Sejm przyjął sprawozdanie z wykonania budżetu za 2014

Sejm zatwierdził sprawozdanie z wykonania budżetu państwa za 2014 r. oraz udzielił rządowi absolutorium. NIK i eksperci wytykają naszym finansom publicznym małą skuteczność w ściąganiu należności.

Sejm przyjął w piątek sprawozdanie z wykonania budżetu państwa za 2014 r. oraz udzielił rządowi absolutorium.Za przyjęciem sprawozdania i udzieleniem rządowi absolutorium głosowało 257 posłów, 180 było przeciwnych, a 1 wstrzymał się od głosu.

W ostatnią środę Sejm wysłuchał sprawozdania sejmowej komisji finansów nt. sprawozdania z wykonania budżetu państwa w 2014 r. oraz analizy Najwyższej Izby Kontroli z wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2014 r.

Zgodnie ze sprawozdaniem dochody budżetu wyniosły 283,5 mld zł, wydatki - 312,5 mld zł, a deficyt - 29,0 mld zł. Najwięcej budżet dostał z VAT-u, następnie z akcyzy, podatku PIT, i - prawie dwa razy mniej niż z PIT - z CIT.

Reklama

Wpływy z VAT były planowane na poziomie 115,7 mld zł, podczas gdy ich realizacja była wyższa o 8,5 mld zł (tj. o 7,4 proc.) i wyniosła 124,2 mld zł.

Wpływy z akcyzy wyniosły 61,5 mld zł i były porównywalne do kwoty zaplanowanej w ustawie - czyli 62 mld zł. Uzyskano środki z podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) w wysokości 23,2 mld zł oraz z podatku dochodowego od osób fizycznych (PIT) - 43 mld zł, było to zbliżone do wartości zaplanowanych w ustawie budżetowej (odpowiednio 23,2 mld zł i 43,7 mld zł). Dochody niepodatkowe prognozowane były na poziomie 28,1 mld zł, natomiast wykonanie było niższe i wyniosło 27,2 mld zł.

PKB w 2014 r. zwiększył się o 3,4 proc., wobec 1,7 proc. odnotowanych w 2013 r. Średnioroczny wskaźnik inflacji (CPI) wyniósł 0 proc. i był znacząco niższy od przyjętych założeń w ustawie budżetowej (2,4 proc.). Stopa bezrobocia rejestrowanego pod koniec 2014 r. wyniosła 11,5 proc.

W ustawie budżetowej na 2014 r. ustalono dochody budżetu na kwotę 277,7 mld zł. Ostatecznie wyniosły one 283,5 mld zł, czyli były wyższe o ok. 5,8 mld zł, tj. o 2,1 proc. Wyższe wykonanie dochodów było związane przede wszystkim z większymi wpływami z podatku od towarów i usług. Dochody podatkowe w ustawie budżetowej oszacowano na 247,9 mld zł, natomiast wykonanie było wyższe i wyniosło 254,7 mld zł.

W ustawie na 2014 r. wydatki budżetowe zaplanowano na kwotę 325,2 mld zł Jednak osiągnęły one poziom 312,5 mld zł, czyli były niższe o 12,7 mld zł w stosunku do kwoty zaplanowanej w ustawie (tj. o 3,9 proc.).

Na niższe wykonanie wydatków miało wpływ przede wszystkim niepełne rozdysponowanie rezerw celowych w kwocie 4,5 mld zł, co stanowiło 35,3 proc. kwoty niewykonanych wydatków ogółem. Największy kwotowo spadek wydatków (w stosunku do 2013 r.) wystąpił w grupie wydatków na obsługę długu Skarbu Państwa, natomiast największe wzrosty zrealizowanych wydatków miały miejsce w grupach: wydatki majątkowe oraz wydatki bieżące jednostek budżetowych. Największy udział w wydatkach stanowiły dotacje i subwencje - 48,7 proc.

Ustawa budżetowa na 2014 r. zakładała deficyt na kwotę 47,5 mld zł. Ostatecznie wyniósł on 28,9 mld zł, czyli był niższy o 18,5 mld zł od zaplanowanego (tj. o 39 proc.).

W 2014 r. dochody budżetu środków europejskich ustalono na 77,9 mld zł (wykonano 68 mld zł), wydatki zaplanowano na 78,3 mld zł (zrealizowano 68,4 mld zł), deficyt oszacowano na 391,7 mln zł (ostatecznie wyniósł 317,2 mln zł).

Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski przedstawił wyniki kontroli wykonania budżetu państwa za 2014 rok.

Jako przykład niegospodarności Kwiatkowski wskazał Krajowe Biuro Wyborcze. Powodem jest nierzetelne postępowanie w zakresie zamówień publicznych i niegospodarne wydawanie pieniędzy podatników na informatyczną obsługę wyborów.

Prezes NIK zwrócił też uwagę na niskie dochody podatkowe i fakt, że nie poprawiła się skuteczność poboru należności przez państwo. To między innymi dlatego, że firmy z kapitałem zagranicznym wciąż unikają opodatkowania, rejestrując działalność w rajach podatkowych. Krzysztof Kwiatkowski zapowiedział, że w przyszłym roku kontrolerzy NIK sprawdzą, jak organy podatkowe przeciwdziałają rozszerzaniu się szarej strefy w gospodarce.

Uwaga na dziurawe przepisy Teraz słyszymy, że jest aż tak dobrze z budżetem państwa, że można będzie zdjąć z Polski rygory związane z procedurą nadmiernego deficytu, bo jest on już bardzo niski. Tymczasem dochody podatkowe budżetu za pierwszy kwartał są na katastrofalnie niskim poziomie, o czym wie każdy naczelnik urzędu skarbowego i celnego, a oficjele już nie są w stanie ukryć tego faktu. Najgorzej jest z podatkiem od towarów i usług: prognoza na poziomie przekraczającym 135 mld zł jest całkowicie (mówiłem to od początku) nierealna, mimo że w sensie makroekonomicznym można ją zaliczyć nawet do ostrożnych. Dlaczego? Bo wielkość dochodów podatkowych zależy nie tylko od zjawisk ekonomicznych, lecz w równym stopniu (większym?) od jeszcze trzech innych czynników: 1) jakości przepisów podatkowych, które pozwalają czy też bardzo utrudniają uchylanie się od opodatkowania, albo wręcz odwrotnie - sprzyjają lub legalizują ten proceder, 2) poziomu zorganizowania tych, którzy zarabiają na tzw. optymalizacji podatkowej i wyłudzaniu zwrotów (łączna ich kwota w 2013 r. wyniosła około 80 mld zł, za 2014 r., danych oficjalnych brak, lecz było to trochę mniej, bo zablokowano część zwrotów), 3) skuteczności działań organów władzy, a zwłaszcza kontroli skarbowej i organów ścigania, których zadaniem jest walka ze zorganizowaną przestępczością. Każdy z powyższych czynników zasługuje na odrębną opowieść. Tworzenie przepisów podatkowych sprzyjających lub wręcz legalizujących niepłacenie tego podatku stało się od kilku lat coroczną praktyką, a część uchwalanych zmian po prostu eliminuje uzyskanie dochodów budżetowych. Wymieńmy te najważniejsze, które przyjęto w ciągu ostatnich lat: uchylenie 30% sankcji za zaniżenie podatku lub zawyżenie jego zwrotów: to był moment przełomowy, gdy zlikwidowano istotne fiskalnie ryzyko tego rodzaju praktyk. Przypomnę, że tu wprowadzono Sejm w błąd twierdząc, że są to przepisy sprzeczne z prawem UE, mimo że kilka miesięcy później Trybunał Sprawiedliwości stwierdził, że są one zgodne, wyeliminowanie opodatkowania w obrocie złomem (2011), stalą i miedzią (2013), a od połowy tego roku również elektroniką i pozostałymi metalami kolorowymi: i tu tak samo wprowadzono Sejm w błąd twierdząc, że jest tu jakieś "odwrotne obciążenie" i "podatek płaci odbiorca"; ani odbiorca ani dostawca nic nie płaci, a ten ostatni nawet otrzymuje zwroty podatkowe (jest to inaczej nazwana stawka 0%), faktyczna likwidacja opodatkowania sprzedaży używanego majątku, w tym zwłaszcza większości pojazdów, poprzez zastosowanie tu procedury uproszczonej, tzw. marży (2014 .), wprowadzenie ustawowej furtki dla oszustów w obrocie paliwami, uchylających się od opodatkowania tym podatkiem, którzy dzięki wprowadzeniu minimalnego poziomu tzw. kaucji gwarancyjnej (tylko 200 tys. zł) stali się preferowanymi dostawcami tych towarów (2013): do tego "błędu" nawet przyznali się - co bardzo rzadko się zdarza - niektórzy urzędnicy resortu, pierwsza w historii likwidacja pełnego zakazu odliczenia paliwa nabywanego do samochodów osobowych (wprowadzenie 50% odliczenia) - od połowy 2015 r. Rok 2013 był katastrofalny: dochody spadły do poziomu 113 mld zł, a zwroty wzrosły do 80 mld zł. Za zeszły rok dane są do dziś utajnione. Obecny rok jest i będzie katastrofą. Do końca marca wpłynęło ok. 27 mld zł, mimo powszechnie stosowanej przez organy podatkowe blokady zwrotów i obiektywnych sukcesów kontroli skarbowej, w zwalczaniu bandyckiej przestępczości zajmującej się wyłudzeniami VAT-u w obrocie paliwami oraz tzw. przestępstw karuzelowych. Nie ruszono dotychczas większości wyłudzeń przez świat "białych kołnierzyków", rządzony przez firmy międzynarodowe, ale daj Boże przyjdzie na nich pora. Ale jest to jednak leczeniem objawów a nie przyczyn choroby i nie skutkuje odzyskaniem w większości przypadków utraconych dochodów budżetowych. Musimy nazwać rzecz po imieniu: VAT w wersji nie tylko polskiej, ale całość jego koncepcji wspólnotowej jest patologiczna, tworzona pod dyktando międzynarodowego biznesu podatkowego, który zarabia nam nim kwoty liczone w miliardach euro. Jeżeli firmy będące liderami w "międzynarodowej optymalizacji podatkowej" piszą raporty na ten temat dla Komisji Europejskiej i doradzają polskiemu rządowi na temat tego podatku, to dalej będą tworzone dziurawe lub koślawe przepisy tylko po to, aby ktoś mógł na nich zarobić. Witold Modzelewski Profesor Uniwersytetu Warszawskiego Instytut Studiów Podatkowych
PAP/IAR/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: wykonanie | finanse publiczne | budżet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »