Rosjanie masowo wykupują nasze truskawki

Polskie świeże truskawki są masowo wykupywane przez Rosjan z obwodu kaliningradzkiego.

Właściciele plantacji truskawek w powiatach bartoszyckim i braniewskim zdecydowaną większość swojej produkcji sprzedają w tym roku Rosjanom z obwodu kaliningradzkiego. Niektórzy z nich od kilkunastu dni ustawiają stragany przy drogach prowadzących do przejść granicznych w Grzechotkach czy Bezledach i tam bez trudu sprzedają cały towar wracającym do Rosji kaliningradczykom.

- Rosyjski klient to dla naszych rolników niezwykle ważny klient. Kluczowy - przyznał PAP burmistrz Braniewa Henryk Mroziński, który podkreślił, że Rosjanie cenią sobie, że owoce są świeże, zebrane zaledwie kilka godzin przed sprzedażą. Zdarza się, że Rosjanie kupują owoce wprost na plantacjach truskawek, których w przygranicznych powiatach jest bardzo wiele. Cena za kilogram wynosi średnio 5 zł.

Reklama

Jak powiedział PAP rzecznik prasowy Izby Celnej w Olsztynie Ryszard Chudy większość mieszkańców obwodu kaliningradzkiego robiących w Polsce zakupy wraca teraz do domów z truskawkami. - Kupują "zwyczajne" ilości, tj. kilogram czy dwa. My jako polska służba celna nie nakładamy w wywozie tych owoców żadnych ograniczeń, ale rosyjskie prawo pozwala przywieźć Rosjanom jedynie 5 kg produktów spożywczych - przyznał Chudy.

Rosjanie upodobali sobie polskie truskawki nie tylko ze względu na ich świeżość i smak, ale także dlatego, że w obwodzie plantacji truskawek po prostu nie ma. - Gdy się przekroczy granicę i jedzie w stronę Kaliningradu, widać ogromne połacie ziemi, ale nieuprawianej. Truskawki wymagają sporych nakładów pracy, to nie jest w stylu Rosjan z obwodu. Tam, podobnie jak i na naszych popegeerowskich wsiach, nie ma ani ogródków kwiatowych ani warzywnych. Dlatego też w obwodzie wszystkie truskawki pochodzą głównie z Polski, niewielka część też z Litwy - powiedział PAP ekspert ds. obwodu z Ośrodka Badań Naukowych (OBN) w Olsztynie Tadeusz Baryła.

Dodał, że mieszkańcy obwodu nie uprawiają truskawek także z tego powodu, że nie za bardzo wiadomo, do kogo należą leżące odłogiem w obwodzie pola. - Szacuje się, że około połowa ziemi w obwodzie jest własnością Ministerstwa Obrony Narodowej. Zaś ziemia, która kiedyś należała do państwowych gospodarstw rolnych, najpierw została podzielona między dawnych pracowników tych gospodarstw, ale ci przekazywali ją dalej i dalej tak, że w efekcie nie wiadomo, czyja ta ziemia jest. A skoro nie ma właściciela, to i nie ma uprawy - podkreślił Baryła.

Ekspert olsztyńskiego OBN powiedział PAP, że niektórzy przedsiębiorczy Rosjanie przywożą do obwodu takie ilości polskich truskawek, że sprzedają je np. pod centrami handlowymi w Kaliningradzie.

Zarówno burmistrz Mroziński jak i Baryła są zgodni, że gdy skończy się pora na truskawki, Rosjanie "przerzucą się" na czereśnie, potem wiśnie. - U nas czereśni nie ma zbyt wiele, dlatego nasi rolnicy na potrzeby Rosjan sprowadzali w poprzednich latach czereśnie z innych regionów kraju - przyznał Mroziński.

- Sadów w obwodzie także nie ma, więc na pewno Rosjanie będą czereśnie kupować - przyznał Baryła.

Ruch na polsko-rosyjskiej granicy ożywił się po wprowadzeniu w 2012 roku małego ruchu granicznego między Polską a obwodem. W ubiegłym roku granicę tę przekroczyła rekordowa liczba ponad 6 mln osób. Każdego dnia mieszkańcy Rosji przyjeżdżają do Polski na znacznie tańsze niż u nich zakupy spożywcze, po sprzęt AGD i RTV oraz buty i odzież, a Polacy jeżdżą do Rosji po ok. połowę tańsze niż w Polsce paliwo.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Obwód Kaliningradzki | Rosjanie | Polskie | truskawki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »