Felieton: Malinowe Noble dla twórców ustawy "Mieszkanie dla Młodych"

Polskie Malinowe Noble 2013, czyli nagrody za najbardziej bezsensowne ustawy ubiegłego roku, rozdane! Konkurencja była, jak zawsze zresztą, niezwykle silna. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, który z aktów prawnych, wypracowanych katorżniczą pracą przez naszych parlamentarzystów - w pocie czoła - zdobędzie ich najwięcej.

Na tę piękną chwilę czekaliśmy od miesięcy. Przyszedł czas na oficjalne ogłoszenie wyników. Panie i Panowie,

The winner is: Mieszkanie dla Młodych!

Przypomnijmy: prace nad tą ustawą, zaskakującą absurdem na każdym kroku, trwały grubo ponad 1,5 roku. Ale nie ma co ukrywać: opłaciło się, i to bardzo! W ciągu pierwszych sześciu miesięcy obowiązywania ustawy, dzięki wytężonej pracy banków, deweloperów i dziennikarzy promujących ten produkt, udało się roztrwonić ponad 150 mln zł z budżetowej kasy! I to zupełnie bez żadnego sensu - środki te z pewnością do budżetu nie wrócą, ale za to pomogą zrekompensować budowlańcom mniejsze zyski z okresu po 2008 roku.

Reklama

Bowiem wprowadzenie w życie ustawy to iście złote żniwa dla deweloperów! Niektóre firmy z tej branży prawie podwoiły sprzedaż w stosunku do roku poprzedniego, średnio jest to wzrost ilości transakcji o 40 proc. Ale przecież nie wypada nikomu zaglądać do kieszeni, szczególnie, że i tak większość z tych deweloperów to firmy z kapitałem zagranicznym lub rozliczające podatki na Cyprze. Co nas obchodzi cudza kasa: skoro my biedniejemy, to mamy zazdrościć innym?

Przejdźmy jednak do meritum. Poniżej, na gorąco, przedstawiamy, w jakich kategoriach twórcy tej nietuzinkowej ustawy zostali obdarzeni zaszczytnym tytułem Malinowego Nobla.

Malinowy Nobel w dziedzinie ekonomii za pracę naukową: Oszczędzanie przez rozdawanie

Niebywałe jest, że decyzję o uruchomieniu programu podjęto w okresie zwiększenia deficytu budżetowego, czyli - w konsekwencji - konieczności zaciskania pasa w planowanych budżetowych wydatkach. Mamy więc trochę nietypową sytuacje, kiedy to ówczesny minister finansów, często prawiący o oszczędzaniu, jednocześnie uruchomił maszynkę do rozdawania publicznych pieniędzy. Dużych pieniędzy. Warto dodać, że, chyba celem jeszcze większego rozwarstwienia rodaków, zdecydował się na rozdawanie kasy tylko bogatym Polakom, czyli tym, którzy mają stałą pracę (rzadki przypadek) i na dodatek posiadają zdolność kredytową (bardzo rzadki przypadek). Ewentualnie mają bogatych rodziców, którzy mogliby bez problemu wyłożyć gotówkę na zakup mieszkania dla swojej pociechy, ale skoro dają i to tak zupełnie za nic. Tylko głupi nie skorzysta!

Sprawiedliwość społeczna inaczej

Jak sobie radzi w finansach statystyczny młody Polak? Dziś najczęściej wyciąga ledwie trochę ponad tysiąc złotych na rękę miesięcznie, rzecz jasna na śmieciówce. Mimo tak marnych dochodów (czytaj: jałmużny) zasila budżet w kwocie ok. 2000 zł rocznie, płacąc należne podatki do urzędu skarbowego. O kredycie hipotecznym może pomarzyć z taką samą nadzieją, jak o locie na Marsa. Niemniej jednak to m.in. osoby z tej grupy są fundatorami hojnych prezentów dla znacznie zamożniejszych kolegów. Jak łatwo policzyć, na kwotę udzielonych dopłat w pierwszym półroczu obowiązywania programu złożyła się praca 75 tysięcy ledwie wiążących koniec z końcem młodych rodaków.

Malinowy Nobel w dziedzinie bankowości za pracę naukową: Kredyt bez biznes-planu i bez źródła spłaty

Taki właśnie kredyt, nieznany uprzednio w bankowości, udało się stworzyć twórcom programu MdM. Ręce same składają się do oklasków - jakież to uproszczenie procedur, tak znienawidzonych przez wszystkich kredytobiorców! Dla niewtajemniczonych: każdy kredyt, o który się ubiega kredytobiorca, z założenia powinien kiedyś być spłacony. Powinno to być wykazane bankowi w sporządzonym biznes-planie, z którego ma wynikać, kiedy zainwestowane środki zaczną się zwracać. Od wielu, wielu lat budżet w naszym kraju zamyka się kilkudziesięciomiliardową stratą. Skoro tak, to nasz hojny rząd na realizację programu dopłat do kredytów MdM musi zaciągnąć - w imieniu wszystkich podatników - całkiem pokaźny kredyt. Kredytowaniem objęte będą nie tylko dopłaty dla kupujących mieszkania, na co przeznaczono 3,5 mld zł. Dojdą do tego koszty administracyjne programu, nad którymi pewnie nikt się nie pochylił. Kasa, którą musi dopożyczyć rząd do realizacji programu MdM, to kredyt, który nigdy się nie spłaci - środki z tego kredytu nie pójdą w inwestycje, mogące przynieść dochód Skarbowi Państwa, tylko zostaną porozdawane przypadkowej grupie beneficjentów.

Kredyt bardzo długoterminowy

Wynika z tego, że oprócz kosztów bezpośrednich związanych z realizacją programu, dojdą jeszcze odsetki od zaciągniętego kredytu. Jak długo będziemy je spłacać? Mając na względzie niezbyt duże prawdopodobieństwo, że kiedyś w przyszłości osiągniemy nadwyżkę budżetową, wychodzi na to, że koszty odsetkowe z tytułu MdM będą obciążać krajowy budżet mniej więcej do końca świata.

Malinowy Nobel w dziedzinie seksuologii za pracę naukową: Kredyt hipoteczny zwiększa libido

Twórcy ustawy wpadli na genialny pomysł, aby rozdawać kasę młodym Polakom celem zachęcenia ich do prokreacji. Idąc tym tropem myślenia, można podpowiedzieć młodym Polakom najnowszą radę na udaną randkę: szampan, truskawki i duża "hipoteka"; bowiem z tym dawaniem nie do końca jest tak lekko - aby dostać kasę na mieszkanie (10 do 15 proc. wartości), trzeba najpierw wziąć kredyt na 50 proc. jego wartości. Niby więc kasy przybyło, a jednak ubyło... Kto się nie zadłuży, nie dostanie nic. Jako osoba "siedząca" w bankowości ponad 20 lat, nie zauważyłem istotnego wpływu pozyskanego kredytu hipotecznego na popęd seksualny i w konsekwencji - na prokreację. Może jestem mało romantyczny? Mnie osobiście jakoś nie przekonuje, że z tego przemyślanego planu coś się urodzi - oczywiście mam na myśli znaczący wzrost wskaźnika urodzeń, a nie pojedyncze przypadki.

Malinowy Nobel w dziedzinie biologii za pracę naukową: Poczęcie dziecka w związkach jednopłciowych jest możliwe!

Jeszcze bardziej ciekawe spostrzeżenie, to gdzie twórcy ustawy dostrzegli bezsens rozdawania publicznych środków. Mając na względzie, że dzięki programowi MdM ma się rodzić dużo dzieci, z grona beneficjentów wykluczono starców, czyli osoby powyżej 35. roku życia. Idąc z duchem ustawy, czyli mając na względzie poprawę wskaźnika urodzeń, z pewnością bardziej stosownym rozwiązaniem byłby program pod nazwą:

"Mieszkanie dla Heteroseksualnych"

Nie podoba się państwu ta propozycja? Że jest wyrazem homofobii, bo przecież nie można dyskryminować ludzi ze względu na orientację seksualną? Odpowiem pytaniem na ten zarzut: czy można zatem - i to już w nazwie programu - dyskryminować Polaków ze względu na wiek?

Krzysztof Oppenheim

Nieruchomości Boża Krówka

Nieruchomości Boża Krówka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »