Naftowe wektory

Nasze rafinerie coraz śmielej sięgają po dostawy surowca z odległych zakątków świata, zmniejszając udział dominującej w przerobie ropy rosyjskiej. To racjonalne?

Może dywersyfikacja źródeł zaopatrzenia powinna być dla Orlenu i Lotosu celem samym w sobie? Czy wpłynęłoby to mocno na pogorszenie relacji z dotychczasowym wiodącym dostawcą ropy do Polski? Przez lata Rosja dostarczała sporo ponad 90 proc. ropy naftowej dla polskich rafinerii. W 2014 roku, według POPiHN, ten udział wynosił 91,1 proc., a w 2015 r. zmniejszył się do 88,5 proc. Obecny rząd do kwestii dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych przywiązuje dużą wagę.

Reklama

- Spółki Skarbu Państwa konsekwentnie działają w kierunku wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju. Dywersyfikacja dostaw ropy naftowej do Polski, w połączeniu z ich dobrą ekonomiką, to kierunek właściwy nie tylko dla strategicznych interesów kraju, ale również dla naszej gospodarki - mówił niedawno Dawid Jackiewicz, minister Skarbu Państwa.

Lotos prymusem

Zdanie ministra podziela szczególnie zarząd Grupy Lotos, która już w 2015 r. osiągnęła w przerobie najwyższy w historii udział ropy spoza Rosji (23 proc., około 2,5 mln ton). W I półroczu 2016 r. nierosyjska ropa stanowiła 20,7 proc. surowca pożytkowanego w Gdańsku (ponad 1 mln ton).

Oczywiście w kategorii "spoza Rosji" mieści się też ropa ze złóż krajowych, zarówno tych należących do Lotosu - z bałtyckich złóż B3 i B8, jak i dostarczana przez PGNiG z kopalni Lubiatów-Międzychód-Grotów. Jednakże większość tej "nierosyjskiej puli" pochodzi ostatnio z krajów należących do OPEC, z Bliskiego Wschodu. Prócz tego Lotos regularnie odbiera dostawy między innymi z Morza Północnego, Zatoki Perskiej, Morza Śródziemnego i z Afryki. W sumie w pierwszym półroczu tego typu gatunki ropy stanowiły 15 proc. przerabianego przez Lotos surowca.

Dodatkowo koncern przyjął pierwszą od dłuższego czasu dostawę ponad 270 tys. ton ropy irańskiej nabytej bezpośrednio u producenta - państwowej firmy National Iranian Oil Company (NIOC). Supertankowiec Atlantas, o pojemności 2 mln baryłek, rozładowano w gdańskim Naftoporcie w połowie sierpnia. Ten transport stanowi około 2,6 proc. rocznego zapotrzebowania gdańskiej rafinerii na ropę. Lotos poinformował, że pierwsza dostawa ma charakter pilotażowy, a intencją firmy i jej partnera z Iranu pozostaje kontynuacja współpracy.

Marcin Jastrzębski, wiceprezes Lotosu ds. operacyjnych, zapewnia, że gdański zakład jest technologicznie przystosowany do wykorzystywania ropy z Iranu, gdyż budowano go właśnie po to, by przerabiał surowiec pochodzący z Bliskiego Wschodu; w sumie od 1975 r. przetworzył go już ponad 10 mln ton.

- Nie chcemy mieszać irańskiej ropy z innymi gatunkami, lecz "przeprocesować" ją samą w dwóch naszych instalacjach, by przekonać się, jak sprawdzi się ona w praktyce. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z założeniami, ropa z Iranu znajdzie się w obszarze naszego zainteresowania - zapewnił.

Orlen i kontrakt z Saudami

Nieco mniej dla uwolnienia się od dominacji rosyjskiego surowca zrobił PKN Orlen. Ale w Płocku również nie zasypiają gruszek w popiele.

Jeszcze w 2015 r. ropa inna niż rosyjska stanowiła jedynie 5 proc. dostaw do rafinerii w Płocku (niespełna 850 tys. ton surowca). W pierwszej połowie roku 2016 było to już prawie 500 tys. ton (6,8 proc. przerobu zakładu w Płocku, ponad pięciokrotnie więcej niż w pierwszym półroczu 2015 r.)

Jeszcze poprzedni zarząd spółki zadeklarował, że jest zainteresowany długoterminową umową z Saudi Aramco, państwowym koncernem naftowym z Arabii Saudyjskiej. Nowy prezes PKN Orlen Wojciech Jasiński podąża tą samą drogą. Jak podaje, już w 2015 r. koncern regularnie sprowadzał ładunki z Arabii Saudyjskiej do rafinerii w Płocku i kupował iracką ropę dla Możejek. Szef Orlenu zapewnił, że i w tym roku koncern będzie dążył do otwarcia kolejnych kierunków dostaw surowca.

I rzeczywiście, udało się podpisać pierwszą w historii spółki umowę terminową z dostawcą z Bliskiego Wschodu. Kontrakt z saudyjskim gigantem obowiązuje od 1 maja do końca 2016 r. z możliwością jego przedłużenia. Dotyczy dostaw przeciętnie 200 tys. ton surowca miesięcznie (1,4 mln ton w czasie całej umowy) dla rafinerii Orlenu w Polsce, Czechach i na Litwie.

Sławomir Jędrzejczyk, wiceprezes Orlenu ds. finansowych, przyznaje, że przewidywane w umowie wielkości dostaw arabskiej ropy są dla grupy Orlen dziś jeszcze satysfakcjonujące, ale nie zaspokajają potrzeb koncernu. - Cały czas mamy możliwość dokonywania zakupów spotowych; rozmawiamy z Irakiem, obserwujemy Iran - mówi.

Wiceszef Orlenu zastrzegł, że nie chce deklarować możliwości zawarcia kolejnej umowy terminowej na dostawy w tym roku, bo zazwyczaj takie porozumienie poprzedzają dostawy spotowe, w ramach których testuje się infrastrukturę logistyczną. Podobnie było przed podpisaniem kontraktu z Saudi Aramco.

W Naftoporcie

W 2015 r. Naftoport odnotował rekordowe przeładunki: 14,28 mln ton ropy i paliw. Po 7 miesiącach roku 2016 przeładowano jednak tylko 6,67 mln ton - o 18 proc. mniej niż rok wcześniej. Ten wynik spółka i tak zawdzięcza niezłym wynikom w lipcu, bo po pierwszym półroczu były one o prawie jedną czwartą gorsze niż rok wcześniej...

Od początku stycznia do końca lipca 2016 r. Naftoport przeładował 4,97 mln ton ropy naftowej (rok wcześniej - 5,83 mln ton) oraz 1,69 mln ton produktów naftowych (w roku 2015 - 2,3 mln ton).

- Przy czym import ropy stanowił około 4,27 mln ton, bo 300 tys. ton surowca posłużyło do napełnienia Terminalu Naftowego PERN w Gdańsku, a 400 tys. ton to pierwszy od 4 lat przypadek eksportu ropy za pośrednictwem Naftoportu - wyjaśnia Dariusz Kobierecki, prezes Naftoportu.

Według niego, w tym roku importowanej ropy jest mniej dlatego, że większą ilość tej rosyjskiej tłoczy się rurociągiem "Przyjaźń". Rzeczywiście: w 2015 r. Grupa Lotos drogą morską sprowadziła około połowy przerabianej ropy, gdy w pierwszej połowie tego roku była to jedynie jedna trzecia.

- Zmieniła się też geograficzna struktura dostaw. Oprócz tego, że drogą morską trafia do nas mniej ropy rosyjskiej, praktycznie nie ma dostaw z Morza Północnego - z uwagi na ceny - podkreśla prezes Kobierecki. - Realizuje się natomiast rzeczywiście sporo dostaw z krajów Bliskiego Wschodu, choćby z Arabii Saudyjskiej czy Iranu.

Szef Naftoportu jest optymistą, przewidując, co stanie się w drugiej połowie roku. - Tegoroczny wynik prawdopodobnie będzie niższy niż w roku 2015, ale niewykluczone, że okaże się zbliżony - mówi. - W lipcu nasze obroty były większe niż rok wcześniej i perspektywy dla kolejnych miesięcy również rysują się nieźle; zależą od tego, czy kontynuowane będą dostawy z Iranu.

Na unijnym tle

- By ocenić polskie wysiłki dywersyfikacyjne, warto spojrzeć na osiągnięcia innych krajów Unii Europejskiej. Wyjątkowo ciekawe są ostatnie trzy lata, czyli czas gwałtownego spadku cen tego surowca - uważa Janusz Wiśniewski, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej i były wiceprezes Orlenu.

Wylicza, że w latach 2013-15 udział Polski w imporcie ropy naftowej UE nie przekraczał 5 proc.; pochodziła ona z 4-6 krajów, z ogromną, ponad dziewięćdziesięcioprocentową przewagą ropy rosyjskiej. W tym czasie Belgia, importująca niewiele więcej ropy niż Polska, sprowadzała ją z 21- 24 krajów! Takie państwa jak Francja czy Hiszpania, importujące ponad dwa razy więcej ropy niż Polska, też sprowadzały ją z 21-25 krajów. A nieposiadająca dostępu do morza Austria, która sprowadza trzy razy mniej ropy niż Polska, nabywała ją w 11-15 krajach.

Oczywiście są też w Unii kraje, które tak jak my polegają jedynie na kilku dostawcach ropy. Choćby Węgry, których import wynoszący około 1 proc. dostaw do UE pochodził z 2-5 krajów. Podobnie było z Litwą i Czechami, ale ten import pozostawał w gestii PKN Orlen, więc brak dywersyfikacji akurat nie dziwi.

Interesująca wydaje się sytuacja Finlandii: w latach 2013 i 2014, gdy cena ropy wynosiła 107 i 97 dol. za baryłkę, polegała jedynie na jednym dostawcy. Ale gdy w 2015 r. cena spadła do 49 dol. - rozszerzyła import na 6 krajów.

Janusz Wiśniewski podkreśla, że żaden z tych krajów, poza Hiszpanią - i to tylko w latach 2013 i 2015 - nie osiągnął niższej niż Polska średniorocznej ceny zakupu ropy naftowej z importu, co zawdzięczamy cenom ropy rosyjskiej. Przy wysokich cenach, czyli w warunkach rynku dostawcy, większość krajów korzysta z ograniczonej liczby źródeł zaopatrzenia, bo bardziej liczy się pewność dostaw niż ich różnorodność.

Polityczne koszty

- Rozważając dywersyfikację dostaw ropy naftowej do Polski, warto wziąć pod uwagę znaną skłonność Rosji do wykorzystywania dostaw węglowodorów do celów politycznych - przestrzega wiceprezes KIG.

Jego zdaniem, dywersyfikacja nie może jednak być celem samym w sobie, a w szczególności: nie może kreować nieracjonalnych kosztów czy też napięć politycznych. Wyjaśnia, że polska infrastruktura logistyczna jest tak rozbudowana, że o kierunkach dostaw winna decydować jedynie ich ekonomika. I podkreśla, że nigdy nie było zastrzeżeń co do stabilności importu ropy ze Wschodu.

- Dlatego trudno dziś sobie wyobrazić, że to nie Rosja będzie pierwszą opcją dostaw ropy do Polski. I pewnie lepiej byłoby nie opierać programu zrównoważonego rozwoju Polski na niezrównoważonych pomysłach o dywersyfikacji dostaw nośników energetycznych... - przekonuje Janusz Wiśniewski.

Według niego, różnicowanie dostaw może być jednak korzystne, jeśli powiążemy je ze sprzedażą produktów naftowych; tak jak to robi na przykład, mający 6,5 proc. udziału w światowym handlu ropą, holenderski Vitol, który kupuje w Iranie ropę i sprzedaje tam benzynę.

Około 30 proc. ropy naftowej importowanej przez kraje Unii pochodzi z Rosji. Polska, ze względu na swoje położenie geograficzne, powinna mieć najkorzystniejsze warunki jej zakupu.

Jak podkreśla Janusz Wiśniewski, jedynym krajem UE, który utajnia swoje ceny importu ropy naftowej, są Węgry, ale czynią to zapewne wskutek preferencyjnych cen, które zyskują dzięki swym prorosyjskim sympatiom.

- Byłoby niedobrze, gdyby wzorująca się coraz częściej na Węgrzech Polska zrobiła to samo, ale z powodu wstydliwie wysokich cen ropy, płaconych w związku z pomysłami dywersyfikacyjnymi - podsumowuje.

Piotr Apanowicz

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: ceny ropy | ropa naftowa | lotos | Orlen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »