Rynki apteczne w Europie dążą do liberalizacji

W Europie nie ma jednego, dominującego modelu rynku aptecznego. Jeżeli jednak na rynkach tych dokonują się zmiany, zwykle idą one w kierunku liberalizacji, gdyż przynosi to oszczędności dla płatnika i pacjenta.

Taki wniosek nasuwa się po lekturze opublikowanego właśnie raportu Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET i Konfederacji Lewiatan na temat ograniczeń na rynku aptecznym w krajach UE i Europejskiego Obszaru Gospodarczego.

Na podstawie analizy prawnej i ekonomicznej rynków detalicznej dystrybucji farmaceutyków w tych krajach raport stwierdza, że można w nich wyróżnić dwie zasadnicze koncepcje polityki regulatora wobec rynku aptek: wysokiego stopnia ingerencji państwa, której efektem jest rynek zamknięty (zasada "apteka dla aptekarza", ograniczenia w liczbie aptek, kryteria geograficzne i demograficzne przy wydawaniu zezwoleń na prowadzenie apteki) oraz ograniczonej ingerencji państwa z konsekwencją takiej polityki w postaci rynku otwartego.

Reklama

Wśród krajów, które przyjęły opcję rynku zamkniętego są m.in. Austria, Niemcy, Dania czy Finlandia, natomiast zwolennikami rynku otwartego okazały się m.in. Czechy, Holandia, Szwecja, Norwegia, Irlandia, Wielka Brytania czy Szwajcaria. Obie grupy państw - i tych, które charakteryzuje restrykcyjne podejście do działalności na rynku aptecznym, i tych, które przyjęły liberalny model, pozbawiony zasadniczych ograniczeń - są liczne. Jeżeli jednak na rynkach tych wprowadzane są jakieś zmiany, zwykle idą one w kierunku deregulacji i stopniowego odstępowania od głębokiej ingerencji państwa.

- W Unii Europejskiej przeważa trend liberalizacji rynków aptecznych. W ostatnich 20 latach doszło do widocznego złagodzenia przepisów dotyczących zakładania nowych aptek. Zauważalny jest przede wszystkim odwrót od zasady "apteka dla aptekarza - podkreśla Marcin Piskorski, prezes Związku Pracodawców Aptecznych PharmaNET.

W raporcie przywołany jest m. in. przykład Irlandii, w której do 1996 roku obowiązywał liberalny, otwarty model rynku. W 1996 roku, na skutek nacisków korporacji aptekarskiej, wprowadzono tam system, który ograniczał powstawanie nowych aptek. Skutkiem tej decyzji było pogorszenie dostępności pacjentów do leków i wzrost cen. W 2002 roku Irlandia powróciła do systemu otwartego, znosząc wprowadzone w 1996 roku ograniczenia.

- Nie jest przypadkiem, że wśród kilkunastu krajów UE, które podejmowały w ostatnich latach reformę swoich rynków aptecznych, zdecydowana większość postanowiła usuwać bariery własnościowe, asortymentowe czy ilościowe na rynku aptek. Nieliczne przypadki zaostrzenia regulacji (casus Węgier) należy traktować raczej jako wyjątki potwierdzające regułę - mówi Tomasz Jaworski z kancelarii Tomasik Jaworski. - Opisane zjawisko wystąpiło nie tylko w naszym regionie Europy, ale także w takich krajach jak Holandia, Irlandia, Szwecja, Norwegia czy Portugalia. Warto wspomnieć także o innych otwartych na konkurencję rynkach aptecznych w Europie (jak Wielka Brytania) i poza nią (np. USA, Izrael). W tym kontekście zamknięcie rynku aptecznego jawi się raczej jako archaizm niż awans cywilizacyjny - dodaje.

Co zdecydowało o kursie na liberalizację? Wśród względów, które podawano w poszczególnych krajach, stale przewijają się dostępność i jakość usług farmaceutycznych. Pierwszorzędną role gra także poziom kosztów funkcjonowania systemu. Systemy zamknięte okazują się droższe dla płatników i pacjentów, gdyż pozbawione są podstawowego czynnika presji cenowej, poprawy efektywności prowadzenia działalności gospodarczej i podnoszenia jakości usług, jakim jest konkurencja. Systemy zamknięte stwarzają niewątpliwie komfort dla właścicieli aptek, szczególnie tych od dawna obecnych na rynku.

Autorzy raportu przypominają, że w Polsce już dwukrotnie podejmowano próbę przeforsowania przepisów, mających na celu zamknięcie rynku aptecznego. Po raz pierwszy w 1992 r., kiedy do ustawy o izbach aptekarskich wprowadzono zasadę "apteka dla farmaceuty". Jednak przepis ten został zaskarżony przez Rzecznika Praw Obywatelskich jako niezgodny z Konstytucją. Pogląd RPO podzielił Trybunał Konstytucyjny, również uznając ten przepis za niekonstytucyjny, bo naruszający zasadę swobody działalności gospodarczej, własności i ochrony praw nabytych (wyrok TK z dnia 20.08.1992 r., sygn. K 4/92).

- Podobny przepis usiłowano przeforsować również w 2001 r., przy okazji uchwalania obowiązującego prawa farmaceutycznego. I w tym przypadku został on zaskarżony przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Uchylono go, zanim Trybunał Konstytucyjny zajął się skargą Rzecznika - przypomina dr Dobrawa Biadun, ekspertka Konfederacji Lewiatan.

Dowiedz się więcej na temat: rynki | liberalizacja | rynek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »