Dobra gospodarka potrzebuje dobrego państwa

Dobra, szybko rozwijająca się gospodarka rynkowa potrzebuje dobrych regulacji i przestrzegania ustanowionych reguł. Zapewnić to może jedynie sprawnie działające państwo i jego instytucje.

W świecie na nowo wzrasta rola państwa w rozwiązywaniu problemów gospodarczych. To odpowiedź na konsekwencje globalizacji, które szczególnie wyraźnie dały się odczuć w czasie kryzysu oraz letargu, w jakim znalazła się światowa gospodarka w ostatniej dekadzie. W rozwiązywaniu problemów gospodarczych na nowo ustanawiane są więc zasady i zakres zaangażowania instytucji publicznych w gospodarce, reguły postępowania oraz mechanizmy wolnego rynku. Dotyczy to także Polski.

Trudności w znalezieniu skutecznych rozwiązań narosłych problemów spotęgowały i przedłużyły turbulencje w gospodarce światowej, a szczególnie w Europie, gdzie kryzys bankowy przeistoczył się w kryzys zadłużenia. Zjawiska te doprowadziły do narastania niezadowolenia społecznego i sprzyjały zmianom politycznym polegającym na odrzucaniu tych, którzy nie potrafili znaleźć recept na bolączki wielu obywateli.

Reklama

Sam wolny rynek nie umiał zaradzić narastającym problemom - nie tylko na świecie, ale także w Polsce. W tym miejscu warto zaznaczyć, że polska gospodarka jest w zdecydowanie lepszej kondycji niż światowa, bo nie doznała recesji, a wzrost gospodarczy był trwale wyższy niż w większości innych krajów. Jednak kilka lat temu też można było w niej dostrzec symptomy wyraźnego spowolnienia i ryzyko możliwych kłopotów w przyszłości.

W czasie kryzysu tempo wzrostu gospodarczego pozostało w Polsce dodatnie, ale towarzyszył temu brak poczucia stabilności na rynku pracy. Wiele przedsiębiorstw osiągnęło w Polsce wysoką rentowność dzięki konkurencyjności cenowej, ale konkurencyjność w dużej mierze osiągana była kosztem niskich płac pracowników, z których pół miliona znalazło się na tzw. umowach "śmieciowych". Wpłynęło to na zachowania tych osób jako konsumentów, a w przyszłości - z powodu nieopłacania składek do ZUS w odpowiedniej wysokości - decydować będzie o wysokości przyszłych emerytur. Konsekwencją kryzysu bankowego jest też trudny do rozwiązania problem osób zadłużonych w walutowych kredytach hipotecznych.

Wolny rynek nie potrafił rozwiązać tych problemów, które nie zostały nawet właściwie zdefiniowane i ocenione nie tylko z perspektywy losów indywidualnych osób, ale także w skali bieżących i przyszłych skutków dla całej gospodarki i społeczeństwa. Brak realnych rozwiązań doprowadził do zmiany nastrojów społecznych, a w końcu także politycznych.

Odpowiedź na globalizację

Negatywne skutki globalizacji i rewolucji informatycznej wymagają skutecznej odpowiedzi. Do zmiany nastrojów polegającej na wzroście pozytywnego nastawienia wobec interwencjonizmu państwa w gospodarce, a negatywnego wobec liberalizmu, przyczyniły się negatywne skutki globalizacji. Globalizacja z jednej strony doprowadziła do obniżenia kosztów produkcji w świecie i zahamowania inflacji; z drugiej jednak strony może nasilać konflikty społeczne, a nawet narodowe. Mamy jednocześnie do czynienia z rewolucyjnymi, w części negatywnymi dla funkcjonowania społeczeństw, skutkami zmian technologii informatycznych. Wiele wskazuje na to, że zbliżyliśmy się do punktu krytycznego, kiedy globalizacja i rewolucja informatyczna zaczynają m.in. powodować dramatyczny brak pewności zatrudnienia osób o niskich kwalifikacjach w krajach rozwiniętych.

Globalizacja jest procesem nieuchronnym, bo takie są konsekwencje postępu technologicznego. Należy jednak usilnie dążyć do tego, żeby jej efekty służyły jak najbardziej zrównoważonemu społecznie rozwojowi, a nie były źródłem napięć. W szczególności - choć w imię globalizacji - ujednolicanie zasad i standardów wydaje się korzystne, to nie powinno prowadzić do bezwzględnego narzucania określonych zachowań innym krajom.

Przykładowo, biotechnologia doprowadziła do powstania roślin genetycznie modyfikowanych (GMO), które są tańsze i odporniejsze, ale długofalowe skutki ich stosowania nie są znane. Nie wydaje się zatem właściwe nakazywanie wszystkim krajom stosowania upraw GMO. W takich przypadkach uzasadniona jest interwencja państwa.

Na problem można jednak spojrzeć szerzej, zauważając, że cyklom koniunktury towarzyszą cykle idei. Choć obecnie można mieć wrażenie, że decyzje podejmowane są przez bezosobowy "tłum", to odpowiedzi, jak skutecznie rozwiązać realne problemy, szukamy oczywiście u myślicieli, u znawców teorii ekonomicznych i w środowiskach akademickich. Historia myśli ekonomicznej jest tu pomocna, ale należy wyraźnie podkreślić, że ekonomia nie daje jednoznacznych odpowiedzi na wiele pytań. W polityce gospodarczej należy się więc raczej kierować zdrowym rozsądkiem i dobrze rozumianym pragmatyzmem niż dogmatyzmem.

Warto tu przywołać Josepha A. Schumpetera, którego wiele spostrzeżeń może być przydatnych w próbach zrozumienia i opisania otaczającej nas rzeczywistości. Trzymając się jego myśli: naprzemienne wahania zaufania wobec większej roli wolnego rynku w rozwoju gospodarczym albo większego interwencjonizmu państwa to nic nowego w gospodarczej historii świata. Schumpeter dowodził istnienia w historii myśli ekonomicznej 50-60-letnich cyklów dominacji doktryn (neo)liberalnych na zmianę z (neo)merkantylistycznymi - zgodnie z cyklami aktywności gospodarczej Nikołaja Kondratiewa. Jeśli wierzyć Schumpeterowi, świat znajduje się właśnie bezpośrednio po szczytowym okresie panowania myśli liberalnej, w fazie jej wyraźnej tendencji spadkowej.

Aktywna rola państwa

Wydarzenia wydają się potwierdzać historyczną prawidłowość. Dokonujące się na naszych oczach zmiany w polityce i gospodarce światowej, czego wyrazem jest m.in. brexit czy polityczna zmiana warty w Stanach Zjednoczonych, zdają się wpisywać w tę historycznie dostrzeżoną prawidłowość. Społeczeństwa rozczarowane brakiem skuteczności w wyciąganiu gospodarek z kryzysu i marazmu poszukują nowych politycznych przedstawicieli, wierząc, że lepiej będą oni reprezentować ich interesy. W przypadku Wielkiej Brytanii chodzi m.in. o zachowanie miejsc pracy traconych rzekomo na rzecz imigrantów. W przypadku Stanów Zjednoczonych chodzi dodatkowo m.in. o zmiany podatkowe, które pozwoliłyby zahamować odpływ kapitału. Generalnie widać, że w wielu krajach oczekuje się reguł lepiej chroniących wewnętrzne interesy.

Niestety odpowiedzią jest presja na rzecz protekcjonizmu, ochrony własnych miejsc pracy i producentów, której trudno się przeciwstawić. Konieczna i uzasadniona byłaby natomiast ochrona wykluczonych, co wiąże się z lepszą redystrybucją dochodów. Tu także potrzebna jest aktywna rola państwa.

Także polskie społeczeństwo oczekuje zaangażowania ze strony państwa. Gospodarka - jak się okazuje - nie jest w stanie samodzielnie chronić się przed kryzysami i eliminować powstających patologii. Stąd widoczne jest oczekiwanie większego wpływu państwa i instytucji państwowych, które nie oznacza jednak odrzucenia czy umniejszania roli wolnego rynku. Dobra, szybko rozwijająca się gospodarka rynkowa potrzebuje dobrych regulacji i przestrzegania ustanowionych reguł. Zapewnić to może jedynie sprawnie działające państwo i jego instytucje.

Tak zresztą wyobrażali sobie rozwój gospodarczy twórcy myśli liberalnej. Niestety, w ostatnich dziesięcioleciach gospodarki w świecie, w tym także w Polsce, odchodziły od przestrzegania tych zasad, co stało się aż nadto widoczne. Pora zatem wyciągnąć wnioski.

Ważna triada celów to likwidacja patologii, zapobieganie kryzysom i program dla przyszłości. W takim właśnie kontekście należy odczytywać zmiany, jakie już nastąpiły i następują w polskiej polityce gospodarczej i regulacyjnej.

Obejmują one:

Po pierwsze - zajęcie się patologiami dotychczasowego, nierównomiernego rozwoju gospodarczego, czego przykładami są nie tylko umowy "śmieciowe", ale także unikanie opodatkowania przez różne podmioty lub afera reprywatyzacyjna;

Po drugie - stworzenie systemu sprawnie działających instytucji, potrafiących zapobiegać przyszłym kryzysom, przede wszystkim finansowym, bo one mają największe negatywne konsekwencje gospodarcze i społeczne;

I po trzecie - stworzenie pobudzającego wyobraźnię i działanie programu przyspieszenia rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego, nie na rok, dwa, ale na co najmniej pokolenie.

Należy zwalczać patologie, aby rozwój objął całe, a nie część społeczeństwa, a państwo było skuteczne wobec nieuczciwych. Zacznijmy od patologii polegającej na ograniczeniu korzystania z owoców wzrostu gospodarczego do bogatszej części społeczeństwa.

Z grona tego wykluczone były biedniejsze - zwłaszcza wielodzietne - rodziny, i to w sytuacji, kiedy przed Polską coraz wyraźniej rysuje się perspektywa kryzysu demograficznego i braku rąk do pracy.

Sytuację zmienia zainicjowany przez państwo Program Rodzina 500+. Ubożsi Polacy już stali się aktywniejszymi konsumentami, zaczynają oszczędzać i korzystać z kont bankowych i kart, wychodząc z finansowej szarej strefy.

Z inicjatywy państwa realizowany jest także program Mieszkanie+, który pomoże usamodzielnić się młodym ludziom o niezasobnych portfelach.

Dzięki temu zwiększy się ich mobilność, a z makroekonomicznego punktu widzenia zwiększy się - malejąca z powodów demograficznych - podaż pracy. Są to ważne zmiany, które na dodatek, na przekór obawom, wcale nie doprowadzają do załamania budżetu państwa, ani tym bardziej do "konserwowania obszarów biedy".

Skoro jesteśmy przy budżecie - czym, jeśli nie patologią, jest oszukiwanie państwa w płaceniu podatków, w tym VAT. Zmiany, jakie obecnie następują w prawie podatkowym i w organizacji służb podatkowych, korzystnie wpływają na eliminację tej patologii, zmniejszając skalę unikania podatków, wyłudzeń i zorganizowanej przestępczości podatkowej. Dzięki temu możliwe jest skuteczniejsze egzekwowanie danin należnych państwu. Tu też było wiele obaw, zwłaszcza ze strony przedsiębiorców. Uczciwi przedsiębiorcy nie mają się jednak czego obawiać, a pozostali obywatele zaczynają dostrzegać, że państwo potrafi być skuteczne wobec nieuczciwych. Ponadto, rosnące wpływy podatkowe przeznaczane są m.in. na realizację programów społecznych, np. wspomniany Rodzina 500+.

Uwolnić potencjał rozwojowy

Konieczne jest zapewnienie skutecznego zapobiegania potencjalnym kryzysom. Przechodząc do drugiego celu polityki gospodarczej i regulacyjnej, należy zaznaczyć, że już następują istotne zmiany w tym zakresie. Jednym z przykładów jest próba rozwiązania problemu kredytów walutowych bez rujnowania systemu finansowego.

Walutowe kredyty hipoteczne to jednak tylko jeden z elementów, jaki znalazł się w domenie działania Komitetu Stabilności Finansowej, jako kluczowej instytucji sieci bezpieczeństwa finansowego państwa i obywateli. Podstawowym celem tej instytucji nadzoru makroostrożnościowego jest rozpoznawanie niebezpieczeństwa powstawania zakłóceń w zrównoważonym rozwoju gospodarki. Takie działania są bardzo potrzebne, gdyż jednostkowe zdawałoby się sytuacje, takie jak np. udzielanie walutowych kredytów hipotecznych, gdy stają się zdarzeniami masowymi, mogą nagle okazać się zaczynem poważniejszych napięć prowadzących - w skrajnych przypadkach - nawet do kryzysu finansowego. Aby do niego nie doszło, potrzebna jest dobra wymiana informacji i wyprzedzające działanie.

Polska potrzebuje wzmocnienia potencjału rozwojowego poprzez ożywienie inwestycji i innowacyjności. Tu dochodzimy do trzeciego punktu zmian, jakie są obecnie konieczne. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech obecnej sytuacji wielu gospodarek jest niska skłonność do inwestowania. Polska gospodarka jest niestety pod tym względem podobna do światowej.

Pomimo bardzo niskich, niemalże zerowych - a w wielu krajach nawet ujemnych - stóp procentowych, inwestycje są relatywnie niskie. Nie powiększają się więc możliwości produkcyjne. Po stronie przedsiębiorstw często pojawiają się opinie, że nie ma po co inwestować, skoro nie ma pewności większego zbytu. Ale trudno więcej kupować, gdy nie ma się pewności zatrudnienia i wynagrodzeń. Tworzy się więc błędne koło: konsument - przedsiębiorca - pracownik - konsument. Trzeba próbować je rozerwać i w przypadku Polski taką próbą jest program Rodzina 500+, który pomaga zwiększyć konsumpcję zwłaszcza tych, którzy dotychczas uczestniczyli w niej w mniejszym stopniu. Powinno to stać się zachętą dla przedsiębiorców do inwestowania w wielu dziedzinach.

Potrzeby inwestycyjne nie ograniczają się jednak tylko do tej części gospodarki, która związana jest z bieżącą konsumpcją. Wielkie potrzeby inwestycyjne dotyczą przede wszystkim infrastruktury. Nie chodzi tu tylko o drogi i koleje, gdzie już nastąpiła i wciąż następuje wyraźna poprawa. Wielkie potrzeby inwestycyjne dotyczą przede wszystkim energetyki, gdyż przy braku modernizacji za kilka lat w Polsce może brakować energii. Skala inwestycji przekracza możliwości finansowe pojedynczych przedsiębiorstw. Tu też potrzebna jest interwencja ze strony państwa, które powinno być aktywne w pobudzaniu inwestycji. I to już się dzieje.

Warto wspomnieć stworzenie np. wehikułu finansowego, jakim jest Polski Fundusz Rozwoju, który pomaga rozkładać ryzyko długoterminowych inwestycji. Ma to na celu łagodzenie problemu, jakim jest długi czas realizacji inwestycji infrastrukturalnych.

Tworzenie ram prawnych i finansowych to przykład możliwych i skutecznych działań ze strony państwa. Ale to tylko narzędzia, które same mogą nie wystarczyć dla trwałego przyspieszenia rozwoju gospodarczego. Aby dogonić pod względem cywilizacyjnym zachodnią, bogatszą część Europy za życia jeszcze naszego pokolenia, potrzebne są nowe idee, których realizacja zelektryzuje gospodarkę do szybszego działania. Samochód, samolot, telefon komórkowy, Internet to produkty, które zachęciły konsumentów do kupowania, a przedsiębiorców do inwestowania i pociągnęły w przeszłości świat do szybszego rozwoju.

Dziś też bardzo nam potrzeba nowych produktów. Tu również ważna jest rola państwa - może niekoniecznie jako źródła pomysłów, ale jako twórcy warunków, w których nowe pomysły będą powstawały i nie będą marnowane.

W tym kontekście należy wspomnieć przede wszystkim o Planie na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, popularnie zwanym Planem Morawieckiego. Niezwykle ważne są wskazane tam obszary szczególnie pożądanego rozwoju, które będą decydować o postępie w innych częściach gospodarki, oraz miejsca, w których państwo zaangażuje się inwestycyjnie. Dla prywatnych inwestorów informacja, gdzie lokowanie kapitału będzie wiązać się z mniejszym ryzykiem, jest bowiem kluczowa.

Dobra gospodarka potrzebuje dobrego państwa. W taki właśnie inteligentny sposób, przy trzymaniu się zasad wolnego rynku, wiele państw skutecznie stymulowało rozwój swoich gospodarek, budowało ich przewagę konkurencyjną. Technologiczne firmy w Dolinie Krzemowej, przemysł elektroniczny Tajwanu czy Korei nie powstałyby bez udziału państwa. Nie można zatem dogmatycznie przeciwstawiać państwa gospodarce. Tu powinno być współdziałanie. Nie ma bowiem dobrej gospodarki bez dobrego państwa.

Prof. Adam Glapiński, prezes NBP

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: zadłużenie | polska gospodarka | rating | plan Morawieckiego
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »