Są środki na podwyżki dla lekarzy

Minister zdrowia niezmiennie stoi na stanowisku, że podwyżek dla lekarzy nie będzie, dopóki nie zwiększy się składka na ubezpieczenie zdrowotne - powiedział we wtorek rzecznik ministra Paweł Trzciński.

Według byłego ministra zdrowia Marka Balickiego, rząd "niewłaściwie ustala priorytety" podziału pieniędzy; w jego ocenie w budżecie są środki na podwyżki dla protestujących lekarzy.

"Rząd decyduje na co przeznacza środki. Ja uważam, że rząd niewłaściwie ustala priorytety w sytuacji, w jakiej jest gospodarka dzisiaj" - powiedział Balicki. "Dzisiaj jest wzrost gospodarczy i korzystanie z tego wzrostu jest nierównomierne, a jednocześnie wiemy, że ten rząd nie prowadzi takich działań, by finanse publiczne były bezpieczne, kiedy ta fala wzrostu gospodarczego trochę opadnie" - powiedział.

Reklama

Według Balickiego, aby poprawić sytuację w środowisku medycznym nie wystarczy dać pieniądze lekarzom na - według niego - słusznie im się należące podwyżki; chodzi też o inne działania, które jak dotąd - jego zdaniem - rząd zatrzymał. Balicki wymienił tu takie zagadnienia jak: nowe formy działalności szpitali (jako spółki użyteczności publicznej) oraz zrównanie praw placówek publicznych i niepublicznych, tak by publiczne po przekroczeniu limitów wykonań mogły nadal przyjmować tych pacjentów, którzy za usługi chcą sami zapłacić.

"Jeśli dla rządu ochrony zdrowia nie będzie wśród tych kilku najważniejszych spraw, to za pięć lat, albo za dziesięć lat będzie pytanie, kto nas będzie leczył" - mówił Balicki i podkreślał, że to rząd ustala priorytety i określa na co idą pieniądze. Na podwyżki potrzeba kilka miliardów złotych.

Według niego niskie zarobki w połączeniu z wytwarzaniem przez rząd "atmosfery wojny psychologicznej" ze środowiskiem lekarskim w sprawach dotyczących walki z korupcją, mogą spowodować za kilka lat problemy z dostępem do lekarza.

Balicki powiedział, że w obecnej sytuacji gospodarczej płace dla lekarzy są "dalece niewystarczające", zwłaszcza w kontekście ich masowych wyjazdów do pracy za granicę. "Są już lekarze, którzy zarabiają nieźle, ci co są na kontraktach, niektórzy anestezjolodzy, ale ciągle wynagrodzenie przeciętnego lekarza jest niższe niż przeciętne wynagrodzenie w kraju" - powiedział Balicki. Dodał, że mówiąc o "przeciętnym" lekarzu ma na myśli lekarza z drugim stopniem specjalizacji.

W wielu miastach Polski we trwał całodniowy strajk lekarzy. Lekarze przyjmują tylko pacjentów z zagrożeniem życia, nie wykonują żadnych planowanych zabiegów; nieczynne są przyszpitalne przychodnie specjalistyczne. Strajk zorganizował Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL). Związek domaga się m.in. wyższych płac dla lekarzy (do 5-7,5 tys. zł brutto) i zmian w systemie ochrony zdrowia, m.in. podwyższenia nakładów na ochronę zdrowia, prywatyzacji placówek. Podwyżki dla lekarzy nie są możliwe, dopóki nie będzie więcej pieniędzy w systemie. Tyle, ile było można lekarze już otrzymali - powiedział Trzciński. Chodzi o wywalczone w 2006 r., a wypłacane w tym roku 30-procentowe podwyżki. Dodał, że na większe finansowanie służy zdrowia musi być zgoda społeczna, zrozumienie ze strony lekarzy; potrzebne są także zmiany systemowe. Trzciński powiedział, że w poniedziałek wieczorem minister zdrowia Zbigniew Religa przedstawił premierowi sytuację w ochronie zdrowia. Według Trzcińskiego, Religa powiedział premierowi, że "bez dodatkowych środków system pęknie"; jednocześnie dodał, że nie oczekuje od szefa rządu jakichś natychmiastowych działań, tylko głębszego podejścia do problemu.

Zdaniem premiera Jarosława Kaczyńskiego, w budżecie państwa w tym roku nie ma prawie 11 mld zł na podwyżki płac, których domagają się lekarze. "To wymagałoby podwyższenia podatków" - powiedział premier we wtorek w radiowych Sygnałach Dnia. Rzecznik ministra zdrowia powiedział, że w najbliższym czasie temat ochrony zdrowia ma stanąć na posiedzeniu rządu, planowane jest także spotkanie premiera z lekarzami.

Postulat zwiększenia zarobków lekarzy można byłoby poprzeć tylko wtedy, gdyby społeczeństwo otrzymywało coraz lepszą opiekę medyczną i gdyby zlikwidowało to procedurę odsyłania pacjentów do prywatnych placówek - uważa szef stowarzyszenia Primum Non Nocere, Adam Sandauer. Według niego, tendencja jest jednak odwrotna - lekarze domagają się większych zarobków w publicznych placówkach za mniejszy zakres gwarantowanego leczenia. Sandauer napisał, że strajki płacowe lekarzy wskazują, iż "środki na ewentualne podwyżki mogą pochodzić z ograniczenia zakresu powszechnej opieki medycznej".

Zdaniem szefa stowarzyszenia, system opieki zdrowotnej w Polsce jest chory, bo zmusza pacjenta do prywatnego leczenia. "Ze szpitala lekarz biegnie do spółdzielni, a stamtąd do prywatnej kliniki i potem do gabinetu. Za specjalistą pacjent biega i płaci. W szpitalu i ambulatorium nie ma czasu, więc pacjent musi prywatnie" - czytamy w oświadczeniu. W wielu szpitalach we wtorek odbywa się całodniowy strajk lekarzy. Część z nich wzięła tzw. urlop na żądanie i nie przyszła do pracy. Szpitale pracują jak na ostrym dyżurze, nie działają przyszpitalne przychodnie. Lekarze domagają się wyższych płac (5- 7,5 tys. zł) i zmian w systemie ochrony zdrowia, m.in. podwyższenia nakładów na ochronę zdrowia, prywatyzacji placówek.

Z ustaleń wynika, że najmniej zarabiają lekarze najmłodsi stażem, lekarze-rezydenci (ok. 1-1,5 tys. zł netto), lekarze na etatach (ok. 2-2,5 tys. zł).

Dyrektorzy szpitali twierdzą jednak, że oprócz pensji zasadniczej, lekarze otrzymują wiele dodatków np. za wysługę lat, za dyżury, dodatek z NFZ (chodzi o wywalczoną w zeszłym roku 30-procentową podwyżkę do pensji). Inaczej kształtują się zarobki lekarzy na kontraktach, bo lekarzy samozatrudniający się muszą opłacić z pensji m.in. składki na ubezpieczenie zdrowotne i rentowe. Ich dochody zależą także od tego, z jakim szpitalem mają podpisaną umowę, jaki jest jej zakres; zależą także od specjalizacji lekarza i jego kwalifikacji.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »