Ryzyko blackoutu i rosnące koszty energii poruszyły branżę

Wystąpienie szefa brytyjskiego Office of Gas and Electricity Markets, brytyjskiego regulatora rynku energii, wywołało spore poruszenie w branży. Charakterystyczne jest to, że niemal każdy odczytuje ostrzeżenia szefa Ofgem jako argument na własną korzyść.

Alistair Buchanan, prezes Ofgem, zaapelował we wtorkowym wystąpieniu do rządu o przyspieszenie prac nad reformą rynku energii. Jego zdaniem, brytyjskiemu sektorowi energii elektrycznej grozi poważny kryzys jeszcze przed 2020 rokiem.

Postępująca likwidacja elektrowni węglowych podyktowana względami ekologicznymi - tylko w ciągu najbliższego miesiąca zamknięte zostaną elektrownie wytwarzające 10 proc. brytyjskiej energii, a także przewidywany wzrost cen energii na skutek rosnącego uzależnienia od importu gazu mogą mieć bardzo poważne konsekwencje dla brytyjskiej gospodarki.

Reklama

Na wystąpienie Buchanana zareagował niemal natychmiast Departament ds. Energii i Zmian Klimatu a także organizacje reprezentujące poszczególne sektory branży energetycznej. Paradoksalnie wszyscy oni odczytują słowa szefa Ofgem jako głos wsparcia dla własnej polityki.

- Wystąpienie Alistaira Buchanana nie jest dla nas zaskoczeniem. Zdajemy sobie sprawę z faktu, że w najbliższej dekadzie zamknięte zostaną elektrownie wytwarzające jedną piątą energii w Wielkiej Brytanii. Zrobimy jednak wszystko by zapewnić wystarczające inwestycje, które pozwolą wypełnić tę lukę rynkową. Temu właśnie służyć ma nowe Prawo energetyczne, które będzie najbardziej radykalną zmianą w tym sektorze w skali całego pokolenia - powiedział John Hayes, minister odpowiedzialny za sektor energii w Departamencie ds. Energii i Zmian Klimatu.

Przypomniał również, że według rządowych szacunków, reformy te przełożą się na inwestycje o łącznej wartości 110 mld funtów. Obejmą one zarówno energetykę odnawialną, gazową, atomową, jak również projekty CCS. Taki miks energetyczny ma pozwolić brytyjskiemu rynkowi energii ze spokojem obserwować wahania na rynkach paliw kopalnych i uchronić konsumentów przed ich konsekwencjami.

Z kolei w opinii Angeli Knight, szefowej organizacji Energy UK, zrzeszającej największe podmioty działające na brytyjskim rynku energii, wypowiedź szefa Ofgem wcale nie oznacza wotum nieufności dla gazu jako perspektywicznego źródła energii a jedynie dla kosztów jego importu. - Nic jednak nie stoi na przeszkodzie dalszemu wsparciu eksploatacji gazu łupkowego w Wielkiej Brytanii, które mogą stanowić rozwiązanie problemu kosztu energii dla odbiorców - zauważyła.

Przyznała jednak, że skala wyzwania jest bardzo duża i nie da się go rozwiązać tylko poprzez inwestycje w moce gazowe. - Wielka Brytania musi posuwać naprzód inwestycje w odnawialne źródła energii oraz energetykę atomową. Choćby po to, by można było sprawnie zastępować moce, które będą musiały być z czasem wyłączane - dodała.

Konieczność podjęcia szybkich działań w kierunku zapobieżenia scenariuszowi nakreślonemu przez szefa Ofgem wyraził również Keith Parker, prezes Nuclear Industry Association, stowarzyszenia spółek z sektora energetyki atomowej.

Jego zdaniem, najbardziej stabilnym - zarówno kosztowo jak i pod względem dostępności energii - jej źródłem jest właśnie energetyka atomowa. Podkreślił również, że sektor ten cieszy się poparciem opinii publicznej, co potwierdzają ostatnie wyniki sondażu na ten temat przeprowadzonego przez YouGov, w którym energia atomowa została uznana przez największy odsetek badanych (26 proc.) jako najlepsze źródło energii.

Przestrzegł jednak, że działania w kierunku rozwoju energii atomowej muszą być podjęte natychmiast. - Pomimo planowanego przedłużania okresu funkcjonowania brytyjskich elektrowni atomowych, większość z nich i tak zostanie zamknięta do połowy lat 20. Dlatego rząd musi zapewnić ich zastąpienie przez nowe bloki atomowe - powiedział.

Jako głos poparcia dla sektora energii odnawialnej słowa szefa Ofgem odczytał także Maf Smith, wiceprezes organizacji RenewablesUK.

- Słowa Alistaira Buchanana pokazują jak ważne jest odpowiednie uwzględnienie odnawialnych źródeł energii w proponowanej reformie rynkowej. Musimy pozbyć się obciążenia, jakim dla wszystkich płacących rachunki za energię staną się z czasem paliwa kopalne. Tym bardziej, że nie mamy żadnego wpływu na ceny gazu na międzynarodowym rynku - powiedział.

Tymczasem, jego zdaniem, energetyka odnawialna stanowi czyste źródło energii, którego koszt można skutecznie kontrolować.

Przytoczył także wnioski z najnowszego raportu EEF, organizacji skupiającej podmioty z sektora wytwórczego. Wynika z niego, że sam sektor morskiej energetyki wiatrowej może do 2050 roku wygenerować dla brytyjskiej gospodarki 35 mld funtów.

Głosem rozsądku w tej dyskusji wykazał się James Smith, były szef koncernu Shell a obecnie prezes firmy doradczej Carbon Trust, który na łamach "Guardiana" wyraził opinię, że nie ma innego rozwiązania niż rozwijanie wszystkich technologii wytwarzania energii.

- Choć wszystkie one mają swoje wady, wiadomo już, że działają, a biorąc pod uwagę fakt, że koszty dalszych szkód wyrządzanych środowisku będą coraz wyższe, także fakt, że są one droższe od teraz stosowanych rozwiązań nie powinien zniechęcać do ich rozwijania - podkreślił.

- Dywersyfikacja źródeł energii ma sens, jeśli słabości jednego z nich są rekompensowane przez silne strony drugiego. Dlatego idealnie będzie jeśli w miksie energetycznym znajdą się zarówno źródłą odnawialne, atom jak i gaz wspierany technologią CCS - dodał Smith.

W tle wszystkich tych wypowiedzi pojawia się jednak hasło "efektywność energetyczna". W zgodnej opinii całej branży najtańszą energią jest ta, której nie zużywamy. Stąd konieczne jest - według organizacji Consumer Focus - położenie większego nacisku na inwestycje w kierunku poprawy efektywności energetycznej brytyjskich domów, fabryk czy budynków publicznych. Zdaniem jej przedstawicieli obecne rozwiązania prawne i zachęty finansowe nie wystarczają by skutecznie zachęcić Brytyjczyków do podjęcia trudu choćby wykonania prostej izolacji termicznej swoich domów.

Nie powinien więc dziwić fakt, że nawet rząd przyznaje się, że Wielka Brytania jest pod względem efektywności energetycznej daleko w tyle nie tylko za innymi krajami członkowskimi Unii Europejskiej, ale także znacznie mniej rozwiniętych państw z innych kontynentów.

- - - - - -

Minister ochrony środowiska Niemiec Peter Altmaier ostrzegł, że wdrażana obecnie reforma energetyczna w Niemczech może do końca lat 30. XXI w. pochłonąć nawet bilion euro, jeżeli rząd nie podejmie kroków zaradczych. Opozycja zarzuca ministrowi sianie paniki.

W 2011 roku rząd Angeli Merkel w reakcji na katastrofę w japońskiej elektrowni atomowej Fukushima zapowiedział - wbrew wcześniejszym ustaleniom - stopniowe wyłączenie 17 elektrowni atomowych do 2022 roku, a także szybszy rozwój energetyki opartej na źródłach odnawialnych.

W wywiadzie dla dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" we wtorek Altmaier wskazał na coraz wyższe koszty subwencji dla elektrowni wiatrowych i słonecznych. "Jeżeli pozostaniemy bierni, to koszty eksplodują do takiego poziomu (biliona euro)" - powiedział polityk CDU.

Szef resortu ochrony środowiska powiedział, że jeśli wysokość dopłat do "zielonej energii" nie zostanie ograniczona, to osiągną one już w 2022 roku pułap 680 mld euro.

Altmaier oraz minister gospodarki Philipp Roesler zaproponowali w zeszłym tygodniu wprowadzenie "hamulca cen energii". Ich propozycja przewiduje zamrożenie w 2014 roku na obecnym poziomie (5,28 eurocentów) dopłaty do każdej kilowatogodziny uzyskanej z energii odnawialnej. W kolejnych latach dopłata mogłaby rosnąć maksymalnie o 2,5 proc.

Obaj ministrowie chcą ponadto ograniczyć subwencje dla nowych elektrowni produkujących "zielony prąd". Duże elektrownie wiatrowe i słoneczne miałyby w przyszłości podlegać zasadom rynkowym. Plan Altmaiera i Roeslera przewiduje też ograniczenie ulg dla zakładów przemysłu ciężkiego, które obecnie korzystają z taniego prądu. Rząd chce wprowadzić nowe przepisy od 1 sierpnia.

Partie opozycyjne, SPD i Zieloni, zarzucają rządowi sianie paniki. Hans-Josef Fell (Zieloni) powiedział agencji dpa: "Podając katastroficzne liczby, minister zawyża koszt inwestycji w energię odnawialną, pomijając fakt, że zachowanie obecnego systemu energetycznego kosztowałoby nas co najmniej dwa razy tyle". Thomas Oppermann z SPD oskarżył rząd o chaotyczne wprowadzanie reformy.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, właściciele elektrowni słonecznych i wiatrowych otrzymują 20-letnią gwarancję cen za wytwarzaną energię. Ponieważ ceny energii na giełdach energetycznych spadają, rośnie wysokość subwencji dla producentów, a tym samym również ceny prądu dla konsumentów.

Pobierz darmowy: PIT 2012

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »