Prawie jak Apple, czyli polski słodko-kwaśny eksport

Często można usłyszeć, że Polska jest gigantem w eksporcie żywności, sprzedajemy najwięcej jabłek na świecie, jesteśmy czwartym eksporterem mebli, ale to wcale nie te branże są w naszym eksporcie najbardziej istotne.

One są naszym dyżurnym, medialnym prymusem. Lecz jak to w szkole bywa, prymusów jest stosunkowo mało, a na ogół uczniowie wyglądają zupełnie inaczej. Większość naszych czołowych eksporterów to producenci części samochodowych i samochodów, producenci towarów mało przetworzonych czy wytwórcy sprzętu AGD. Najczęściej działający na zlecenia zagranicznych spółek matek. I choć mamy kilka chlubnych wyjątków, jak choćby producenci pojazdów szynowych - Pesa czy Newag, to jednak te lokomotywy mają jeszcze zbyt słabą moc, by pociągnąć za sobą cały polski eksport. Liderów na skalę światową czy choćby europejską wciąż u nas nie widać.

Reklama

Liczby nie kłamią i zapominając, że ta potoczna mądrość nie dotyczy statystki, możemy faktycznie być zadowoleni. W pierwszym półroczu 2015 r. polski eksport miał wartość nieco ponad 363 mld zł, import był o ponad 12 mld zł mniejszy. Saldo było więc dodatnie. Na dodatek te słupki wciąż rosną. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny, eksport - w porównaniu z identycznym okresem ubiegłego roku - był wyższy o 6,3 proc., a import wzrósł w tym czasie o 1,6 proc. Bardziej szczegółowe dane dostępne są za pierwszy kwartał. Wtedy wolumen eksportu zwiększył się w obrotach z krajami Unii o 10,2 proc., a z krajami rozwijającymi się o 16,3 proc. Natomiast zmniejszyła się wymiana handlowa z krajami Europy Środkowo-Wschodniej i to o jedną czwartą.

Nasze produkty zyskują coraz większe uznanie, szczególnie na Zachodzie, gdzie znacznie bardziej niż na Wschodzie liczy się jakość. Łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest mniejsza sprzedaż u naszych wschodnich sąsiadów - w ogarniętej wojną Ukrainie i narzucającej kolejne restrykcje Rosji. Choć niszczenie żywności wwiezionej nielegalnie mierzi samych Rosjan (wg badań opinii publicznej Ośrodka Jurija Lewady 87 proc. jest temu przeciwnych), to wydaje się najlepszym dowodem na to, że sytuacja szybko się nie zmieni i nasze firmy muszą dalej szukać nowych rynków zbytu. Ale o tym niżej.

Medialni liderzy

Czym więc nasz eksport stoi? Album promocyjny wydany przez Ministerstwo Gospodarki mówi, że nasze główne specjalności to "branża meblarska, branża jubilersko-bursztynnicza, usługi IT i ICT, produkcja jachtów i łodzi rekreacyjnych, przemysł biotechnologiczny i farmaceutyczny, produkcja sprzętu medycznego i aparatury pomiarowej, stolarka okienna i drzwiowa, budownictwo, ochrona i zachowanie zabytków, kosmetyki, maszyny i urządzenia górnicze, odzież, dodatki i galanteria skórzana, turystyka medyczna, przemysł obronny i polskie specjalności żywnościowe". Ta wyliczanka wydaje się o tyle na miejscu, że znalazły się w niej branże perspektywiczne, takie które faktycznie produkują w znacznej większości na eksport, ale wcale nie odpowiadają za większą część naszej zagranicznej sprzedaży.

Branża meblarska. Według klasyfikacji GUS-u meble to "artykuły przemysłowe różne". Podobnie jak prefabrykaty budynków czy zabawki. W pierwszym kwartale było to 7 proc. wartości naszego eksportu, nieco ponad 12 mld zł. I faktycznie tacy potentaci jak Black Red White, Fabryka Mebli Forte czy grupa meblowa Szynaka eksportują rocznie wyroby za setki milionów złotych. Jest też Grupa Nowy Styl z Krosna, która jest trzecim producentem mebli biurowych w Europie. Regularnie zdobywa nagrody za innowacyjność.

Co ciekawe, w przeciwieństwie do wielu innych czołowych eksporterów produkuje pod własną marką. - Produkcja dla korporacji pod jakąś marką jest dobra, ale to nie jest pomysł na firmę na dziesiątki lat. My też kilkanaście lat temu produkowaliśmy dla innych, czasami małe zamówienia. W zamian uczyliśmy się od zagranicznych firm. Bez tego etapu trudno byłoby nam być w tym miejscu, w którym dzisiaj jesteśmy. Jednak moja rada dla producentów kontraktowych jest taka: słuchajcie, ludzie, to nie może być trwały model na następne lata, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto wyprodukuje taniej. W Polsce albo w innym kraju - wyjaśniał Adam Krzanowski, prezes zarządu i jeden z właścicieli firmy w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".

Nieco inną drogą poszli np. bracia Kot, właściciele Delphia Yachts z mazurskiego Olecka. Do 2003 r. firma nazywała się Sportlake, ale nazwę zmieniono m.in. z myślą o ekspansji na rynki zagraniczne. Dziś pod marką Delphia produkowane są jachty żaglowe głównie z przeznaczeniem na morze, pod nazwą Nautika jachty spacerowo-motorowe (także na jeziora). Firma związana jest wieloletnią umową z zagranicznym potentatem Quicksilver, dla którego produkuje w dużej mierze i to zapewnia jej stabilność działania.

- Najgorszy rok mieliśmy, gdy 98 proc. sprzedaży to był eksport, a najlepszy, gdy 80 proc. - bo ja chciałbym, by Polacy też kupowali nasze jachty - mówił Wojciech Kot w Polskim Radiu. I choć o tym, że jesteśmy potęgą w produkcji jachtów możemy z ust naszych władz usłyszeć dosyć często, to dane liczbowe pokazuję co innego. W całym 2013 r. wyeksportowaliśmy jachty za ok. 1 mld zł. Jest to niewielki ułamek, tego co sprzedajemy za granicami.

Lepiej sytuacja wygląda w przemyśle spożywczym. Z ponad 180 mld zł wyeksportowanych w pierwszym kwartale ponad 10 proc. to "żywność i zwierzęta żywe". Na opublikowanej w czerwcu przez tygodnik "Wprost" liście 100 największych eksporterów, znajdziemy kilka firm z branży spożywczej. Są to m.in. grupa Maspex (właściciel m.in. Kubusia i Tymbarku), Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska Łowicz (wartość eksportu w 2014 r. to ponad ćwierć miliarda złotych), Mlekovita, SM Mlekpol czy Polski Koncern Mięsny Duda.

Mimo dramatycznych zapowiedzi mleczarzy, sadowników i rolników, mimo wspominanego embarga rosyjskiego, eksport w tych dziedzinach szybko rośnie.

- W pierwszym kwartale 2015 r., dynamika eksportu artykułów rolno-spożywczych wynosi 5,5 proc., ale już saldo wymiany artykułów spożywczych wzrosło o 20 proc. do 1,7 mld euro wobec 1,4 mld euro w poprzednim roku - informował niedawno minister rolnictwa Marek Sawicki. Mimo trudnych początków (np. wysłania do Azji jabłek, które na miejscu okazały się zgniłe) polscy przedsiębiorcy faktycznie pokazali, że potrafią znaleźć nowe rynki i rozpychanie się łokciami na nowym terenie to rzecz im nie straszna.

Żywność, nawet tak smaczną, jak soczyste jabłka spod Warki trudno jednak nazwać produktem wysoko przetworzonym, choć trzeba pamiętać, że polscy sadownicy mają jedną z bardziej nowoczesnych baz produkcyjnych na świecie, m.in. z powodu nowoczesnych chłodni powstałych ze środków unijnych.

Lokomotywy rzeczywiste i wirtualne

Chyba najbardziej zdumiewający przykład naszych branż eksportowych wymieniony jako synonim sukcesu przez urzędników Ministerstwa Gospodarki to przemysł zbrojeniowy. Warto zacytować "Dziennik Gazetę Prawną", który powoływał się na raport Ministerstwa Spraw Zagranicznych za 2013 r. pt. "Eksport uzbrojenia i sprzętu wojskowego z Polski". Wynikało z niego, że ponad połowa z 1,4 mld zł (taka była oficjalnie wartość eksportu) to produkty wytwarzane przez Polskie Zakłady Lotnicze w Mielcu i Świdniku dla swoich właścicieli, potentatów na rynku produkcji śmigłowców - odpowiednio Sikorsky Aircraft Corporation i AgustaWestland. "Firmy te, produkujące podzespoły do samolotów, śmigłowców i pojazdów lądowych, nadal pozostają głównymi polskimi eksporterami sprzętu objętego Wspólnym wykazem uzbrojenia Unii Europejskiej, a ich wyniki rzutują na łączny wynik eksportu firm sektora przemysłu obronnego" - czytamy w raporcie. Ale to nie znaczy, że cała reszta to eksport nowej broni. Dalej można przeczytać, że "krajowy przemysł obronny, działający w obszarach niezwiązanych z sektorem lotniczym faktycznie wyeksportował towary na kwotę zaledwie 68,8 mln euro. Konieczne jest przy tym przypomnienie, że niemałą część tej kwoty uzyskano z wyprzedaży zbędnego sprzętu z magazynów wojskowych, a także z reeksportu.

Ta branża najlepiej ilustruje zależność eksportu od zamówień właściciela zakładów. Można cieszyć się z miejsc pracy, ale można podejść do sprawy bardziej ambitnie i uznać, że jesteśmy zapleczem produkcyjnym dla firm z Zachodu. W przypadku produkcji śmigłowców dla Amerykanów i Włochów, w innych branżach - najczęściej dla Niemców, bo nie bez powodu to właśnie do tego kraju wysyłana jest ponad jedna czwarta polskiego eksportu.

Jak na zagadnienie patrzą statystycy z GUS? Oto fragment ich raportu. "W strukturze rozdysponowania eksportu według kierunków przeznaczenia udział towarów przeznaczonych na zużycie pośrednie obniżył się z 51,4 proc. w I kwartale 2014 r. do 49,7 proc, udział towarów konsumpcyjnych wzrósł z 34,3 proc. do 36,0 proc., a dóbr inwestycyjnych pozostał na niezmienionym poziomie i wyniósł 14,3 proc.". Choć tendencja jest pozytywna, to połowa naszego eksportu to wciąż co najwyżej półprodukty.

Dalej analitycy GUS piszą, że "najwyższy udział w eksporcie towarów przeznaczonych na zużycie pośrednie miały towary zaopatrzeniowe dla przemysłu przetworzone - 49,8 proc. oraz akcesoria do środków transportu - 23,8 proc.". Z kolei towary konsumpcyjne trwałego użytku (m.in. aparatura odbiorcza dla telewizji, meble, sprzęt do prania typu domowego) stanowiły 23,9 proc. eksportu artykułów konsumpcyjnych w porównaniu z 24,4 proc. w I kwartale ubiegłego roku. Za to towary konsumpcyjne nietrwałego użytku - 23,6 proc. W tym przypadku chodzi m.in. o leki, preparaty perfumeryjne, kosmetyczne lub toaletowe, oraz tytoń i wyroby tytoniowe, żywność i napoje przetworzone - 20,8 proc. Natomiast w eksporcie dóbr inwestycyjnych 70,8 proc. stanowiły dobra inwestycyjne bez środków transportu - głównie maszyny i urządzenia do automatycznego przetwarzania danych oraz telefony komórkowe).

Potwierdzeniem tych danych jest lista największych polskich eksporterów, na której dominują takie firmy, jak KGHM, Orlen, PGNiG czy Lotos, których produktów nie można uznać za wysoko przetworzone. Mimo wątpliwej opłacalności eksportujemy także węgiel.

Tym, co faktycznie ciągnie nasz eksport jest w dużej mierze przemysły samochodowy, metalowy i chemiczny. Powstają u nas auta i bardzo dużo części. W większości przypadków chodzi o produkcję dla wielkich graczy - Volkswagena czy Fiata, ale zdarzają się też takie perełki, jak wytwarzający naczepy do ciężarówek Wielton, który niedawno za prawie 50 mln zł kupił znaczny pakiet francuskiego producenta Fruehauf Expansion, czy chwalony i często wspominany w mediach producent autobusów Solaris - powód do dumy i przykład podboju rynków zagranicznych polską myślą techniczną.

Dużo mamy montowni sprzętu AGD, ale to są raczej nisko płatne miejsca pracy w specjalnych strefach ekonomicznych, założone przez wielkie zagraniczne koncerny. Z kolei polski przemysł chemiczny to wielkie firmy, jak Ciech, grupa Azoty, czy Synthos. W tym przypadku mamy do czynienia z innowacjami w pełnym tego słowa znaczeniu. Centrum Badawczo-Rozwojowe, powstałe w 2010 r. w 2014 r. zakończyło prace nad kilkoma projektami, które zaowocowały wprowadzeniem na rynek pięciu nowych produktów, a kolejne będą sukcesywnie wdrażane w latach następnych. Obecnie zespół R&D prowadzi prace nad ponad 20 projektami.

Pozytywnych przykładów polskiego eksportu, opartego w dużej mierze na myśli technicznej i innowacjach, można znaleźć wiele, choć żaden nie będzie spektakularną marką o wysokiej rozpoznawalności na świecie, a często też w kraju. Branżą, która będzie się mocno rozwijać na rynkach zagranicznych będzie sprzedaż polskich leków i kosmetyków. Laboratoria działające w naszym kraju cieszą się niezłą renomą. Warto też zwrócić uwagę na przemysł maszynowy i takie firmy, jak produkujący maszyny górnicze Kopex czy toruński Apator, który wytwarza aparaturę pomiarową. W takich miejscach faktycznie tworzy się polską myśl techniczną, która budzi międzynarodowe uznanie.

Lokomotywami eksportowymi - w sensie dosłownym i przenośnym - są już producenci pojazdów szynowych Pesa czy Newag. Pierwsza z firm w ubiegłym roku podliczyła wpływy z eksportu na ponad pół miliarda złotych. To właśnie takie przedsiębiorstwa mają największe znaczenie gospodarcze, ponieważ wokół nich wytwarza się łańcuszek poddostawców tworzących kolejne miejsca pracy.

Wśród największych eksporterów na liście "Wprost" najbardziej może zaskakiwać stosunkowo silna pozycja firm związanych z branżą komputerową. Nie dziwi, że w tym gronie znajdują się tacy znani i obecni w wielu krajach giganci w produkcji oprogramowania, jak rzeszowskie Asseco czy krakowski Comarch. Kolejne firmy to Action, ABC Data czy AB - wszystkie są dystrybutorami sprzętu komputerowego. To na pewno świetne firmy handlowe, ale trudno je uznać za liderów rozwoju technologicznego.

- Choć w Polsce działa 60 tys. firm uzyskujących przychody z eksportu, to niestety nadal trudno zaliczyć Polskę do eksporterów z "najwyższej ligi", specjalizujących się w produkcji dóbr finalnych, gotowych do użytku przez ostatecznego odbiorcę - podsumował polski eksport w 2014 r. Tomasz Wróblewski z Grant Thornton.

Inne spojrzenie na statystyki

Surowe dane dotyczące stopnia "ueksportowienia" poszczególnych państw Unii Europejskiej, umieszczają Polskę na 19. miejscu (na 28 państw) w relacji eksportu do PKB (według unijnego ujęcia). Wskaźnik ten wynosi u nas 44 proc. PKB, prawie najmniej w regionie.

- Lepiej od nas wypadają niemal wszystkie kraje Europy Środkowej i Wschodniej. Eksport Słowacji, Węgier, Estonii, Czech i Litwy w relacji do PKB jest około dwukrotnie wyższy niż w Polsce. W regionie wyprzedzamy jedynie Rumunię, w dodatku nieznacznie - wylicza Wróblewski, zaraz potem dodając: - Warto mieć świadomość, że takie proste ujęcie jest mylące i nie należy na tej podstawie wyciągać wniosków o konkurencyjności poszczególnych gospodarek. Polska w relacji do PKB eksportuje mniej towarów i usług niż większość sąsiadów z regionu, bo dysponuje nieporównywalnie większym niż sąsiedzi rynkiem wewnętrznym.

Polskie firmy nie tyle są mniej zdolne do eksportu niż firmy słowackie czy węgierskie, co po prostu są do tego w mniejszym stopniu zmuszone, bo potrafią odnotowywać wzrosty sprzedaży na rodzimym rynku. Jeśli zawęzimy porównanie międzynarodowe jedynie do sześciu największych państw UE, to okaże się, że Polska pod względem zdolności eksportowej prezentuje się już bardzo korzystnie. Większy odsetek eksportu do PKB mają jedynie Niemcy, a więc największa i najbardziej konkurencyjna machina eksportowa Europy, jeden z największych eksporterów świata. Wyprzedzamy natomiast Francję, Wielką Brytanię, Hiszpanię i Włochy.

I jest wielce prawdopodobne, że z roku na rok będzie lepiej.

Maksymilian Ogromski

Private Banking
Dowiedz się więcej na temat: Polskie | handel | eksport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »