Organizacja konsumencka pyta: Gdzie się podziało 70 tys. ton MOM?

Organizacja Foodwatch obliczyła, że w Republice Federalnej Niemiec rokrocznie "rozpływa" się co najmniej 70 tys. ton najtańszego mięsa MOM, którego wykorzystanie nigdzie nie jest deklarowane.

Co najmniej 70 tys. ton taniego mięsa wieprzowego, indyczego i kurzego, mechanicznie oddzielanego od kości (MOM) produkuje się w niemieckich rzeźniach. Nikt jednak nie potrafi - albo nie chce - powiedzieć, gdzie ono potem ląduje.

Organizacja ochrony konsumenta Foodwatch wniosła w związku z tym w poniedziałek (27.10) do Komisji Europejskiej skargę na władze RFN. Foodwatch przypuszcza, że to najtańsze mięso, bez odpowiedniej deklaracji, jest przerabiane na parówki i mielonki.

- 70 tys. ton MOM znika co roku gdzieś w niebycie, bez jakiejkolwiek reakcji ze strony niemieckich urzędów odpowiedzialnych za przetwórstwo mięsne - krytykuje Luise Molling z Foodwatch. Konsumenci mają jednak prawo wiedzieć, gdzie i kiedy podaje się im takie mięso.

Reklama

Niegroźne dla zdrowia, ale wrażliwe na skażenia

MOM to mięso oddzielane mechanicznie od kości świń, indyków i kur. Procesowi temu nie wolno poddawać szkieletów zwierząt przeżuwaczy (np. krów) od czasu kryzysu wywołanego przez chorobę szalonych krów. Jak podkreśla Foodwatch masa MOM, przypominająca mięso mielone, jest bardziej podatna na zanieczyszczenia bakteryjne niż mięso z mięśni. Produkcją MOM mogą zajmować się tylko wyznaczone zakłady przetwórstwa mięsnego. MOM można wyprodukować dwu- czy nawet pięciokrotnie taniej niż mięso z normalnie rozwijającego się umięśnienia.

Jak obliczył Foodwatch owe 70 tys. ton wystarczyłoby do produkcji 2 mld. parówek, tyle że w handlu detalicznym na próżno szukać produktów, na których zadeklarowano użycie MOM. Jak organizacja Foodwatch dowiedziała się z kręgów przetwórstwa mięsnego, można przypuszczać, że MOM używa się do produkcji żywności bez odpowiedniej deklaracji. Jego konsumpcja nie jest co prawda szkodliwa dla zdrowia, ale już sama produkcja i przetwarzanie jest bardzo wrażliwym procesem.

Organizacja konsumencka starała się zasięgnąć informacji na ten temat w Federalnym Ministerstwie Rolnictwa, w Federalnym Urzędzie Ochrony Konsumenta i Bezpieczeństwa Żywności (BVL) oraz w 16 krajach związkowych. Nikt nie mógł jednak udzielić informacji, co dzieje się z produkowanym MOM; w niektórych landach nie ma nawet zakładów, które miałyby licencję na jego przetwarzanie. W BVL sugerowano, że być może MOM wykorzystywane jest do produkcji karmy dla zwierząt.

Dokąd idzie eksport?

Zgodnie z przepisami UE każdy kraj jest zobowiązany do przeprowadzenia efektywnych kontroli, aby konsumenci nie byli narażeni na zagrożenie zdrowia ani nie padali ofiarą oszustw z powodu braku oznakowania. Brak takich kontroli i informacji jest jawnym naruszeniem unijnych przepisów, twierdzi Foodwatch.

Organizacja skierowała także zapytania do sieci restauracji fast food jak McDonald's, Subway, Pizza Hut i Wienerwald, czy wykorzystują one MOM. Wszystkie firmy odpowiedziały, że nie stosują MOM. Z trzech zapytanych producentów karmy tylko jeden odpowiedział, że w 4 proc. stosuje MOM. Zrzeszenia producentów żywności albo nie odpowiadały na pytania albo podawały, że mięso to jest eksportowane. Według danych UE chodzi tu o 60 tys. ton rocznie. Tylko jedno zrzeszenie poinformowało, że do produkcji parówek stosuje MOM - ale "deklarując to zgodnie z przepisami".

afp / Małgorzata Matzke, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: mięso | wędliny | parówki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »