Skarb Państwa nie musi płacić odszkodowania akcjonariuszowi spółek energetycznych

Skarb Państwa nie musi płacić odszkodowania akcjonariuszowi za straty poniesione przy zamianie akcji podczas konsolidacji grup energetycznych PGE, Tauron oraz Energa - orzekł w piątek Sąd Apelacyjny w Warszawie. To pierwsze z serii rozstrzygnięć w podobnych sprawach.

SA rozpatrywał w piątek odwołanie od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który uznał, że akcjonariuszowi spółek energetycznych nie należy się odszkodowanie za straty poniesione podczas konsolidacji tych spółek w latach 2009-2010. Pozew z żądaniem 83 tys. zł odszkodowania wniosła - w imieniu akcjonariusza - spółka Socrates Investment w ramach projektu "Wspólna reprezentacja".

Sąd apelacyjny uznał w piątek, że odszkodowanie w tej sprawie się nie należy. Wyrok jest prawomocny. Przysługuje od niego kasacja do Sądu Najwyższego.

Reklama

Sędzia sprawozdawca Robert Obrębski powiedział, że SA nie dopatrzył się w żadnej ze wskazanych w apelacji podstaw do podważenia decyzji sądu okręgowego.

Sąd jednocześnie zasądził od spółki Socrates Investment ponad 5 tys. zł na rzecz Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa, jako zwrot kosztów postępowania apelacyjnego.

Łącznie do sądów trafiło kilkanaście pozwów w podobnych sprawach przeciwko Skarbowi Państwa oraz PGE. W sumie 26 tys. akcjonariuszy domaga się od SP i PGE ponad 1 mld zł odszkodowań. We wszystkich sprawach reprezentuje ich Socrates Investment. Pomysłodawca "Wspólnej reprezentacji" i prezes Socratesa Marcin Juzoń mówił w ubiegłym tygodniu PAP, że w ramach tego projektu prowadzonych jest kilkanaście procesów przeciwko Skarbowi Państwa - łącznie o 600 mln zł - oraz PGE SA - o 500 mln zł.

Pełnomocnicy Socrates Investment uważają, że podczas połączenia spółek energetycznych spółka przejmująca - czyli PGE - wydała akcjonariuszom przejmowanych spółek za mało akcji PGE. Wśród tysięcy akcjonariuszy, którzy ubiegają się o odszkodowanie, wielu to pracownicy bełchatowskich zakładów.

Sąd Apelacyjny uznał jednak, że przy konsolidacji jednej spółki zamiana akcji może być bardziej ekwiwalentna, a przy konsolidacji innej - mniej i jest to dopuszczane przez ustawę. "W ustawie konsolidacyjnej przyjęte zostało rozwiązanie, które ma charakter wyjątkowy, to znaczy jest to zespół norm, które decyzją ustawodawcy pozwalają na odejście od zasady ekwiwalentności" - mówił, uzasadniając wyrok, sędzia Robert Obrębski.

Sędzia dodał, że szkoda w tym przypadku wynikła nie z wykładni przepisów, ale z podpisania umowy. "To zdarzenie nie jest wynikiem działania skarbu państwa, ale także jest wynikiem koniecznego działania samego zainteresowanego" - zaznaczył.

"Wspólna reprezentacja" w przekazanym PAP komentarzu do wyroku zapowiedziała, że zamierza zwrócić się do Sądu Najwyższego o jego kasację.

"Sąd apelacyjny stwierdził m.in., że ustawa o konsolidacji energetyki dopuszcza jednostronną wymianę akcji. Może to zdaniem sądu prowadzić do sytuacji, w której wymiana akcji nie będzie ekwiwalentna dla akcjonariusza (np. właściciela akcji pracowniczych). Tymczasem w opinii wydanej podczas posiedzenia sejmowej Komisji Ustawodawczej z 20 marca 2014 r., ustawodawca stwierdził, że ustawa konsolidacyjna nie dopuszcza mechanizmu jednostronnej redukcji liczby akcji. Opinia Sejmu wskazuje, że działania MSP doprowadziły do sytuacji paradoksalnych i nieakceptowalnych z punktu widzenia zasady sprawiedliwości społecznej" - głosi m.in. stanowisko "Wspólnej reprezentacji".

Piątkowy wyrok zapadł w nowych okolicznościach prawnych. W marcu br. Trybunał Konstytucyjny zdecydował o umorzeniu postępowania dotyczącego wniosku skierowanego przez Sąd Okręgowy w Warszawie (który bada inny pozew o odszkodowanie w sprawie zamiany akcji podczas konsolidacji grup energetycznych - PAP), stwierdzając, że może on samodzielnie zdecydować o właściwej interpretacji przepisów. Sąd ten miał wątpliwości co do interpretacji przepisów, na które przy zamianie akcji powoływał się szef MSP.

Zdaniem Ministerstwa Skarbu Państwa dochodzone roszczenia odszkodowawcze nie mają uzasadnienia. Podczas sądowych rozpraw MSP stało na stanowisku, że proces zamiany akcji w spółkach sektora elektroenergetycznego realizowany był zgodnie z przepisami ustawy o zasadach nabywania od Skarbu Państwa akcji w procesie konsolidacji spółek sektora elektroenergetycznego. Resort tłumaczył też, że parytety wymiany akcji zostały przyjęte w oparciu o zlecone zewnętrznym ekspertom wyceny, a stosunek wymiany akcji podlegał badaniu przez biegłego rewidenta wyznaczonego przez sąd.

Radca Prokuratorii Generalnej Konrad Borowicz po rozprawie w ubiegłym tygodniu powiedział, że strona powodowa przyjęła błędne założenie, uważając, iż minister Skarbu Państwa odpowiada "za wszystko, cokolwiek stanie się złego w procesie przekształceń, konsolidacji". - Tymczasem w tym procesie konsolidacji zaangażowane też były spółki, one były kluczowym graczem - mówił.

- Minister Skarbu Państwa nie ponosi odpowiedzialności za zawarcie umowy przez pracownika spółki konsolidowanej. Pracownik miał wiedzę, do czego przystępuje, wbrew temu, co twierdzi strona powodowa. Mógł nie przystąpić do tej umowy i nic by mu się nie stało, po prostu miałby nadal akcje spółki konsolidowanej - powiedział Borowicz.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »