Skarby z budowy

Jeszcze kilka lat temu największym koszmarem dla inwestora okazywały się zabytkowe przedmioty znalezione podczas budowy. Dziś artefakty coraz częściej stają się atutem i wizytówką prowadzonych inwestycji.

Dziesięć lat temu miało miejsce jedno z bardziej spektakularnych odkryć archeologicznych w polskiej historii. W miejscowości Bodzia pod Włocławkiem ujawniono średniowieczne cmentarzysko z okresu formowania się struktur polskiej państwowości. Stanowisko unikatowe w skali europejskiej, pełne cennych artefaktów, które rzuciły nowe światło na początki historii Polski. Mogło do tego odkrycia w ogóle nie dojść, gdyby nie "ratownicze prace archeologiczne" poprzedzające budowę autostrady A1.

Duże inwestycje drogowe prowadzone w ostatnich latach w Polsce doprowadziły do wielu ciekawych odkryć archeologicznych. Żeby wymienić choćby odkrycie na budowie trasy S5 pod Legnicą - o którym pracujący tam archeolodzy mówili z zachwytem, że spodziewali się odnaleźć pozostałości po bitwie nad Kaczawą z 1813 r., podczas której wojska napoleońskie starły się z armiami Prus i Rosji. Zamiast tego odnaleźli cmentarzysko z epoki brązu. Równie spektakularnego odkrycia dokonano na budowie obwodnicy Nysy. Archeolodzy ujawnili trzy osady, z których dwie datowane są na I w. n.e. i związane są z kulturą przeworską, natomiast trzecia pochodzi z okresu wczesnego średniowiecza i powstała między IX a XII w.

Reklama

Pod nadzorem

W duże przedsięwzięcia infrastrukturalne niejako wpisana jest możliwość nieoczekiwanych znalezisk, stąd obligatoryjnie odbywają się one pod czujnym okiem archeologów i urzędów konserwatorskich, gdy teren przeznaczony pod inwestycję znajduje się w strefie tzw. ochrony archeologicznej. (Informacji na temat występowania stanowisk archeologicznych w terenie dostarcza znany od ponad 40 lat program "Archeologiczne Zdjęcie Polski - AZP").

- W dużych publicznych kontraktach powszechne jest, że odpowiedzialność za archeologiczne odkrycia przeniesiona jest na zamawiającego, dzięki czemu klient ma pewność, że podczas realizacji jego inwestycji nie dojdzie do zniszczenia wartościowych znalezisk, a jednocześnie pozwala to na prowadzenie prac nawet na terenach, które są bogate w historyczne pozostałości - mówi Mateusz Witczyński, prezes Mazowieckiego Oddziału Polskiego Stowarzyszenia Public Relations i rzecznik firmy Astaldi, współwykonawcy m.in. II linii warszawskiego metra.

- Bieżący nadzór archeologiczny pozwala na szybką ocenę, czy np. odkryte pozostałości po dawnej zabudowie przedstawiają lub nie wartość historyczną, czy może jedynie sam ich budulec zasługuje na zachowanie. Tak np. działo się w Warszawie przy przebudowie ul. Twardej, gdzie podczas przebudowy ciągu ul. Prostej odkryto dawną nawierzchnię ulicy łączącej Prostą ze Złotą - dodaje. - Dzięki obecności archeologów na budowie przestoje z powodu natrafienia na świadectwa historii są adekwatne do wagi odkryć, a pomiędzy zamawiającym a wykonawcą rzadko dochodzi do sporów w tej kwestii - przekonuje rzecznik.

W tajemnicy

O ile duże inwestycje publiczne oswojone są z badaniami archeologicznymi, o tyle prywatni inwestorzy miewali z tym problem, gdy nieoczekiwane odkrycie zabytkowego przedmiotu wymagało przestoju w budowie. Wiadomo - czas to pieniądz, a każdy dzień zwłoki to dodatkowy koszt. Tymczasem prawo wymaga, pod groźbą kar finansowych, aby każde znalezisko przedstawiające jakąś wartość historyczną zgłosić odpowiednim instytucjom, nawet jeśli teren nie jest objęty tzw. ochroną archeologiczną.

Nie zawsze jednak groźba kary odstraszała. - W czasach, kiedy każdy praktycznie posiada przynajmniej jedno urządzenie pozwalające na rejestrację obrazu, ukrycie takiego znaleziska i potajemna wywózka, by nie zatrzymywać robót, staje się bardzo trudna. Zawsze ktoś z pracowników albo mieszkaniec sąsiedniego budynku zarejestruje taki fakt. Pomijając kary administracyjne, jakie za takie działanie mogą nałożyć organy państwa czy miasta. Ponadto ujawnienie takiego procederu może pociągnąć za sobą problemy wizerunkowe, może nawet spowodować poważniejsze konsekwencje w postaci problemów z komercjalizacją inwestycji - przestrzega Witczyński.

To, że nie warto iść na skróty, pokazała tzw. Afera archeologów w słupskiej delegaturze Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Nielegalny proceder polegał na tym, że pracownica delegatury wskazywała okolicznym inwestorom lub wykonawcom usługi dwojga archeologów, którzy "gwarantowali szybkie i sprawne przeprowadzenie badań" na terenie budowy. Zleceniodawcy mogli być spokojni, że podczas prac budowlanych nie natrafią na "niesprzyjające okoliczności", a inwestycje zostaną zrealizowane terminowo. Jeden wyrok w sprawie już zapadł.

W świetle reflektorów

Na zupełnie inne podejście do kłopotliwych znalezisk zdecydowała się gdańska firma Multi Development Poland, która z miastem Gdańsk oraz grupą PKP realizuje wielofunkcyjny kompleks Forum Gdańsk w miejscu dawnego Targu Siennego i Targu Rakowego. Na długo przedtem, zanim na plac budowy wjechały buldożery, swoją pracę zaczęli archeolodzy. Trwało to blisko pięć lat i miało oszałamiające efekty. Znaleziono około 6 tys. artefaktów, z czego około 1 tys. zostało wykorzystanych do stworzenia wystawy "Targ Sienny w Gdańsku - przedmieście europejskiej metropolii w świetle wykopalisk archeologicznych" zorganizowanej przez Muzeum Historyczne Miasta Gdańska.

Wśród nich są zabytki numizmatyczne (m.in. złote i srebrne monety), żetony, biżuteria, uzbrojenie, plakietki pielgrzymie, plomby towarowe oraz zabawki, a także elementy zabudowy, w tym: pozostałości domów murowanych i szkieletowych, latryn, drewnianych wodociągów, nawierzchni ulic brukowanych i pieców hipokaustum. Znaleziska datowane są na okres od XIV do XVIII w. Fragmenty drewnianych wodociągów mają być w przyszłości udostępnione zwiedzającym w jednym z muzeów, które powstanie w ramach Gdańskiego Szlaku Wodociągowego. Natomiast fragmenty dawnych brukowanych ulic mają być wkomponowane w ogólnodostępny bulwar biegnący wzdłuż kanału Raduni, który będzie częścią kompleksu Forum Gdańsk.

Na tym nie koniec. Na terenie Targu Siennego odkryto także pozostałości Kunsztu Wodnego, czyli dawnej stacji pomp. Z analiz ekspertów wynika, że część murów to fragmenty oryginalnej zabudowy z połowy XVI w., kiedy powstała budowla. Zostały już one zabezpieczone i będą wyeksponowane w centrum turystyczno-kulturalnym "Kunszt Wodny", które powstanie na terenie Forum Gdańsk. Ponadto podczas budowy tunelu dla pieszych pod ul. Okopową natrafiono na pozostałości XVI-w. Bastionu Kot. Znalezisko jest na tyle efektowne, że jego północna ściana ma być wyeksponowana w tym właśnie przejściu podziemnym, które będzie prowadziło do przystanku SKM Śródmieście.

Teren pod Gdańskiem kryje wiele skarbów, na które natknął się również wykonawca w trakcie realizacji inwestycji IBB Hotel Długi Targ w Gdańsku. Odkryto tam fragmenty murów gotyckich oraz przedmioty codziennego użytku sprzed kilkuset lat. Najstarsze znalezione relikty pochodzą z około drugiej połowy XIV w. Odkryto także pochodzące z drugiej połowy XVI w. pozostałości drewnianej zabudowy mieszczańskiej. Znaleziono w nich dobrze zachowane przedmioty codziennego użytku.

Inwestorem hotelu jest Von der Heyden Group, a wykonawcą Allcon Budownictwo, które ma już doświadczenie z realizacją projektów wśród zabytkowej tkanki. - Znalezienie na placu budowy pozostałości dawnej zabudowy czy historycznych przedmiotów stanowi oczywiście utrudnienie dla generalnego wykonawcy. Kluczowa z naszego punktu widzenia jest w takiej sytuacji umiejętność elastycznego zaadaptowania się do zmienionych warunków pracy i dalsza realizacja inwestycji we współpracy z archeologami oraz konserwatorami zabytków. To ważne z punktu widzenia prowadzenia samego procesu budowy, ale także z uwagi na to, że znajdywane przedmioty często okazują się po prostu bezcenne - przekonywał podczas konferencji Mariusz Białek, prezes zarządu Allcon Budownictwo.

- Zdarza się, że konserwator zabytków decyduje o pozostawieniu odkrytych elementów ze względu na ich wiek, charakter lub wartość. Zabytki architektoniczne muszą być wówczas odpowiednio zabezpieczone i wkomponowane w projekt nowego budynku. Dzięki takiemu działaniu stare mury gotyckie stanowią obecnie część hotelu Radisson Blu i można je oglądać. Z kolei wykopane w trakcie budowy pozostałości średniowiecznych naczyń użytkowych umieszczono pod szklaną podłogą budynku - wyjaśnił.

Marketingowy potencjał

Niemało wysiłku, który przyniósł efekty, podjęła przy budowie (na ruinach Banku Polskiego) biurowca Senator w Warszawie firma Ghelamco. Od początku całość projektu inwestor uzgadniał z urzędem Stołecznego Konserwatora Zabytków. Samo miejsce dokładnie zbadali też historycy i archeolodzy ze Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich. - W czasie prac pozyskano w sumie ponad 9,8 tys. zabytków, które zinwentaryzowano w blisko 570 pozycjach. Większość przekazana została do odpowiednich instytucji, w tym Państwowego Muzeum Archeologicznego oraz Muzeum Powstania Warszawskiego - mówi Radosław Górecki, Communication Manager w Ghelamco Poland. Pozostałe "skarby" zostały na miejscu. - Dzięki temu wiekowe pamiątki można oglądać pod przeszkloną podłogą biurowca, co nadaje miejscu wyjątkowy charakter.

Z podobnym zamiarem nosi się firma Skanska realizująca na warszawskiej Woli inwestycję biurową Spark. Po rozpoczęciu prac ziemnych budowlańcy natknęli się na pozostałości przedwojennych kamienic z XIX i początku XX w. Po poinformowaniu służb konserwatorskich Stołeczny Konserwator Zabytków podjął decyzję o wszczęciu badań archeologicznych na całym obszarze.

Efekt - znaleziono m.in. butelkę z browaru Haberbusch und Schiele, monety z okresu Księstwa Warszawskiego oraz zabawki i maszynę do szycia. Część wykopanych przedmiotów inwestor przekazał do Muzeum Warszawy. Pojawił się również pomysł, by eksponaty wróciły na miejsce, gdzie w formie stałej wystawy na terenie przyszłego kompleksu będą dodawały jej splendoru. Ostatecznej decyzji co do szczegółów wystawy jeszcze nie podjęto.

To niejedyne spektakularne zabytki na koncie Skanska. - Wielokrotnie podczas realizacji prac na budowach w całym kraju odnajdywaliśmy nietypowe i cenne, zwłaszcza z punktu widzenia archeologii, znaleziska - mówi Iwona Walczak, koordynator komunikacji zewnętrznej Skanska SA. - Niektóre z nich były unikatowe.

Na przykład piec hutniczy służący do wytopu żelaza, inaczej zwany dymarką, sprzed ok. dwóch tysięcy lat, na który natrafiliśmy podczas budowy kanalizacji w miejscowości Kanie k. podstołecznego Brwinowa. W okresie między II w. p.n.e. a IV w. n.e. mieściło się tam centrum metalurgiczne, które było jednym z największych zagłębi hutniczych w całej Europie. Według badających ten teren archeologów to odkrycie potwierdziło duże znaczenie i rozmiar istniejących tu w przeszłości osad hutniczych. Po wydobyciu znalezisko zostało odpowiednio zabezpieczone i przekazane do muzeum do dalszego badania - dodaje Iwona Walczak.

Zabytkowe znaleziska dla jednych to problemy, które burzą harmonogram prac budowlanych. Dla innych ślady przeszłości, którymi należy się chwalić, a wręcz uczynić ze znaleziska wizytówkę prowadzonej inwestycji.

Longina Grzegórska-Szpyt

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: archeologia | zabytki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »