Prawda o naszych dzieciach - mogą żyć krócej niż my

Pesymistyczne prognozy na rok 2030 przewidują, że ponad połowa dorosłego społeczeństwa polskiego będzie otyła, a 11 proc. z tej populacji może zmagać się z otyłością olbrzymią. Tak ma być za kilkanaście lat, a więc sprawa dotyczy dzisiejszych dzieci. Jest tak źle, że polscy specjaliści rozważają stosowanie u nich chirurgii bariatrycznej.

Jak tłumaczy dr Paweł Matusik, adiunkt w Katedrze i Klinice Pediatrii i Endokrynologii Dziecięcej, Wydziału Lekarskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, jeśli porównamy liczbę kalorii przyjmowanych przez dziecko karmione piersią z tym, które jest karmione po 8 miesiącach od urodzenia mieszanką sztuczną, zgodnie z zaleceniami pediatrów, okazuje się, że to drugie dziecko zjada dodatkowe 30 tys. kalorii w stosunku do tego, które jest karmione piersią.

- Przeliczono, że jest to 120 batoników Mars. To średnio 4 batony na każdy tydzień życia dziecka! - alarmował dr Matusik podczas odbywającej się w Katowicach (19-20 września br.) konferencji "Otyłość wieku rozwojowego - od przyczyn do konsekwencji. Rola chirurgii bariatrycznej w leczeniu otyłości u dzieci".

Reklama

Konferencję zorganizowały Katedra i Klinika Pediatrii i Endokrynologii Dziecięcej oraz Klinika Chirurgii i Urologii Dziecięcej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. To pierwsze tego typu wydarzenie naukowe w Polsce.

Winne nie geny, ale nawyki żywieniowe

Prof. Magdalena Olszanecka-Glinianowicz, prezes Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością, kierownik Zakładu Promocji Zdrowia i Leczenia Otyłości Katedry Patofizjologii SUM zaznacza, że według szacunków, w Polsce każdego roku będzie przybywać 400 tys. dzieci z nadwagą i otyłością, w tym 80 tys. z otyłością. W Europie będzie to 1,3 mln dzieci z nadwagą i otyłością, w tym 300 tys. dzieci z otyłością.

- Dzieci żyją coraz gorzej. Pokolenie obecnych nastolatków będzie żyć krócej niż pokolenie ich rodziców - ostrzegała podczas konferencji prof. Olszanecka- Glinianowicz. Podkreśliła, że tendencja do bycia otyłym wzrasta do 80 proc., jeśli oboje rodzice są otyli. Wskazuje się przy tym bardzo często na kwestię "dziedziczenia genów otyłości".

- Tymczasem dziedziczy się głównie nawyki żywieniowe i te związane z aktywnością fizyczną. Bardzo rzadko dziecko żyje inaczej niż rodzice. Dodatkowo skuteczność leczenia nadwagi i otyłości wśród dzieci nie jest zbyt wysoka - wskazała.

Skąd ta otyłość?

Dr Paweł Matusik, mający 12-letnie doświadczenie pracy w Poradni Metabolicznej Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka, mówiąc o otyłości dziecięcej, podkreślił, że ma ona swoje konkretne przyczyny.

Przytoczył przykład ciężarnej z masą BMI 36, przyrostem masy ciała w ciąży na poziomie 35 kg, z cukrzycą ciężarnych i wykonanym ze względu na masę ciała cesarskim cięciem, która rodzi dziecko z masą ciała urodzeniową nadmierną w stosunku do wieku ciążowego.

Potem w życiu tego dziecka pojawi a się karmienie sztuczne, dopajanie wodą z glukozą czy herbatkami rozpuszczalnymi . Następnie do 4. roku życia , mama zgodnie z... reklamami stosuje do karmienia mleko modyfikowane, głównie w nocy.

- W rezultacie matka zgłasza się do poradni z 6-latkiem z otyłością olbrzymią (BMI Z-score 6,1 SD). Przychodzi, oczekując badań metabolicznych, hormonalnych poszukujących przyczyny, przeświadczona o podłożu genetycznym otyłości - opisuje dr Matusik. Jednak powody takiej otyłości są inne, o czym mówił specjalista, przytaczając wspomniane wcześniej przeliczenie kalorii na batoniki.

Uczeń nie chodzi, uczeń jeździ

Wśród nawyków żywieniowych potencjalnie przyczyniających się do nadwagi u dzieci dr Paweł Matusik wymienił m.in. zjadanie większych porcji, częste spożywanie dań typu fast food w restauracjach, spadek konsumpcji warzyw i owoców, nawyk podjadania, wzrost spożycia słodkich napojów.

Zwrócił przy tym uwagę, że rynek nie zna próżni - gdy zaczęto mówić, że złe są napoje gazowane, pojawiły się wody smakowe.

Specjalista podał też, że aż 6 na 10 dzieci w wieku 9-13 lat nie bierze udziału w pozaszkolnych zajęciach sportowych i formach aktywności fizycznej. Ocenił, że nie jest to kwestia braku oferty, ale pojawienia się alternatywy dla spędzania wolnego czasu przez dzieci.

Typowe dziecko w USA spędza ok. 44 godzin w tygodniu, korzystając z różnorodnych mediów w czasie wolnym od szkoły. To dane amerykańskie. A czym różni się pod tym względem dziecko polskie?

- My badaliśmy kwestię urządzeń posiadanych przez dzieci w pokoju - 80 proc. ma komputer, a ponad 70 proc. telewizor. To nie wszystko. Każdego dnia ograniczamy aktywność w bardzo prostych czynnościach. Uczniowie gimnazjum, którzy mogliby dojść bezpiecznie do szkoły, dojeżdżają do niej. Aż 81,5 proc. pokonuje drogę do szkoły autem, 18,5 proc. piechotą - wyliczał dr Matusik.

Dodał też, że byłby za totalnym zakazem automatów z przekąskami i napojami w szkołach, a właściwie w ogóle sprzedawania czegokolwiek w szkołach poza obiadami. - Jeśli kogoś stać na danie dziecku 5 zł do automatu, to stać go na zrobienie mu drugiego śniadania. Szkoła jest nie po to, żeby żywić, ale by edukować - podsumował.

To nie choroba Hashimoto

Prof. Ewa Małecka-Tendera, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Endokrynologii Dziecięcej SUM w Katowicach, wskazała na swoistą "modę" na niedoczynność tarczycy i chorobę Hashimoto, podsycaną w internecie. W ten sposób rodzice próbują tłumaczyć sobie, dlaczego ich dziecko jest otyłe.

Do lekarzy trafiają matki, które w objawach takich jak przyrost masy ciała, mimo braku zmiany diety czy podwyższenia parametrów lipidowych - upatrują subklinicznej niedoczynności tarczycy i związanej z nią otyłości.

- Otyłość związana jest z nieco podwyższonym TSH, czy raczej jest ono rezultatem otyłości? - pyta prof. Małecka-Tendera.

- Do tego rodzice wskazują, że dziecko jest przemęczone, senne, że nie chce być aktywne fizyczne, i uznają te wszystkie objawy za niedoczynność tarczycy - opisywała profesor. Jak wskazała, podobne są reakcje rodziców, gdy występuje nadmierny przyrost ciała, rozstępy, podwyższone ciśnienie krwi, podwyższone stężenie kortyzolu rannego. Wtedy rodzice otyłego dziecka mają kolejną gotową diagnozę - zespół Cushinga.

- Tymczasem w tej chorobie otyłość występuje głównie na twarzy, na karku (tzw. bawoli kark), przy czym kończyny są relatywnie szczupłe. Do tego dochodzi łatwe siniaczenie oraz zahamowanie wzrastania, co akurat jest odwrotne do zwykłej otyłości, gdzie dzieci są wysokie w stosunku do rówieśników - przypomina profesor.

Jak zaznaczała, wysoki kortyzol charakterystyczny dla choroby Cushinga, u każdego dziecka może być wynikiem porannego stresu, w pośpiechu, przed szkołą zmierzającego na badanie.

Operacje bariatryczne - już u dzieci

19 września podczas pierwszego dnia katowickiej konferencji lekarze, dietetycy, psycholodzy i inni specjaliści rozmawiali m.in. o epidemiologii otyłości wieku rozwojowego i zaburzeniach hormonalnych u otyłych dzieci.

20 września ważnym tematem konferencji będą pierwsze doświadczenia w chirurgii bariatrycznej u dzieci. Przeprowadzono operacje laparoskopowej rękawowej resekcji żołądka u dzieci z otyłością olbrzymią, które były transmitowane do sal wykładowych z bloku operacyjnego Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.

Operacje wykonał prof. Marc Michalsky, specjalista chirurgii dziecięcej, kierownik Centrum Zdrowego Odżywiania Szpitala Dziecięcego Nationwide Children's Hospital w Columbus (USA). Przekaz komentowany był przez ekspertów chirurgii metabolicznej i bariatrycznej leczących pacjentów dorosłych.

Katarzyna Gubała

Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Zdrowia"

Dowiedz się więcej na temat: My | demografia | otyłość | kryzys demograficzny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »