Podatek od marketów: Najbardziej podrożeje w dużych sieciach

Zdaniem analityków Crido Taxand proponowany przez PiS, podatek od sklepów wielkopowierzchniowych podniesie ceny o 0,9 proc. Ich zdaniem skala podwyżek w"dużych i silnych" sieciach wyniesie 1,4 proc.

Wzrost cen artykułów spożywczo-przemysłowych, będący efektem wprowadzenia podatku od sklepów wielkopowierzchniowych, wyniesie w skali roku 0,9 proc. - wynika z raportu firmy Crido Taxand. Ze sklepów spożywczo-przemysłowych pochodzić ma 68 proc. wpływów z nowego podatku. "W przypadku uwzględnienia, że zakupy są dokonywane we wszystkich rodzajach sklepów (duże i silne, średnie i małe oraz tradycyjne) wzrost cen wyniósłby 0,9 proc., a wzrost kosztu koszyka 77 złotych rocznie" - napisano w komentarzu.

Skala podwyżek w średnich i małych sklepach szacowana jest na 0,4 proc., w sklepach tradycyjnych na 0,4 proc., zaś w "dużych i silnych" sieciach na 1,4 proc.

Reklama

Raport wskazuje, że przed wprowadzeniem podatku, przeciętny roczny koszt zakupów artykułów spożywczo-przemysłowych w skali roku w "dużych i silnych" sieciach wynosi 8.625 zł na gospodarstwo domowe. Po wprowadzeniu podatku koszt takiego koszyka wzrósłby o 118 zł (1,4 proc.) do 8.743 zł.

"Choć skala podwyżki dla konsumenta nie będzie istotna, to wyraźnie spostrzeże on, iż jest płatnikiem nowego podatku od konsumpcji" - napisano w raporcie. Z raportu wynika, że 68 proc. wpływów z nowego podatku pochodzić będzie ze sklepów spożywczo-przemysłowych, 12 proc. z marketów budowlano-wykończeniowych, 8 proc. ze sklepów AGD/RTV i 13 proc. z pozostałych segmentów handlu detalicznego.

Nowy rząd planuje od początku 2016 roku wprowadzić podatek od sklepów wielkopowierzchniowych, który miałby przynieść budżetowi 3,5 mld zł rocznie.

OPINIA - GRUPY HANDLOWEJ PL

Analizując założenia proponowanej ustawy o dodatkowym podatku od wielkopowierzchniowego handlu detalicznego i wsłuchując się w uzasadnienie jej wprowadzenia, jesteśmy zaniepokojeni planami wprowadzenia w takiej wersji kolejnego podatku dla podmiotów handlu detalicznego.

Założeniem podstawowym projektu ustawy, poza zwiększeniem wpływów do budżetu, miała być ochrona narodowych interesów poprzez ograniczenie transferu zysków osiąganych na terenie kraju przez duże koncerny, a także przeciwdziałanie ekspansji zagranicznych sieci handlowych, które podporządkowały sobie rynek detaliczny w Polsce, doprowadzając do upadku wielu rodzimych sklepów. Tymczasem z projektów, które się pojawiają wynika wprost, że najbardziej uderzy ona właśnie w polskie przedsiębiorstwa handlowe.

Jesteśmy przeciwni wprowadzaniu nieskonsultowanych z branżą handlową ustaw, o nieprzewidzianych skutkach. Większość polskich przedsiębiorstw handlowych pracuje na bardzo niskiej rentowności, przeważnie zdecydowanie niższej niż wymiar planowanego 2% podatku od obrotu. Polscy przedsiębiorcy przegrywają z zagranicznymi, potężnymi sieciami handlowymi, które często swoje kontrakty zakupowe negocjują globalnie, a w Polsce - posiadając potężną przewagę rynkową - uzyskują od dostawców nieporównywalnie lepsze warunki handlowe, a co za tym idzie osiągają dużo wyższą rentowność.

Jeżeli jednak, Rząd Polski i Parlament podejmą decyzję o wprowadzeniu podatku od handlu detalicznego, to w żadnym razie nie powinien on odnosić się do powierzchni sklepów, a stać się progresywnym podatkiem od wielkości generowanego obrotu przez daną sieć handlową przy jednoczesnym wysokim progu podstawy opodatkowania.

Taka sytuacja, zgodnie z założeniami projektu, wyrównuje szanse na rynku oraz ochroni polskie przedsiębiorstwa przed drastycznym pogorszeniem sytuacji finansowej, dając tym samym szanse na ich dalszy konkurencyjny rozwój.

Jesteśmy przekonani, iż przy powstawaniu tak ważnego aktu prawnego, głos polskich przedsiębiorców winien być brany pod uwagę, dlatego też liczymy na szerokie konsultacje Ustawodawcy z udziałem przedstawicieli polskich firm handlowych. Jako GH PL Plus deklarujemy chęć i gotowość uczestnictwa w takich konsultacjach.

Zarząd GH PL Plus Sp. z o.o.

_ _ _ _ _ _ _ _ _

Jeżeli nowa danina zostanie uchwalona, a taka jest przecież wola ustawodawcy, to powinna być ona wprowadzona w sposób mądry, tak by nie uderzyła w te podmioty gospodarcze, które ma co do zasady chronić, czyli polski handel - komentuje dla Interii Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu.

Cios w polski handel?

Wstępne plany PiS opierają podatek na kilku wytycznych. Do sejmu ma natomiast trafić projekt ustawy, który przewidywałby dwuprocentowy podatek od przychodów. Miałby on dotyczyć sklepów o powierzchni przekraczającej 250 m kw. W opinii PiS nie chodzi wyłącznie o wpływy do państwowego skarbca. Wielokrotnie podkreśla się także pozytywny efekt, który ma nowy podatek wywołać, w szczególności zaś stworzenie parasola ochronnego dla polskich firm. Rozumieć należy przez to zwłaszcza przeciwdziałanie ekspansji zagranicznych sieci handlowych, które dysponują znacznie większym kapitałem i doświadczeniem niż polskie firmy.

- My - Polska Izba Handlu - proponujemy, by kryterium opodatkowania nie była powierzchnia, a określony obrót realizowany przez podmiot na jednym NIP-ie - podkreśla Ptaszyński. - Polski handel opiera się na franczyzie. Nie możemy poprzeć sytuacji, by nowa danina dla państwa uderzyła w polskich przedsiębiorców zrzeszonych w ramach franczyzy - franczyza jest odpowiedzią małego i średniego handlu na siłę dyskontów - zrzeszając się mniejsze sklepy mają szanse konkurować z największymi. W obecnej formie podatek mógłby zaszkodzić integracji polskiego handlu, która dokonuje się nieprzerwanie od ponad dwudziestu lat. Niewskazane, aby polskie firmy funkcjonujące na rentowności 0,7-1 proc. musiały jeszcze płacić do 2 proc. podatku obrotowego - dodaje Ptaszyński.

"Nowy" podatek o trudnych do przewidzenia skutkach

Pozostaje także kwestia małych sklepów prywatnych, tzw. osiedlowych, które na opodatkowaniu tych największych mogą zyskać. Czy na pewno? - Jeśli wzrosną ceny na dobra podstawowe w większych sklepach, to mniejsze osiedlowe placówki będą także odrobinę bardziej konkurencyjne. Jednakże, od jakiegoś czasu obserwuję ruchy - i zdają się potwierdzać tę tezę analizy w zakresie handlu detalicznego w Polsce - sygnalizujące zmiany w zachowaniach konsumenckich.

Rośnie przewaga małych placówek, do których coraz chętniej wracają klienci. Ceny co prawda, są trochę wyższe, ale nie zapominajmy, że do hipermarketu trzeba dojechać. Często klienci wskazują także na atmosferę w małych osiedlowych sklepach, że nie są anonimowi. Przełom w tym zakresie dokonuje się w sposób naturalny - podkreśla Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Ma to wyłącznie charakter fiskalny. A to zawsze wywołuje zmiany na rynku - dodaje Starczewska-Krzysztoszek.

Podatek od hipermarketów ma ograniczyć także potencjalny transfer zysków za granicę. "W 2013 r. 175 sieci handlowych, które działały w sektorze sprzedaży detalicznej, wpłaciło łącznie podatki dochodowe w wysokości 440 mln zł. Kwota ta stanowi - według autorów propozycji - 0,47 proc. ich przychodów" - czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy.

- Jeśli firmy nie płacą podatku, to mamy prawo, które trzeba egzekwować, a nie wprowadzać kolejne podatki. Pokazuje to tylko, że ci którzy stanowią i egzekwują prawo nie są w stanie ani ustanowić dobrego prawa, ani go następnie skutecznie egzekwować - zauważa Starczewska-Krzysztoszek.

Jeśli inicjatorzy tego pomysłu mówią o tym, że firmy handlowe nie płacą podatków w Polsce, to jest to dziwne, że przyjmują jako metodę na walkę z ich niepłaceniem, wprowadzenie kolejnej daniny.

Nie można zapominać także, że część obciążeń poniosą także firmy bezpośrednio dotknięte podatkiem. - Nie ma dowodu, że hipermarkety wyprowadzają zyski za granicę. Jeśli są dziury w prawie, to trzeba je zlikwidować, poprawić regulacje podatkowe, po to, by pieniądze nie wypływały z Polski. Najgorszą rzeczą w podobnej sytuacji jest wprowadzanie nowych danin - dodaje Starczewska-Krzysztoszek.

Za kolejną daninę zapłacą konsumenci?

Czy za dodatkowe zobowiązania dla sklepów wielkopowierzchniowych będą zmuszeni więcej płacić konsumenci, czyli innymi słowami: Czy koszty podatku zostaną przerzucone na klientów?

- Jeśli podatek rzeczywiście zostanie wprowadzony, to nie ma takiej opcji, by nie miał wpływu na klientów i dostawców. Rzeczą oczywistą jest, że najbardziej odczują to osoby o mniej zasobnych portfelach. Cenę można podnosić na każdy produkt (niezależnie kto to robi), nawet jeśli mamy do czynienia z usługą podstawową. Niezależnie od ceny chleb będzie się sprzedawać. Popyt jest w miarę sztywny na tego typu dobra, tzn. że cenę można podnieść, a klienci i tak będą dany produkt kupować. Bez wątpienia część kosztów nowego podatku zostanie przesunięta na klientów, a najbardziej odczują to właśnie najbiedniejsi - podkreśla Starczewska-Krzysztoszek.

Medal ma zawsze dwie strony. Nowy podatek spowoduje, że firmy handlowe będą szukać sposobów na obniżkę kosztów. - Pierwsza kwestia to renegocjacja umów dostawy produktów. Dotknie to w szczególności podmiotów mniejszych. To właśnie mniejszym dostawcom będzie znacznie trudniej, niż tym większym utrzymać dotychczasowe status quo. To zaś oznacza cięcia kosztów, mniejsze wynagrodzenia w sektorze małych i średnich firm, potencjalnie także niższą jakość oferowanych produktów. W końcu, gdzieś tych oszczędności będą musieli szukać jeśli nagle będą działać na niższych umowach - podkreśla główna ekonomistka Lewiatana.

Bartosz Bednarz

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »