Marcin Celejewski: Strajk uderzy bezpośrednio w LOT

W czwartek ma odbyć się strajk ostrzegawczy personelu pokładowego LOT. akcja protestacyjna odbywałby się między godz. 6.30 a 8.30 rano.

- Nawet kilka milionów złotych może kosztować strajk ostrzegawczy - mówi p.o. prezesa LOT Marcin Celejewski. Związkowcy domagają się m.in. wzrostu wynagrodzeń. Przeprowadzenie w czwartek dwugodzinnego strajku ostrzegawczego zapowiedział pod koniec zeszłego tygodnia Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego (zrzesza ponad 600 osób). Jak powiedział przewodniczący związku Grzegorz Włodek, protest spowoduje opóźnienia w wylotach samolotów, największe tych ok. 7 rano. - Staramy się, aby te straty dla przedsiębiorcy były jak najmniejsze i najmniej uciążliwe dla pasażerów - podkreślił.

Reklama

P.o. prezesa LOT wyraził natomiast nadzieję, że do strajku nie dojdzie. - Strajku, za który de facto będzie odpowiadać jeden związek zawodowy. Nie ukrywam, że jest to dla mnie kompletnie niezrozumiała reakcja władz związku, szczególnie w sytuacji, w której się znajdujemy. Kończy się restrukturyzacja, walczymy o to, żeby na koniec roku nie mieć straty. Dwa lata temu spółka właściwe zbankrutowała. Od tego czasu przeprowadzane były różne inicjatywy, aby ograniczyć koszty naszego funkcjonowania. W tym roku Unia Europejska narzuciła na nas kolejne obostrzenia. Musieliśmy zmniejszyć rozkład lotów, musieliśmy uziemić trochę samolotów. Część personelu fizycznie też nie może latać, ale nie została zwolniona, bo przygotowujemy się do rozwoju od nowego roku - tłumaczył Celejewski.

Jego zdaniem, roczny koszt podniesienia wynagrodzeń - zgodnie z żądaniami związkowców - to kilkadziesiąt milionów zł; a straty z powodu strajku mogą wynieść ok. 3 mln zł.

- Nie stać nas na podwyżki o jakie wnoszą związki, bo trzeba dać firmie oddech. W toku negocjacji zaproponowaliśmy, że w przyszłym roku na podwyżki dla wszystkich pracowników przeznaczymy 10 mln zł. Strajk może sprawić, że z tej propozycji niewiele zostanie, ponieważ będziemy potrzebować pieniędzy na pokrycie ewentualnych strat - dodał Celejewski.

Według przewoźnika, na 3 miliony złotych strat z powodu czwartkowego strajku złożą się m.in: utrata przychodów oraz dodatkowe koszty obsługi pasażerów czy zmiany rezerwacji.

Prezes LOT zapewnił, że przyjęcie propozycji zarządu spółki przez stronę związkową - przed strajkiem - umożliwi podpisanie tymczasowego porozumienia, które "pozwoli nam spokojnie rozmawiać o finalnym kształcie regulaminu wynagrodzeń".

Przewodniczący Związku przypomniał, że od dwóch lat - w ramach planu restrukturyzacyjnego i w konsekwencji obniżenia wynagrodzeń personelu pokładowego i pilotów - wszystkie związki zawodowe działające w PLL LOT S.A. są w sporze zbiorowym z zarządem spółki. Związkowcy chcą przywrócenia zasad wynagradzania z 2010 r., podniesienia płacy zasadniczej i zwiększenia udziału składników stałych w wynagrodzeniu. Według nich, po zmianach wynagrodzenia dla personelu pokładowego i pilotów spadły o ok. jedną trzecią.

Jak podał LOT, relacja wynagrodzenia stałego do zmiennego wynosi 60 do 40. - W wyniku restrukturyzacji spółka uzależniła poziom zarobków od rzeczywistej pracy. Taki system jest bardziej motywacyjny i lepiej odpowiada na realia panujące na rynku. Jednocześnie opłaca się załogom - gdy pracują zgodnie z harmonogramem, dużo, te wynagrodzenia są wyższe niż wcześniej - ocenił Celejewski.

Jednak według Włodka LOT na samym personelu pokładowym zaoszczędził 13 mln zł w skali roku. Dodał, że w trakcie negocjacji zaproponowano podwyżkę w wysokości 4 mln zł. Związek walczy o 6 mln zł. Jak wyjaśnił, chodzi o podniesienie wynagrodzeń dla najmniej zarabiających. - Dochodzą do nas informacje, że zarząd jest gotowy dorzucić do budżetu te brakujące 2 mln zł, ale oficjalnie, na papierze tego nie otrzymaliśmy - powiedział Włodek.

W połowie 2014 r. Komisja Europejska zatwierdziła pomoc państwa dla PLL LOT. KE zaakceptowała plan restrukturyzacji spółki; uznała też, że pomoc na restrukturyzację w wysokości 804 mln zł, którą Polska planowała przyznać na rzecz LOT-u, jest zgodna z unijnymi zasadami pomocy państwa. W planie zapisano, że spółka uzyska trwałą rentowność od 2015 r. Ostatecznie LOT otrzymał w grudniu 2012 r. pierwszą transzę pomocy w wys. 400 mln zł, drugą transzę wykorzystał tylko w części - 127 mln zł.

W 2014 r. polski przewoźnik po raz pierwszy od 2007 r. zarobił na działalności podstawowej 99,4 mln zł. Prezes LOT powiedział, że przewiduje, iż wynik finansowy spółki na koniec tego roku ma być w okolicach zera.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: strajk ostrzegawczy | strajku | strajk | PLL LOT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »