Plagiarius. Nagroda, która nie cieszy

Podróbki to plaga trapiąca gospodarkę. Nielegalni producenci powodują globalne straty liczone w setkach miliardów dolarów. Branża stara się z tym walczyć, piętnując najbezczelniejszych.

Antynagrody to wyróżnienia, które nie cieszą, ponieważ piętnują to, co w danej branży uważane jest za szkodliwe lub kompromitujące. Przemysł filmowy ma Złote Maliny, naukowcy - Ig Noble, wzornictwo przemysłowe zaś - Plagiariusy.

Walka z wiatrakami

Pomysłodawcą tych ostatnich był niemiecki projektant Rido Busse, który w roku 1977 podczas zwiedzania targów Ambiente we Frankfurcie natknął się wagę pocztową producenta z Hongkongu, do złudzenia przypominają jego własny projekt. Podobieństwo jednak było tylko powierzchowne, ponieważ jakość produktu nie miała z oryginałem nic wspólnego - była o wiele gorsza. Podobnie jak cena - sześć razy niższa od wyjściowej.

Reklama

Projektantowi udało się spowodować wycofanie podróbki z oferty targowej, ale na rynek zdążyło już trafić ponad 100 tysięcy sztuk skopiowanych wag. Co więcej, inni dystrybutorzy oferowali kolejne kopie tego produktu. Przypominało to trochę walkę z wiatrakami, a szkody były nieodwracalne. Na problem należało zwrócić uwagę opinii publicznej, zwiększyć świadomość konsumentów, a ustawodawców zmobilizować do działań chroniących własność intelektualną.

Krasnal ze złotym nosem

Pierwszy "Plagiarius" trafił do hongkońskiego producenta jako antynagroda z inicjatywy indywidualnej. W roku 1980 objęło nad nim patronat Stowarzyszenie Niemieckich Projektantów Przemysłowych (VDID - Verband Deutscher Industrie Designer), a od roku 1986 Aktion Plagiarius jest samodzielną organizacją. Statuetka, którą zaprojektował jej pomysłodawca Rido Busse, ma postać czarnego gnoma ze złotym nosem. Nawiązuje do niemieckiego powiedzenia "mieć złoty nos", czyli sporo na czymś zarobić; szkoda tylko, że w tym przypadku nieuczciwie.

"Plagiariusy" od samego początku są wręczane podczas targów Ambiente, czyli tam, gdzie się narodziły. Tam też są pokazywane na oddzielnej ekspozycji. Zmieniające się każdego roku jury starannie sprawdza wszystkie nadesłane zgłoszenia. Zanim jednak podejmie decyzję, kandydaci do "wyróżnienia" dostają możliwość pisemnego złożenia wyjaśnień i zajęcia stanowiska wobec niechlubnej nominacji. Jeśli z tego skorzystają, istnieje szansa na porozumienie między fałszerzem i oryginalnym producentem i wycofanie ze wstydliwego rankingu. Ostatecznie skład sędziowski typuje pierwszą, drugą i trzecią nagrodę oraz sześć równorzędnych wyróżnień. Dodatkowo przyznawana jest "nagroda specjalna", czyli "Hiena".

Chiny zgarnęły pulę

W tym roku "Plagiariusy" rozdano po raz 43. Na dziesięć oryginalnych produktów, które zostały bez skrupułów podrobione, aż dziewięć pochodziło z Niemiec, jeden zaś z Włoch. Wszyscy "laureaci", czyli producenci kopii, to firmy chińskie.

Splagiatowano projekty z najbardziej odległych od siebie dziedzin: całą linię zaworów (1. miejsce), zabawkowe koparki (2. miejsce), żeliwne garnki (3. miejsce) oraz wykrywacz obecności, główkę prysznicową, elektryczną pompę wody, koszyk rowerowy, adapter do kierownicy rowerowej, silikonową formę do ciasta oraz wykrywacz ruchu ("Hiena"). Ten ostatni produkt jest wytwarzany przez różne chińskie fabryki, a następnie dystrybuowany w dwunastu krajach EU, także - jak się okazało - w Polsce.

Jakości nie da się podrobić

Problem z podróbkami jest ogromny w wielu wymiarach. Przynoszą wielkie straty producentom oryginałów, hamują innowacyjność, odbierają miejsca pracy. Firmy stojące za tym procederem nierzadko łamią prawa człowieka, organizując produkcję w nieludzkich warunkach lub za skandaliczne stawki. Co więcej, bardzo często narażają naiwnych konsumentów na niebezpieczeństwo ze względu na złą jakość produktu. Potrafią tym zrujnować wizerunek oryginalnego producenta, szczególnie w erze mediów społecznościowych, gdzie informacje rozchodzą się błyskawicznie.

Tylko w roku 2013 służby celne zatrzymały w Unii Europejskiej blisko 36 milionów podrobionych produktów o wartości 760 milionów euro. Eksperci szacują, że mimo podejmowanych działań i walki z rynkiem podróbek, jego rozmiary są coraz większe.

Co ciekawe, w marcu 2007 roku w Solingen powstało Muzeum Plagiarius. Można tam obejrzeć około 350 plagiatów, poznać rozmiary problemu i przekonać się, że nie wszystko złoto, co się świeci. Nawet złoty nos krasnala.

Redakcja Polska Deutsche Welle

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2018

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: podróbka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »