Kto wykupił połowę województwa?

Kilkanaście ciągników stanęło pod oknami Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie, obok miasteczka namiotowego "Solidarności". W ten sposób do trwającego od poniedziałku protestu związkowców przyłączyli się zachodniopomorscy rolnicy.

Protestujący rolnicy po raz kolejny domagają się zmian w zasadach przetargów na zakup ziemi, które organizuje Agencja Nieruchomości Rolnych, oraz wyższych dopłat do paliwa. Sprzeciwiają się próbom zalegalizowania upraw GMO.

- Przyjeżdżamy 14 czerwca, bo jest to rocznica podpisania porozumień z ówczesnym ministrem Markiem Sawickim, dotyczących systemu sprzedaży ziemi, od tamtej pory nic się nie zmieniło - mówi Edward Kosmal, przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Rolników Indywidualnych.

- Dzisiaj połowa w województwie zachodniopomorskim bardzo dobrych ziem jest w rękach obcego kapitału. Pytam się: komu ten kapitał służy? Ziemia powinna służyć jej obywatelom. Dlatego polski rolnik, polski chłop upomina się nie tylko o własną godność, ale też o godność całego województwa zachodniopomorskiego - dodaje Edward Kosmal.

Reklama

Rolnicy żądają przede wszystkim zmian w przetargach na zakup ziemi, które organizuje Agencja Nieruchomości Rolnych, a także powołania komisji dialogu społecznego. Zapewniają, że protest nie będzie uciążliwy dla mieszkańców Szczecina. Nie wiadomo, jak długo będzie trwała pikieta, na razie pozwolenie mają do 20 czerwca.

Jak zapowiadają rolnicy, protest ma być nieuciążliwy dla mieszkańców. Protestujący przygotowali folwark zwierzęcy przed Urzędem Wojewódzkim, gdzie szczecinianie wraz z dziećmi mogą zobaczyć kury, kozy i cielaki. Odbędzie się również akcja "Drzwi otwarte traktorów", każdy będzie mógł zasiąść za kierownicą maszyny rolniczej...

Nie wiadomo, do kiedy rolnicy zostaną na Wałach Chrobrego. Na razie pozwolenie na pikiety w Szczecinie mają do 20 czerwca.

20 tys. pielęgniarek odejdzie na emeryturę

W miasteczku namiotowym "Solidarności" protestują również przedstawiciele służby zdrowia oraz oświaty. Domagają się stałych zasad zatrudnienia i wynagrodzenia personelu medycznego oraz nauczycieli, zwiększenia nakładów na ratownictwo medyczne.

- Sytuacja jest bardzo zła, ale będzie gorzej, gdy w 2016 roku odejdzie z zawodu na emerytury 20 tysięcy pielęgniarek w całym kraju - mówi Małgorzata Szymankiewicz, przewodnicząca Zarządu Regionu Zachodniopomorskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.

- Jest nas coraz mniej, ale nasz rząd ma świetne pomysły. Na przykład kontrakty, tak zwane umowy śmieciowe. Wszyscy udają, że praca na kontrakcie 300 godzin miesięcznie to jest to samo co 160 godzin na umowę o pracę. Dyżury 12-godzinne, które są koszmarnie obciążające. Nigdzie w całej Unii Europejskiej nie ma takich dyżurów w naszych grupach zawodowych - mówi Małgorzata Szymankiewicz.

Po przekazaniu wojewodzie postulatów związkowców odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność", na którym zapadnie decyzja o dalszych losach protestu.

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: pielęgniarki | rolnictwo | nieruchomości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »