Niemiecy blokują przejmowanie firm przez chińskie podmioty

W obliczu wzrostu zainteresowania Chin inwestycjami w kluczowe dziedziny przemysłu w Europie, Niemcy domagają się od Brukseli lepszej ochrony.

To nie pierwsze pismo, jakie federalna minister gospodarki Brigitte Zypries (SPD) wystosowała do Komisji Europejskiej ws. Chin. Najnowsze utrzymane jest w ostrzejszym tonie i skierowane nie do unijnej komisarz ds. handlu Cecylii Malmström, lecz bezpośrednio do przewodniczącego KE Jean-Claude'a Junckera. Brigitte Zypries ostrzega w nim, że można zauważyć, iż Chiny, przejmując firmy w Europie, a szczególnie w Niemczech, koncentrują się głównie na przedsiębiorstwach strategicznie kluczowych "o wysokiej technice i zaawansowaniu technologicznym". Szefowa niemieckiego resortu gospodarki domaga się jednocześnie dla państw UE mocniejszego prawa weta szczególnie w przypadku transakcji z Chinami dotyczących firm o kluczowych technologiach. "Otwarte rynki nie mogą być ulicami jednokierunkowymi" - pisze minister w liście do Junckera i powołuje się przy tym na utrudnienia, jakie napotykają europejskie przedsiębiorstwa planujące ekspansję na rynek chiński.

Reklama

Sekretarz stanu w federalnym ministerstwie gospodarki Matthias Machnig powiedział agencji prasowej DPA, że nie chodzi wcale o izolowanie niemieckiej i europejskiej gospodarki, "jednak nie może dojść do kierowanej i subwencjonowanej przez państwo wyprzedaży przedsiębiorstw specjalizujących się w zaawansowanych technologiach".

Sprawa na biurku szefa

W lutym br. Brigitte Zypries wysłała wspólnie z kolegami resortowymi z Paryża i Rzymu swoje postulaty do komisarz Malmström z prośbą o konkretne stanowisko KE. Od tego czasu, w opinii Berlina, niewiele się wydarzyło, poza tym, że sprawą zajął się osobiście szef KE Jean-Claude Juncker. Zamierza on w planowanym na połowę września przemówieniu programowym przedstawiać propozycje, które pozwoliłyby na bardziej surową kontrolę udziałów obcego kapitału w europejskich firmach.

Jak wynika z pisma Brigitte Zypries, Niemcy, Francja i Włochy domagają się, by państwa UE zabroniły przejmowania przedsiębiorstw lub udzieliły im bezpośredniego wsparcia, jeśli wchodzą w grę inwestycje zainicjowane przez te państwa lub jeśli inwestycje krajów nabywających są subwencjonowane przez ich władze oraz jeśli proponowana cena inwestycji nie odpowiada aktualnym cenom rynkowym.

Przejęcia za 12,6 mld dolarów

Szefowa niemieckiego resortu gospodarki w uzasadnieniu wskazuje, że w przypadku Chin chodzi o "ścisłą koncentrację uwagi na przedsiębiorstwach o wysokiej technice i zaawansowanych technologiach". Pozwala to, jej zdaniem, rozpoznać "wyraźne związki" ze strategicznymi wytycznymi rządu w Pekinie.

W ubiegłym roku firma doradcza E&Y przeprowadziła w Niemczech badania, z których wynikało, że chińscy nabywcy przejęli 68 niemieckich firm, płacąc za nie 12,6 mld dolarów. W jednym roku przejętych zostało więcej niemieckich przedsiębiorstw niż w ciągu ostatnich dziesięciu lat.

Przykładowo chiński koncern Midea kupił, mimo sporych wątpliwości Berlina, producenta robotów przemysłowych Kuka w Augsburgu. Jednak w bieżącym roku resort gospodarki cofnął zgodę chińskiemu Fujian Grand Cip Investment Fund na przejęcie producenta maszyn do produkcji mikroprocesorów Aixtron. Jak zaznaczyła Brigitte Zypries w swoim piśmie do Junckera "także w 2017 r. liczba przejęć przez chińskie przedsiębiorstwa w porównaniu z rokiem ubiegłym wyraźnie wzrosła".

Ochrona sektorów kluczowych

W lipcu br. Niemcy zaostrzyły własne przepisy o przejmowaniu rodzimych firm przez podmioty zagraniczne. W ten sposób chcą one lepiej chronić przedsiębiorstwa świadczące usługi dotyczące oprogramowań komputerowych dla firm o zasadniczym znaczeniu dla infrastruktury: sieci przesyłowych energii, elektrowni jądrowych, wodociągów operatorów komunikacji. Nowymi przepisami objęto również firmy sektora obrony lub tworzące nowe kluczowe technologie.

Ministerstwo gospodarki może sprawdzić przejęcie danej firmy, jeśli zagraniczny inwestor z siedzibą poza UE nabył co najmniej 25 procent udziałów.

Jednak prawo unijne wytycza tu państwom członkowskim ścisłe granice. Dlatego niemiecki resort gospodarki domaga się wspólnie z Francją i Włochami rozszerzenia uprawnień Brukseli.

Ostatnio w lipcu br. kraje te we wspólnym oświadczeniu, które przytacza "Frankfurter Allgemeine Zeitung", porozumiały się co do zaleceń ws. radykalnej reformy. Zamierzają one bronić się przed "skupem, będącym elementem strategicznej polityki przemysłowej".

Tymczasem z Brukseli nadszedł sygnał, że szef KE Jean-Claude Juncker zaproponuje tak czy owak zaostrzenie obowiązujących przepisów unijnych. Na sukces przyjdzie jednak poczekać. Liczne kraje członkowskie, w tym Hiszpania i Holandia, są przeciwne wspólnym europejskim instrumentom kontroli inwestycji. Poza tym w 15 z 28 państw UE nie ma dotąd urzędów państwowych, które zajmowałyby się tą kwestią.

dpa/ dw/ Alexandra Jarecka, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | inwestorzy zagraniczni | inwestycje zagraniczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »