Nowatorscy ze wsparciem - jak rząd chce pobudzić innowacyjność

Ustawy o innowacyjności, odbiurokratyzowanie uczelni, doktoraty przemysłowo-wdrożeniowe plus wsparcie finansowe mają pobudzić innowacyjność polskiej gospodarki. I polepszyć współpracę uczelnie-firmy.

Ustawy o innowacyjności, odbiurokratyzowanie uczelni, doktoraty przemysłowo-wdrożeniowe plus wsparcie finansowe mają pobudzić innowacyjność polskiej gospodarki. I polepszyć współpracę uczelnie-firmy.

Koń, jaki jest, każdy widzi... Polska nie należy do państw innowacyjnych - nawet unijne określenie "umiarkowany innowator" to eufemizm separujący jedynie grupę słabych innowatorów od kompletnych maruderów.

Diagnozy kiepskiego stanu innowacji stawiano od lat, ale diagnozami jeszcze nikogo nie wyleczono. Co prawda od kilku lat rosną nakłady przedsiębiorstw na prace badawczo-rozwojowe (B+R), ale zarazem zmniejszyła się liczba firm przeznaczających na innowacje ponad 3 proc. przychodów.

Według badania Deloitte, niemal 70 proc. szefów środkowoeuropejskich firm (ranking "Deloitte Technology Fast 50") za najważniejsze wyzwania uważa innowacyjność produktów i usług. Tyle że to firmy nastawione na szybki wzrost właśnie dzięki nowatorstwu. Dane KPMG wskazują, że w Polsce 78 proc. przedsiębiorstw w ub.r. deklarowało prowadzenie działalności innowacyjnej, a 71 proc. twierdziło, że w ostatnich 3 latach wdrożyło innowacyjne rozwiązania. To najwyraźniej za mało. Przy dużym ryzyku przedsiębiorstwa boją się śmiałych wyzwań - niepewne zwrotu z inwestycji.

Reklama

Granty Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) i inne formy dofinansowywania prac B+R ze środków unijnych i krajowych też nie sprowokowały przełomu. Problemy innowatorów to wysokie koszty i podobna niepewność, niedostatek zrozumienia między nauką a biznesem czy kończenie projektów bez komercjalizacji i wdrożeń na rynek. I - co bardzo istotne - brak poważniejszych, realnych zachęt podatkowych dla przedsiębiorstw.

Czy teraz nadchodzi realna zmiana? Resort nauki i szkolnictwa wyższego wprowadza mechanizmy, w założeniu motywujące do innowacyjności przedsiębiorców i naukowców; w nowych regulacjach pojawiają się też ulgi podatkowe i kroki ku redukcji biurokracji. Skuteczne? O komentarz poprosiliśmy Piotra Dardzińskiego, wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego.

Dla przedsiębiorców

Pierwszą próbę wprowadzenia ulg podatkowych i innych rozwiązań na rzecz innowacyjności podjęła jeszcze Kancelaria prezydenta Bronisława Komorowskiego. Ustawę o wspieraniu innowacyjności mocno jednak okrojono - i nie spełniła oczekiwań przedsiębiorców.

Nowa ustawa o innowacyjności wprowadza mechanizmy, które powinny pobudzić do działania i biznes, i naukę.

- Najważniejsze zapisy ustawy dla przedsiębiorców to podniesienie progów ulg podatkowych - rozwiązanie zarówno dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP), jak i dużych firm, przy czym skala tych ulg jest różna. Preferencyjnie traktujemy sektor MŚP - który będzie mógł odpisywać 50 proc. kosztów kwalifikowanych zarówno po stronie tych osobowych, jak i nieosobowych. Ponadto rozszerzamy dla tych przedsiębiorstw katalog kosztów kwalifikowanych, w szczególności dotyczących patentów i ochrony własności intelektualnej. Przedsiębiorcy wydatki na działalność B+R będą mogli odliczać przez sześć, a nie trzy lata - powiedział nam Piotr Dardziński.

Pozostałe przedsiębiorstwa odliczą 50 proc. kosztów osobowych i 30 proc. pozaosobowych. W efekcie firmy dostaną więcej niż mogłyby otrzymać w Holandii, aczkolwiek mniej niż na przykład na Litwie, gdzie odlicza się w sumie do 300 proc.

Jednym z problemów była też niechęć resortu finansów do ulg czasowo obniżających wpływy podatkowe. W nowych regulacjach uszczuplenie budżetu oszacowano na 600 mln zł rocznie.

- Ale to wartość maksymalna, przy założeniu, że wszyscy przedsiębiorcy skorzystaliby z ulg podatkowych w jednym roku, to nierealne. Dodatkowo możliwość skorzystania z ulgi będzie rozłożona na sześć lat. Nie traktujemy zresztą tych pieniędzy jako niedoboru w budżecie, lecz jako pozostawienie przedsiębiorcom środków wspomagających dynamiczny rozwój. W miarę wzrostu skali działalności będą płacić większe podatki - komentuje Piotr Dardziński.

Coś dla nauki

Drugim współgraczem na polu innowacyjności pozostają uczelnie i naukowcy. Współpraca z biznesem powinna zasilać tworzenie innowacyjnej gospodarki, często jednak prowadzi do nieporozumień. W dużej mierze wskutek braku doświadczeń - przez wiele lat dominował dość irracjonalny pogląd, że nauka nie może się "kalać" komercyjnymi przedsięwzięciami. Takie nastawienie stopniowo się zmienia - wspólne projekty realizują konsorcja szkół wyższych z partnerami biznesowymi - tyle że jeszcze w zdecydowanie za małym stopniu.

- Dlatego skupiamy się na profesjonalizacji kadry zajmującej się procesami komercjalizacji badań. Postulowali to zarówno przedsiębiorcy, jak i naukowcy. Biznesmeni narzekają, że u partnerów naukowych trudno znaleźć zrozumienie dla ich metod pracy i celów biznesowych, a nauka oczekuje zrozumienia od biznesu... Pół żartem, pół serio: potrzebujemy tłumacza języka przedsiębiorców na język naukowców i odwrotnie - mówi wiceminister.

Uczelnie przeznaczą więc 2 proc. dotacji budżetowych na działania związane z komercjalizacją, w tym właśnie na profesjonalizację kadry. Będą też mogły powoływać kilka spółek celowych.

- Takie spółki służą efektywnym kontaktom z przedsiębiorcami. Co więcej: radykalnie odbiurokratyzowaliśmy procedurę uwłaszczeniową i zlikwidowaliśmy limit pięciu lat na czerpanie korzyści z komercjalizacji przez uczelnie i naukowców - wyjaśnia Piotr Dardziński.

Środki na komercjalizację pozwolą też na stabilizację kadr w centrach transferu technologii (CTT).

- Dotychczas utrzymywały się one z grantów, a gdy ich brakowało, doświadczeni pracownicy odchodzili. Teraz będzie ich można zatrzymać - tłumaczy wiceminister. CTT będą też wnikliwie monitorowane: - Za ekstraśrodki oczekujemy ekstraefektów - konkluduje.

Dwuprocentowy fundusz komercjalizacyjny weźmie się z budżetów uczelni, ale Piotr Dardziński uważa, że to rodzaj inwestycji - pozwoli czerpać dodatkowe przychody z komercjalizacji prac B+R.

To nie koniec...

Pierwsza ustawa o innowacyjności wprowadza nowe mechanizmy wsparcia, ale jeszcze szerszy wachlarz rozwiązań ma przynieść ustawa druga. Powinna wejść w życie na początku roku 2018. A dlaczego dwie ustawy?

- Mogliśmy przygotować jedną: przeprowadzić konsultacje, opracować białą księgę barier, uruchomić proces legislacyjny... Przy dużym pośpiechu weszłaby w życie w 2018 r. Zależało nam jednak na silnym sygnale od przedsiębiorców, że innowacje będą traktowane preferencyjnie. Wybraliśmy elementy nie budzące kontrowersji, które mogą szybko rozruszać innowacyjne przedsięwzięcia - wyjaśnia Piotr Dardziński.

W czasie przygotowań prowadzono konsultacje; ich efektem jest Biała Księga Innowacji, przygotowana na zlecenie Rady ds. Innowacyjności. Wskazuje ona kilkadziesiąt propozycji rozwiązań, likwidujących przeszkody w prowadzeniu działań B+R i komercjalizacji wyników (dotyczą przedsiębiorców, inwestorów, naukowców i administracji). W zdecydowanej większości nie mają one charakteru legislacyjnego - to m.in. kwestie nacisku na efekty wdrożeniowe, lepszej dostępności kapitału, popularyzacji wiedzy o ochronie patentowej czy promocji organizacji branżowych.

- Mam nadzieję, że w drugiej ustawie będziemy mogli jeszcze podnieść progi ulg dla przedsiębiorców. Nie proponujemy rewolucji, raczej ewolucję, stabilny trend - komentuje Piotr Dardziński.

Liczy też na powstawanie działów badawczo-rozwojowych w polskich przedsiębiorstwach. - Nauka to nie tylko uczelnie, ale także przedsiębiorstwa. Globalne koncerny mają świetne działy B+R, chcemy dać taką szansę polskim przedsiębiorcom - dodaje.

Doktorat dla przemysłu

Ważnym elementem budującym więzi między przedsiębiorstwami i uczelniami staną się zapewne doktoraty wdrożeniowe - sprawdzone w innych krajach narzędzie zapewniające korzyści wszystkim zainteresowanym.

Biznes rozwiązuje swe problemy, uczelnia rozwija kontakty i podnosi kompetencje w kontaktach z przedsiębiorcami, a naukowiec zyskuje stopień naukowy i nabiera doświadczenia zawodowego... Pierwsze takie doktoraty pojawiły się już w 1971 r. w Danii, dekadę później we Francji, a niedawno wprowadziła je też Unia (program European Industrial Doctorates).

Schemat działania? Dość prosty: przedsiębiorca (najczęściej) zgłasza problem i przedstawia korzyści z rozwiązania na uczelni lub w CTT. Kontaktuje się z potencjalnym promotorem i doktorantem, uzgadnia plan badawczy. Jeśli propozycja spełnia wymogi naukowe, prace ruszają. Biznesmen wyznacza opiekuna doktoratu ze swej strony i zatrudnia doktoranta u siebie. A doktorant może otrzymać stypendium ministerialne w wysokości 2450 zł.

- W ten sposób przedsiębiorca korzysta z wysokokwalifikowanego pracownika, realizuje projekt, a efekt staje się jego współwłasnością i powinien być wdrożony w jego przedsiębiorstwie - informuje Piotr Dardziński.

W ramach doktoratu wdrożeniowego uczelnia dostaje dofinansowanie na wykorzystanie urządzeń laboratoryjnych według kosztochłonności studiów doktoranckich. Dodatkowo kształci kadry nastawione na współpracę z przedsiębiorstwami i rozumiejące potrzeby biznesu. Programem obejmie ok. 500 studentów, a doktoraty nie muszą dotyczyć wyłącznie przemysłu.

- Dopuszczamy je także w dziedzinach społecznych i humanistycznych. Mogą to być na przykład innowacje społeczne czy cyfryzacja zasobów - dodaje wiceminister.

W stronę nowoczesności

Innowacyjności mogą też pomóc inne rozwiązania, niewchodzące w obszar innowacyjności, ale mające na nią niebagatelny wpływ pośredni. To obowiązująca już ustawa deregulacyjna, ograniczająca biurokrację na uczelniach. Zniesienie części obowiązków informacyjnych może dać więcej możliwości badawczych.

Zmieni się też algorytm finansowania szkół wyższych. Do tej pory pieniądze "idą za studentem". Ten system załamał się z powodu niżu demograficznego i spadku popularności studiów, które często przestały gwarantować zatrudnienie. Nowy model położy nacisk na jakość kształcenia i poziom badań.

W tzw. pierwszej ustawie dla firm działających nie dłużej niż dwa lata wprowadzono możliwość zwrotu gotówkowego części przysługującej im ulgi podatkowej na innowacje.

- Dzięki temu początkujący przedsiębiorcy nie będą mieli problemów z płynnością finansową - przekonuje Piotr Dardziński.

Ustawa stara się wspierać sektor start-upów, które stają się ważnym ogniwem rozwoju innowacyjnej gospodarki. Prócz regulacji prawnych, zapewniono takim firmom liczne programy dofinansowań.

- Nie chcemy sterować ręcznie. Niech państwo tworzy warunki do rozwoju - jak w programie BridgeAlfa, gdzie wyłaniamy fundusze venture capital, inwestujące w start-upy. Mam tu dobre doświadczenia. PZU uruchomiło fundusz Witelo we współpracy z NCBR, rusza też program dla funduszy VC z pulą środków 125 mln euro. Wchodzi też w grę cała paleta rozwiązań ze strony Polskiego Funduszu Rozwoju - podsumowuje wiceminister.

Proinnowacyjny program brzmi zachęcająco. W jakim stopniu i trwale okaże się skuteczny, przekonamy się za kilka lat. Ale chyba nie wystarczy... Zdaje sobie z tego sprawę także wicepremier Jarosław Gowin.

- Ważna jest też innowacyjność społeczna, gdzie mogą pomóc nauki humanistyczne czy społeczne. Proinnowacyjnych postaw trzeba uczyć, nie przesadzam, już w przedszkolach. Są państwa, które w stosunkowo krótkim czasie osiągnęły sukcesy na polu rozwijania proinnowacyjnej świadomości wskutek umiejętnej polityki rządu. Nie tylko kraje na poły autorytarne - jak Korea Południowa - ale i bliżsi nam geograficznie i kulturowo Finowie - wskazywał w niedawnym wywiadzie dla "Nowego Przemysłu".

Zobaczymy, jak powiedzie się tu kilka inicjatyw ministerstwa. Bo na podobną do koreańsko-fińskiej ścieżkę najpierw w ogóle trzeba wkroczyć. A na ewentualne rezultaty w tej mierze z cierpliwością przyjdzie nam czekać pewnie znacznie dłużej niż na podsumowane w tabelce efekty proinwestycyjnych, podatkowych ulg.

Wojciech Kwinta

Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"

Dowiedz się więcej na temat: innowacyjność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »