Polska na G20: Dobrze tam być, nawet w roli obserwatora

W Baden-Baden rozpoczyna się dzisiaj spotkanie ministrów finansów państw wchodzących w skład grupy G20. Jednym z gości zaproszonych przez organizatora jest także Polska, reprezentowana przez Mateusza Morawieckiego, wicepremiera, ministra rozwoju i finansów. I chociaż rola G20 dla globalnego systemu finansowego jest mniejsza niż może się wydawać, to - zdaniem ekspertów - dobrze tam być. Nawet jako obserwator.

W tym roku przewodnictwo w G20 sprawują Niemcy. W skład tego nieformalnego klubu największych gospodarek globu wchodzi 19 państw i Unia Europejska. Wśród nich te największe, jak Stany Zjednoczone, Chiny, Indie czy Rosja. Pomimo tego, że formalnie nie jesteśmy, i jeszcze pewnie długo nie będziemy spełniać warunków stałego członka G20, to jednak w tegorocznej edycji Polska wystąpi jako gość (łącznie z innymi zaproszonymi do udziału w szczycie państwami).

- Dobrze, że Polska została zaproszona, nawet jeśli to jest rola tylko obserwatora. Nie jesteśmy rozgrywającym w tej grze. Obecność w rozmowach, zobaczenie z bliska o czym wielki świat dyskutuje ma jednak swoją wartość - mówi w rozmowie z Interią Dariusz Filar, były członek Rady Polityki Pieniężnej.

Reklama

G20, tj. o globalnym systemie finansowym

- Rola G20 specjalnie się nie zmienia na przestrzeni ostatnich latach. To spotkanie w głównej mierze konsultacyjne, z pewnymi elementami koordynacyjnymi - tłumaczy Filar.

A to oznacza, że szefowie instytucji odpowiedzialnych za finanse państw spotykają się, by omówić bieżącą sytuację na światowym rynku finansowym, tak z perspektywy pojedynczego państwa, jak i globalnego gracza. To ocena zachodzących zjawisk i zmian oczami największych. Ministrowie finansów, przewodniczący banków centralnych i międzynarodowych instytucji, tj. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy, czy OBWE, mogą się spotkać i omówić bieżące sprawy.

Nie wiadomo o czym liderzy rozmawiają za zamkniętymi drzwiami. Dlatego zapytaliśmy ekonomistów jakie są największe wyzwania z perspektywy świata finansów i gospodarki na najbliższe lata, czyli potencjalnie o sprawy, o których warto dzisiaj rozmawiać na najwyższym szczeblu.

- Istotne wydaje się podążanie polityki pieniężnej USA i Europy wciąż w przeciwnych kierunkach - wskazuje na wyzwania dla banków centralnych Dariusz Filar, który dodaje, że w momencie, gdy Stany Zjednoczone wracają do klasycznej polityki pieniężnej, Europa wciąż jest na etapie działań niekonwencjonalnych.

Podstawowe pytanie powinno zatem dotyczyć dalszego rozwoju gospodarczego na świecie, a zwłaszcza jego utrzymania przy obecnie prowadzonej polityce pieniężnej i stopach procentowych bliskich zeru.

- To także temat wielu dużych banków komercyjnych na Starym Kontynencie, które wciąż z punktu widzenia kapitału pozostawiają wiele do życzenia. Sądzę, że kwestia stabilności sektora finansowego jest na tyle ważna, że może pojawić się na szczycie G20 - dodaje b. członek RPP.

W opinii ekspertów to także polityka handlowa Stanów Zjednoczonych, tj. na ile retoryka Donalda Trumpa będzie miała realny wpływ m.in. na ograniczenie przepływów handlowych między USA i Chinami, czy USA i Ameryką Pd., a także jakie mogą być tego skutki dla reszty świata.

Krytyka obecnych standardów

- Konsekwencje Brexitu dla systemu finansowego nie tylko Wielkiej Brytanii, ale szerzej - to problem, który wymaga wyjaśnienia - uważa prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.

- Brytyjska ocena potencjalnych skutków wyjścia z UE jest bardzo ważna. Z uwagi na to, ze jesteśmy na początku rozmów, to pewnie dużo się nie da powiedzieć - dodaje Gomułka.

To może być spotkanie inne niż wcześniejsze, a to za sprawą zmiany podejścia części światowych liderów do kwestii skutków globalizacji i problemów z równomierną redystrybucją bogactwa. Z tego typu opiniami zderzyło się tegoroczne Davos.

Kwestią otwartą jest zmiana systemu, na bardziej sprawiedliwy (bardziej równomierny udział społeczeństw we wzroście gospodarczym), ale jednocześnie przy zachowaniu jego bezpieczeństwa i stabilności. - Pytanie, na ile to się uda regulować, żeby nie zakłócić działania całego systemu. Współczesne globalne finanse to dosyć delikatny mechanizm. Dlatego organizacja szczytu G20, jako spotkania konsultacyjnego, niepodejmującego twardych, wiążących decyzji, jest zasadne. Te ostateczne działania na ogół długo dojrzewają - dodaje Filar.

Prof. Gomułka wskazuje, że tegoroczne spotkanie odbywa się w optymistycznych warunkach gospodarczych. - Sytuacja makroekonomiczna w wielu krajach jest coraz lepsza. Efekty kryzysu finansowego, w postaci silnego obniżenia PKB i dużego wzrostu stopy bezrobocia są już wyraźnie za nami - dodaje Gomułka.

Wiemy także z jakim przesłaniem na G20 jedzie wicepremier Morawiecki. W Londynie podczas Polish Economic Forum podkreślał, że będzie się starać zwrócić uwagę na sprawy związane z globalnym systemem podatkowym, który powinien ulec zmianie. - Potrzebujemy nowego międzynarodowego systemu, i to nie tylko podatkowego, ale również w zakresie cyberbezpieczeństwa czy funkcjonowania wielonarodowych korporacji. To są wyzwania na najbliższe lata - mówił.

"Szczyt o ograniczonym wpływie"

- Warto być na G20, chociaż nie można przeceniać tego typu spotkań. Tegoroczny szczyt, podobnie jak większość tych z lat wcześniejszych, nie przyczyni się do znaczącej zmiany świata na lepsze - konstatuje Mateusz Szczurek, b. minister finansów.

Niezależnie od tego - mówi Interii Mateusz Szczurek - jakie konkluzje dany szczyt wypracuje, to przełożenie ich na polityki narodowe krajów członkowskich, czy szerzej pozostałych gospodarek globu, jest mocno ograniczone. Nie oznacza to jednak, że G20 jest bez znaczenia. Były minister finansów zwraca uwagę na rolę tej nieformalnej grupy w łagodzeniu skutków kryzysu finansowego pod koniec lat dwutysięcznych.

- Doszło do koordynacji polityki fiskalnej, wykreowano mechanizmy wsparcia dla poszczególnych gospodarek. Była to odpowiedź na wybuch kryzysu finansowego. Od tego czasu zgody odnośnie do prowadzenia wspólnej polityki nie ma. Nie ma też siły sprawczej wewnątrz G20, która spowodowałaby np. modyfikację polityk budżetowych znaczących krajów europejskich, jako odpowiedź na rekomendacje szczytu - tłumaczy Szczurek.

W opinii b. ministra finansów dobrze jednak, że takie spotkania są organizowane. - Jest szereg spraw, które są istotne nie tylko z perspektywy jednego kraju, ale całych regionów. Unikanie opodatkowania to z pewnością temat, którego koordynacja leży w kompetencjach grupy G20. Uzgadnianie polityk podatkowych jest jednak bardzo trudne - podkreśla Szczurek. - Kraje Wspólnoty nie są w stanie porozumieć się w kwestii jednolitej podstawy podatku od przedsiębiorstw. Dlatego, mało możliwe dzisiaj, by konsens odnośnie do strategicznych działań w jeszcze bardziej zróżnicowanym gronie jak G20, dało się rzeczywiście osiągnąć - dodaje.

Bartosz Bednarz z Baden-Baden

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: G20 | Mateusz Morawiecki | makroekonomia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »