkurentami zza granicy. Budzi to zaniepokojenie zwłaszcza firm niemieckich, które mogą zostać zmuszone, na mocy nowych przepisów, do podzielenia się z chińskim przemysłem motoryzacyjnym swymi rozwiązaniami technicznymi stosowanymi w samochodach o napędzie elektrycznym.

Realny plan, czy utopia?

Od 2018 roku wszyscy producenci samochodów sprzedawanych w Chinach muszą mieć w swej ofercie przynajmniej 8 procent samochodów elektrycznych. W roku 2019 ich udział powinien wynieść 10, a w następnym 12 procent. To bardzo surowy wymóg. Jeśli producenci nie wywiążą się z narzuconych im norm zostaną ukarani przymusowym ograniczeniem sprzedaży, przed czym mogą się bronić kupując specjalne certyfikaty, podobne do certyfikatów na handel emisjami. Poinformował o tym monachijski dziennik "Süddeutsche Zeitung".

Reklama

W tym roku Pekin planuje podwojenie liczby nowo zarejestrowanych samochodów o napędzie elektrycznym i hybrydowym. Ma ich być łącznie 700 tys. sztuk, ale nawet chińscy specjaliści nie wierzą w osiągnięcie tego celu. Jak oświadczył w piątek 28 października przedstawiciel zrzeszenia chińskiego przemysłu motoryzacyjnego w wywiadzie dla państwowego dziennika "Shanghai Securities Daily", realne wydaje się osiągnięcie liczby 500 tys. takich samochodów.

"Ekonomiczny nacjononalizm"

Agencja DPA nazwała chiński program forsowania elektromobilności "ekonomicznym nacjonalizmem". Nowe przepisy wymagają bowiem od zagranicznych producentów samochodów, chcących otworzyć swoje filie w "Państwie Środka", wystąpienia o licencję, która nakazuje im zlokalizowanie w Chinach nie tylko produkcji, ale także całego procesu rozwoju technicznego wytwarzanych tam samochodów. Co więcej, chińscy partnerzy zagranicznych firm, bez których, co należy podkreślić, żadna nie może prowadzić działalności gospodarczej w Chinach, muszą wykazać, że opanowali w całej rozciągłości technologię produkcji samochodów elektrycznych zaprojektowanych za granicą.

Krótko mówiąc, niemieckie koncerny samochodowe, mające w swej ofercie auta na prąd, zostałyby w ten sposób praktycznie zmuszone przekazać Chińczykom całą technologię. Opinię tę wyraził, cytowany przez DPA, niemiecki ekspert z branży motoryzacyjnej.

Nacisk na Niemcy

Projekt chińskiej ustawy o rozwijaniu elektromobilności, którego ogłoszenie zbiegło się w czasie z podróżą ministra gospodarki i wicekanclerza Sigmara Gabriela do Chin, oznacza wywarcie silnej presji na niemieckich producentów samochodów. Z jednej strony jest on zrozumiały, bo zapylenie i zanieczyszczenie powietrza w wielkich aglomeracjach w Chinach jest tak duże, że trzeba coś z tym zrobić natychmiast, a zwiększenie sprzedaży samochodów elektrycznych jest w tej sytuacji najbardziej oczywistym rozwiązaniem.

Z drugiej strony, daje on ogromną przewagę chińskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu nad konkurentami zza granicy, ponieważ zapewnia mu dostęp do najnowocześniejszej technologii, a nawet dopływ świeżej gotówki, jeśli obce firmy nie wywiążą się z przyjętych w ustawie kwot procentowych na sprzedaż elektroaut.

Przed czterema miesiącami niemiecki ambasador w Pekinie Michael Clauss wystosował do chińskiego ministra przemysłu i technologii informatycznych Miao Wei oficjalny list z zapytaniem w tej sprawie i prośbą o wyjaśnienie motywów rozwiązań zawartych w projekcie ustawy o elektromobilności. Jak zgodnie informują agencja DPA i gazeta "Süddeutscher Zeitung", do dziś nie otrzymał on odpowiedzi na to pismo. "Brak reakcji chińskiej strony potwierdza nasze obawy, że w ten sposób dąży ona do osiągnięcia także własnych celów politycznych i ekonomicznych", mówi się w niemieckich kołach rządowych.

dpa, DW / Andrzej Pawlak, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »