Sensacja: Polacy rezygnują z zakupów w niedzielę!

Wyniki sondażu Instytutu Badania Opinii Homo Homini na zamówienie INTERIA.PL są bardzo interesujące. Na pytanie zadane przez ankieterów "Czy jest Pan/i w stanie zrezygnować z robienia zakupów w niedzielę?" ponad 43 proc. pytanych odpowiedziało, że tak. Wiele zależy jednak np. od tego gdzie mieszkali pytani. Szczegóły w poniższych tabelach.

Ciekawe wnioski płyną z tabeli, w której umieszczono wyniki zależne od wielkości miejscowości. Najchętniej zrezygnuje z niedzielnych zakupów mieszkaniec średniego miasta, wsi, małego miasta.Najmniej chętni na rezygnację są ludzie mieszkający w dużych miastach i metropoliach (zaledwie 22 proc.).

Płeć w tej kwestii nie odgrywa znaczącej roli. 43 proc. kobiet i 45 proc. mężczyzn jest za rezygnacją z robienia zakupów w niedzielę. "Nie" na takie pytanie odpowiedzili częściej mężczyźni (5 pkt proc. więcej niż kobiety). Nie robi zakupów w niedzielę 36 proc. kobiet i 29 proc. mężczyzn.

Reklama

Uwzględniając wiek badanych aż 60 proc. mlodych ludzi (w wieku 18-24 lata) odpowiedziało, że są w stanie zrezygnować z zakupów w niedzielę. 56,9 proc. badanych w wieku 45-54 lata odpowiedziło w ten sam sposób.

Aż 50 proc. badanych z wykształceniem podstawowym odpowiedziało, że nie robi zakupów w niedzielę. Wśród badanych z wyższym wykształceniem taka sama odpowiedż padła z ust tylko 27 proc. osób.

Nota metodologiczna:

* Czas realizacji badania: 7 czerwca 2013 r.

* Miejsce realizacji: badanie ogólnopolskie.

* Próba: Losowo-kwotowa, stanowiąca liczebną reprezentację cech demograficznych dla ogółu pełnoletnich mieszkańców Polski z zachowaniem rozkładów terytorialnych (dane wg GUS).

* Operatem losowania jednostek badania jest baza teleadresowa jednostek będąca powszechnie uznanym spisem zawierającym niezbędne punkty adresowe i spełniający następujące metodologicznie konieczne warunki: aktualności, kompletności, wyłączności i dostępności. Techniką pozyskiwania numerów telefonicznych respondentów jest Random Digit Dialing, polega ona na losowaniu numerów telefonów z bazy powstałej przez generowanie numerów telefonów na podstawie przydziałów prefiksów telefonicznych poszczególnym operatorom telefonii stacjonarnej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej.

* Wielkość próby: n= 1100; błąd oszacowania = 3 proc.; poziom ufności 0,95.

* Technika badawcza: badanie zrealizowane metodą telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI).

- - - - - -

Projekt Fundacji Orszak Trzech Króli: odzyskać niedzielę dla rodziny

- W niedzielę w Warszawie rusza projekt Fundacji Orszak Trzech Króli "Odzyskać niedzielę dla rodziny" - powiedziała rzeczniczka Fundacji Maria Brzeska-Deli. Jego celem jest "promowanie niedzieli z dala od supermarketów. Proponujemy spacer do Łazienek" - dodała.

Jak poinformowała Brzeska-Deli, głównym celem projektu "Bardzo Niedziela" jest "promowanie niedzieli z dala od supermarketów. Proponujemy rodzinny spacer do Łazienek" - podkreśliła.

Warszawska Fundacja, znana z organizacji ogólnopolskiego Orszaku Trzech Króli, zaprasza wszystkich mieszkańców wraz z rodzinami do wspólnego spaceru. Do udziału w projekcie zostali zaproszeni także znani przedstawiciele świata mediów i artyści - powiedziała Brzeska-Deli.

Spacer rozpocznie się o godz. 11 na pl. Zbawiciela przy kościele, następnie jego uczestnicy przejdą Al. Wyzwolenia, Alejami Ujazdowskimi do Łazienek Królewskich, gdzie o godz. 12 pod pomnikiem Chopina wysłuchają koncertu.

Jak powiedziała Brzeska-Deli, ten pierwszy pilotażowy spacer będzie miał charakter kameralny, na który nie potrzeba zezwolenia władz miasta, ponieważ jego uczestnicy będą spacerować chodnikami. Zapowiedziała, że organizatorzy chcieliby przeprowadzać takie spacery cyklicznie. Nie wiadomo jeszcze jak często, gdyż - jak zaznaczyła Brzeska-Deli - będzie to zależało od zainteresowania tego rodzaju projektem.

- Rosnące z dnia na dzień tempo życia w coraz większym stopniu wpływa na jakość spędzania czasu wolnego. Zależy nam na tym, żeby pierwszy dzień tygodnia był czymś więcej niż tylko kolejną kartką w kalendarzu - powiedział prezes Fundacji Maciej Marchewicz. - Zapominamy, że wystarczą małe gesty, aby niedziela była wyjątkowa: odświętny strój, rodzinny obiad czy uczestnictwo w życiu kulturalnym miasta. Projektem "Bardzo Niedziela" chcielibyśmy o tym przypomnieć - dodał.

Fundacja Orszak Trzech Króli powstała w 2010 roku. Od 2012 roku Fundacja jest organizacją pożytku publicznego. Jest głównym organizatorem pochodów Orszaku Trzech Króli, który odpowiada za orszak w stolicy oraz wspiera inne miasta w jego przygotowaniu. Od trzech lat współpracuje z Fundacją Dzieła Nowego Tysiąclecia. Orszak został nagrodzony przez kapitułę konkursu "Tulipany życia" w prestiżowej kategorii "Dzieło Kultury". Fundacja planuje i realizuje projekty związane z popularyzowaniem wartości prorodzinnych i wspólnotowych. (PAP)

- - - - - -

Prezes Tesco nie wierzy, że zostanie wprowadzony zakaz handlu w niedziele

Pomysł wprowadzenia zakazu handlu w niedziele jest mało realnym scenariuszem. Takiego zdania jest Ryszard Tomaszewski, prezes Tesco Polska. Uważa on, że proponowany przez posłów projekt zmian w Kodeksie pracy jest "polityczną zagrywką pod publikę". Podkreśla, że na zakazie handlu znacząco i trwale straciłaby gospodarka, a także pracownicy dużych sklepów. Pracę mogłoby stracić nawet 100 tys. osób.

Jesteś za czy przeciw zakupom w niedzielę? Dołącz do dyskusji na Forum INTERIA.PL

- Myślę, że to się nie stanie. To jest taka zagrywka polityczna pod publikę, bo nikt zdrowo myślący w Polsce nie wprowadzi zakazu handlu w niedziele - mówi Agencji Informacyjnej Newseria Ryszard Tomaszewski, prezes Tesco Polska.

Zwraca również uwagę, że taka zmiana znacząco i trwale zwiększyłaby bezrobocie. Dotyczy to zwłaszcza małych i średnich miast, w których często duże przedsiębiorstwa handlowe są głównymi pracodawcami.

- Jeżeli miałbym spekulować to myślę, że kilkadziesiąt tysięcy, może nawet do 100 tys. ludzi w Polsce straciłoby pracę i to bezpowrotnie, tzn. taką pracę, której się niczym nie zastąpi. Musimy pamiętać, że duży handel daje często pracę takim ludziom, którzy jej nie znajdą nigdzie indziej. Myślę, że decydenci na pewno wezmą to pod uwagę - dodaje.

Podobne zdanie na ten temat ma Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. Według jej wyliczeń, w efekcie wprowadzenia zakazu handlu w niedziele, zatrudnienie w tej branży spadłoby o 5-10 proc., a obroty o 3-7 proc. To z kolei przełożyłoby się na spadek rentowności sieci handlowych oraz nawet bankructwa sklepów.

Według prezesa Tesco Polska, ludzie błędnie interpretują produkcję jako czynnik wzrostu gospodarczego, ponieważ finalnie to właśnie handel napędza gospodarkę.

- Każdą produkcję trzeba gdzieś sprzedać, a ją można sprzedać tylko poprzez wolny, niezależny handel. Adam Smith już wieki temu powiedział, że bogactwo każdego kraju buduje się przez handel, czy przez międzynarodowy, czy poprzez wewnętrzny popyt, a nie przez produkcję - tłumaczy Tomaszewski.

Zakaz handlu w niedziele to niezmienny od wielu lat postulat "Solidarności". Do tego pomysłu częściowo przychyla się Fundacja Polskiego Handlu, pod warunkiem, że - podobnie jak w przypadku świąt - w niedziele handlować będą mogli właściciele małych sklepów.

Projekt zmian w Kodeksie pracy jest w przeważającej mierze inicjatywą posłów PiS (65 z 86 podpisów), a także części posłów PO, SP i PSL. Swój pomysł argumentują tym, że niedziela w polskiej tradycji jest dniem świętym i rodzinnym, oraz że nie można zmuszać pracowników handlu do pracy w tym czasie. (Newseria)

- - - - - - -

Polacy kupują w weekendy, a nawet w święta

Posłowie chcą ograniczenia handlu w niedziele i święta. Tymczasem Polacy częściej wybierają zakupy właśnie w te dni niż w tygodniu. Jak wynika z badań SMG/KRC Millward Brown dla Silesia City Center, dziś aż 70 proc. Polaków deklaruje, że odwiedza centrum handlowe w sobotę lub niedzielę, jedynie 11 proc. kupuje wyłącznie pomiędzy poniedziałkiem a piątkiem.

W weekend drzwi się nie zamykają

Trudno znaleźć w Polsce centrum handlowe, które w weekend świeciłoby pustkami. Tylko w sobotę i niedzielę Silesia City Center, centrum handlowe na Śląsku, odwiedza od 130 do 160 tys. osób. Co więcej, 16 proc. Polaków deklaruje, że zakupy robi wyłącznie w weekendy, 17 proc. przyznaje, że robi je częściej w sobotę lub niedzielę, a 37 proc. w równym stopniu wybiera weekend, co dni powszednie - wyliczyła pracownia badawcza SMG/KRC Millward Brown dla Silesia City Center.

- W weekendy zawsze rośnie tzw. traffic, czyli liczba osób odwiedzających centra handlowe. To jest trend, który utrzymuje się niezmiennie od lat - mówi Marta Drzewiecka, dyrektor marketingu Silesia City Center. - Z reguły w centrum mamy wtedy o 20-40 proc. więcej osób niż w dni powszednie. Liczby te rosną szczególnie przed świętami i w okresie sezonowych wyprzedaży oraz weekendowych akcji promocyjnych. Zdarzają się soboty i niedziele, kiedy w centrum jest nawet o 50 proc. więcej osób, niż w jeden z powszednich dni - dodaje.

1 maja, a w centrum ludzie!

Ale na zakupy wybieramy się nie tylko w weekendy, także w święta, kiedy to w centrach handlowych otwarte są wyłącznie restauracje, kawiarnie i kina. Z danych Silesia City Center wynika, że w te dni galerie odwiedza od 10 do 15 proc. dziennej liczby odwiedzających w dni nieświąteczne. Dla porównania 1 maja Silesię odwiedziło aż 3,4 tys. osób, w poniedziałek 6 maja - 34,4 tys. osób.

Jesteś za czy przeciw zakupom w niedzielę? Dołącz do dyskusji na Forum INTERIA.PL

Skąd taki ruch w weekendy i święta? Zdaniem Drzewieckiej jest to efekt nowej funkcji, jaką odgrywają galerie, zwłaszcza wśród młodszych konsumentów. - Centra handlowe traktujemy dziś tak, jak kiedyś centra miast i popularne miejskie deptaki. Często weekendowe zakupy łączymy z obiadem w restauracji, wizytą w kawiarni, na siłowni czy w kinie. Są to aktywności, na które z reguły nie mamy czasu w dni powszednie - mówi Drzewiecka.

- Weekendowe zakupy są także tradycyjnie o wiele dłuższe niż szybkie wypady w dni powszednie. W sobotę i niedzielę częściej także odwiedzamy galerię w gronie znajomych lub rodziny, traktując ją jako miejsce towarzyskich spotkań. Dziś aż 39 proc. odwiedzających galerie jest zdania, że jest to dobre miejsce do spędzania wolnego czasu. Z kolei dla 55 proc. istotnym elementem centrum handlowego są restauracje i kawiarnie - dodaje.

Kobieta, student, pracoholik

Kim więc jest weekendowo-świąteczny konsument? Dziś aż 42 proc. osób w wieku 16-35 lat deklaruje, że robi zakupy wyłącznie w weekendy. W tygodniu do galerii wybiera się zaledwie 20 proc. z nich. - Najliczniejszą grupę klientów weekendowych stanowią osoby aktywne zawodowo i dobrze zarabiające, dominują także gimnazjaliści, licealiści i studenci, czyli osoby, które w tygodniu nie mają czasu żeby się wyrwać na kilkugodzinne zakupy. Ponad 60 proc. klientów w tej grupie stanowią kobiety - podsumowuje Marta Drzewiecka.

- - - - - -

Małe sklepy popierają zakaz handlu w niedzielę, o ile one będą mogły handlować

Proponowany przez posłów zakaz handlu w niedzielę budzi wątpliwości Fundacji Polskiego Handlu, organizacji zrzeszającej małe i średnie sklepy. Zdaniem dyrektora fundacji, przepis jest nieprecyzyjny, bo zakazuje pracy w placówkach handlowych, a nie w handlu. Sam pomysł ograniczenia handlu w niedziele Fundacji Polskiego Handlu popiera, o ile bez zmian pozostaną przepisy pozwalające właścicielom małych sklepów na prowadzenie sprzedaży.

- W projekcie jest wyłącznie mowa o zakazie pracy w punktach handlowych, więc właściwie trudno jest to zinterpretować. Myślę że należałoby ten akt na pewno dopracować - podkreśla Marcin Kraszewski, dyrektor Fundacji Polskiego Handlu w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria.

DYSKUTUJ NA FORUM o zakazie pracy wielkopowierzchniowego handlu w niedziele

Według niego, niejasności budzi, kogo miałby ten zakaz dotyczyć.

- Jeżeli mówimy o zakazie pracy to znaczy że wszelkie osoby zatrudnione w punktach handlowych nie mogą podejmować pracy w tych punktach w niedzielę. Również pracownicy ochrony i firm sprzątających. Wydaje mi się to lekkim nieporozumieniem, wątpię aby taka była intencja ustawodawcy - dodaje dyrektor Fundacji Polskiego Handlu.

Przyznaje, że popiera ograniczenie handlu, tym bardziej, że został on wprowadzony w innych krajach Europy, np. w Niemczech i gospodarki sobie z tym radzą. Kraszewski uważa, że skorzystaliby na tym wszyscy, przede wszystkim z socjologicznego punktu widzenia, bo niedziela jest dniem, który spędza się z rodziną i na aktywności społecznej, a niekoniecznie na zakupach. To samo dotyczy pracowników handlu.

Jednak - jak podkreśla dyrektor fundacji - pomysł jest dobry, o ile zachowane zostaną przy nim takie rozwiązania jak przy handlu w święta.

- Tak długo jak ten zapis będzie dopuszczał prowadzenie działalności np. przez właścicieli sklepów, tak jak to ma miejsce w święta państwowe obecnie w Polsce - to jesteśmy za. Natomiast, jeżeli miałoby to dotykać absolutnie wszystkich, to nie wyobrażam sobie, żebym nie mógł w niedzielę na Krupówkach nabyć napoju - podkreśla Kraszewski.

Jak dodaje, zamknięte hipermarkety to szansa na zwiększoną sprzedaż dla małych sklepów czy innych jednostek drobnego handlu.

Projekt zmian w Kodeksie pracy jest w przeważającej mierze inicjatywą posłów PiS (65 z 86 podpisów) a także części posłów PO, SP i PSL. Argumentują oni, że niedziela w polskiej tradycji jest dniem świętym i rodzinnym. Zakaz handlu w niedziele to również niezmienny od wielu lat postulat "Solidarności". Pomysł ten krytykuje natomiast Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, argumentując to możliwymi konsekwencjami, jak m.in. spadkiem zatrudnienia w handlu (o 5-10 proc.), obrotów (o 3-7 proc.), a co za tym idzie spadek rentowności sieci handlowych oraz bankructwa sklepów.

- - - - - -

Informacja POHiD dotycząca Memorandum w sprawie ograniczenia czasu pracy handlu w niedzielę wysłanego do Marszałek Sejmu RP

Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji (POHiD) informuje, że wystosowała do Marszałek Sejmu RP "Memorandum w sprawie ograniczenia czasu pracy handlu w niedzielę".

W memorandum POHiD podkreśla, że posunięcie takie mieć będzie negatywne następstwa nie tylko dla sektora dystrybucji, ale i dla sektorów produkcji i usług. W sposób oczywisty skrócenie czasu pracy handlu zmniejszy też zapotrzebowanie na pracę, co oznacza utratę kilkudziesięciu tysięcy miejsc pracy w handlu (szacujemy to na od 25 do 40 tysięcy stanowisk) oraz porównywalną ilość miejsc pracy w otoczeniu gospodarczym handlu. Argumentujemy, że przenoszenie rozwiązań (aktualnie liberalizowanych) z krajów o wyższym poziomie rozwoju oraz w mniejszym stopniu zależnych od rynku wewnętrznego niż Polska to działanie przeciwko modernizacji gospodarki i jej konkurencyjności. Dowodzimy też, że teza o tym, iż zakupy w sobotę mogą skompensować zamknięcie sklepów w niedzielę jest po prostu nieprawdziwa, gdyż rzeczona kompensata dotyczy ok 15 proc. zakupów niedzielnych. Powoduje to stratę obrotów w wysokości 4-12 proc. w sieciach handlowych i nawet 17 proc. w przypadku centrów handlowych. Uważamy, że pozbawienie sektora handlu 1/7 czasu pracy, który jest dla niego podstawowym zasobem ekonomicznym, jest ekonomicznie szkodliwe i może spowodować szybkie wejście Polski w recesję, której - mi.in. dzięki silnemu handlowi wewnętrznemu - udało się dotąd uniknąć.

Twierdzimy, że prospołeczne "przyzwolenie" na pracę w niedzielę firm rodzinnych (nie zatrudniających), jest po prostu mistyfikacją i to wątpliwą etycznie - większość firm tzw. kupieckich funkcjonuje w sieciach integrujących je franczyzowo lub w podobny sposób (mówimy o ponad 43 tys. sklepów), zaś pozostałe to w większości firmy mikro, które generują ok. 5 proc. wartości sprzedaży całego sektora. Podobnie wątpliwe etycznie są argumenty mówiące o daniu rodzinom handlowców czasu dla siebie, nie troszcząc się o to, że kilkadziesiąt tysięcy tych rodzin straci źródło utrzymania - jest to równie nieodpowiedzialne społecznie jak szkodliwe ekonomicznie.

POHiD podtrzymuje w ten sposób swą zdecydowanie krytyczną opinię wobec zaproponowanych zmian Kodeksu pracy. (Newseria)

- - - - - -

Główne grzechy zakazu handlu w niedzielę

Główne grzechy zakazu handlu w niedzielę, czyli krótka, chłodna analiza tego, jak najnowsze propozycje zmian Kodeksu pracy mogą wpłynąć na gospodarkę i społeczeństwo.

1. Gospodarka

Popularnym zarzutem wobec zakazu handlu w niedzielę jest to, że zaszkodzi on gospodarce. Skoro ludzie nie będą wtedy kupować, stracą sklepy a z nimi także i producenci dóbr. Jednak, jak argumentują posłowie w uzasadnieniu projektu: "ilość środków dostępnych w budżetach domowych nie zmieni się". To, czego nie kupimy w niedzielę, kupimy innego dnia tygodnia. Jeśli nie kupimy dokładnie tej rzeczy, wydamy środki na coś innego. Ponieważ zakaz handlu nie jest zakazem produkcji ani świadczenia usług, nie ucierpią możliwości podażowe gospodarki. Nie spadnie też popyt, zmieni się jedynie jego rozłożenie sezonowe.

DYSKUTUJ NA FORUM: Jesteś za czy przeciw zakupom w niedzielę?

Powyższy argument można rozwijać dalej, abstrahując zupełnie od religijnego kontekstu. Jeżeliby zakazać handlu w cztery z siedmiu dni tygodnia, jeszcze bardziej widoczne byłyby wiążące się z tym oszczędności. Zapotrzebowanie na sprzedawców spadłoby, przez co uwolnioną siłę roboczą można by zatrudnić w działalności produkcyjnej lub usługowej. Niekoniecznie oznacza to uwolnienie ponad połowy siły roboczej z sektora handlowego, ale gdyby ludzie przychodzili do sklepów tylko przez trzy dni w tygodniu, na pewno potrzeba by mniej praco-godzin do ich obsługi. Sprzedawcy przecież sporo czasu spędzają za ladą, czekając, aż ktoś przyjdzie do sklepu - takiego "marnotrawstwa" dałoby się uniknąć. Trudno też zaprzeczyć, że sklepy oszczędziłyby na kosztach oświetlenia, ochrony czy ogrzewania. Więc może pójść za ciosem i nie ograniczać się tylko do niedziel? Nim udzielimy pochopnej odpowiedzi, przyjrzyjmy się pozostałym punktom.

2. Małe sklepy

Gospodarcza neutralność lub nawet korzystność proponowanego rozwiązania podważana jest przez niektóre wyjątki. Jak napisano w uzasadnieniu projektu: "Proponowane rozwiązania przyczynią się ponadto do poprawy sytuacji finansowej małych rodzinnych sklepów, które od lat borykają się z nierówną konkurencją z dużymi placówkami handlowymi". Nie wiem, na czym, zdaniem posłów, polega nierówna konkurencja, podejrzewam jednak, że chodzi po prostu o to, że wielkopowierzchniowe sklepy wygrywają rywalizację o konsumenta z mniejszymi placówkami. To zaś zapewne oznacza, że wygrywa efektywniejszy sposób dystrybucji produktów, angażujący mniej pracy na jednostkę sprzedanego towaru. Zezwolenie na działalność sklepów mniej efektywnych przy jednoczesnym zakazie handlu w dużych sklepach nie jest gospodarczo korzystne. Mimo tego, że leży w interesie rodzinnych sklepów, nie jest w interesie innych "rodzinnych" przedsięwzięć, których pracownicy kupują przez to w droższych sklepach.

3. Bezrobocie

Jeżeli zakaz handlu nie jest szkodliwy dla gospodarki, nie powinien wpływać na poziom bezrobocia. Jednak w momencie jego wprowadzenia zatrudnienie przejściowo na pewno by spadło. Nie jest bowiem powiedziane, że ludzie przez pozostałe sześć dni w tygodniu będą robić dokładnie takie same zakupy w tych samych miejscach, jak to zwykli robić w niedzielę. W szczególności mogą wydać swoje środki na usługi, na przykład zjeść posiłek w restauracjach, które będą mogły być otwarte. Zakaz handlu w niedzielę wywoła zatem nieuniknioną realokację zasobów, powodując przejściowy wzrost bezrobocia.

4. Kultura i rekreacja

Wbrew temu, co mówią niektórzy przeciwnicy zakazu, nie uważam, by zaszkodził on kulturze. Niewykluczone, że stracą kina w galeriach handlowych, choć i to nie jest takie pewne. Z tego, że ludzie nie będą chodzić do kin przy okazji zakupów, nie wynika, że kina stracą klientów. Wielu ludzi bowiem chodzi do galerii na zakupy zamiast pójścia do kina. Na pewno zyskają obiekty kulturalne poza centrami handlowymi, parki itp.

5. Wpływy podatkowe

W uzasadnieniu napisane jest, że: "Proponowany projekt ustawy nie obciąża budżetu państwa ani jednostek samorządu terytorialnego". To prawda, że do jego wprowadzenia w życie nie są potrzebne pieniądze podatników. Jaki byłby jednak wpływ postulowanych zmian na przychody budżetu państwa? To zależy od charakteru dóbr, które byłyby kupowane, gdyby zakazano w niedzielę odwiedzania galerii handlowych. Jeżeli beneficjentem zmian zostałby alkohol czy to kupowany w restauracjach, czy nabywany w celu konsumpcji w domu, wpływy na pewno by wzrosły, gdyż jest to jeden z najbardziej opodatkowanych towarów. Podobnie jest z benzyną - jeżeli w niedzielę zamiast do sklepu ludzie jechaliby za miasto lub na działkę, spalając więcej paliwa, wpływy budżetowe także by wzrosły. Z kolei, gdyby częściej zostawano w domu, nie ruszając samochodu, wpływy z akcyzy na paliwo uległyby zmniejszeniu.

6. Dobrobyt i życie rodzinne

Główną motywacją posłów, którzy podpisali się pod projektem zmian, nie są oczywiście kwestie gospodarcze. Przekonują oni przede wszystkim, że zakaz handlu w niedzielę przyczyni się do poprawy dobrobytu zarówno pracowników sklepów, jak i rodzin, które nie będą "zmuszane" do robienia zakupów. Obydwie te kwestie budzą moje poważne wątpliwości. Pracownicy, którzy pracują w niedzielę, otrzymują za to dodatkowe wynagrodzenie. Dla niewykwalifikowanych osób w trudnej sytuacji materialnej jest to często jedyna szansa na szybkie pozyskanie dodatkowych dochodów w obliczu nieprzewidzianych wydatków. Choć na skutek zakazu handlu średnia płaca nie spadnie, jednak pracownicy dużo korzystający z nadgodzin stracą część dochodów.

Nieco bardziej złożona jest kwestia utraty dobrobytu przez osoby korzystające z usług galerii handlowych. Z jednej strony trudno zakładać (choć niewątpliwie wielu posłów tak właśnie robi), że wiemy lepiej, co ktoś powinien robić w swoim czasie wolnym. Niektórzy przecież pracują sześć dni w tygodniu i bardzo trudno byłoby im robić zakupy innego dnia niż w niedzielę. Z kolei czy rzeczywiście alternatywą dla rodzinnych zakupów jest rodzinny wyjazd na działkę, czy też raczej brak jakichkolwiek rodzinnych aktywności? Jedyny sensowny argument dobrobytowy, jaki znam, odwołuje się do koordynacji działań rekreacyjnych i jest moim zdaniem dość trafny w przypadku długich weekendów. Jednak ponieważ praca w niedzielę nie jest obowiązkowa, a niedziela to tylko jeden dzień, problem koordynacji wspólnego wypoczynku nie jest tu specjalnie istotny.

7. Demografia

Najbardziej kuriozalny argument, jaki można przeczytać w uzasadnieniu poselskiego projektu, brzmi następująco: "Pojawi się szansa na ożywienie centrów miast, parków, deptaków i skwerów, z których to coraz częściej ludność w dni wolne wysysana jest do podmiejskich centrów handlowych. Wszystkie te aspekty poprawią integrację i zacieśnią więzy rodzinne, co ma niebagatelne znaczenie - zwłaszcza przy tak dramatycznych prognozach demograficznych przedstawianych dla naszego kraju". Czynniki determinujące liczbę posiadanych dzieci są daleko bardziej złożone niż to, co niezbyt wybrednie sugerują posłowie. Przyznam, że nie będę zaskoczony, jeżeli ten fragment trafi na jakieś portale, gdzie zamieszcza się niewybredne treści humorystyczne.

Podsumowując, głównym ekonomicznym grzechem zakazu handlu w niedzielę jest ingerencja w wybory ludzi, która ma trudne do przewidzenia skutki, grożące poważnym uszczupleniem dobrobytu. Długookresowy wpływ na gospodarkę proponowanego rozwiązania jest neutralny, choć w krótkim i średnim okresie wymaga ono szeregu kosztownych dostosowań, w tym zwalniania pracowników i likwidacji niektórych przedsięwzięć biznesowych.

Maciej Bitner, główny ekonomista Wealth Solution

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: zakupy w święta | Polacy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »