Symferopol wypłaca pieniądze z banków

Przed bankomatami Symferopola ustawiły się kolejki. Mieszkańcy Półwyspu Krymskiego, obawiając się o los swoich oszczędności po możliwym przyłączeniu do Rosji w wyniku niedzielnego referendum, starają się opróżnić swoje konta.

Separatystyczne władze zapowiedziały w razie opowiedzenia się większości mieszkańców za wejściem do Rosji m.in. przejście na rosyjskiego rubla oraz obowiązkowe przerejestrowania ukraińskich przedsiębiorstw na Krymie, w tym banków, na rosyjskie. Mieszkańcy obawiają się, że część banków zniknie z półwyspu.

Wicepremier Krymu Rustam Temirgalijew zapowiedział w piątek, że władze Krymu już od następnego tygodnia wszystkie płatności dla pracowników sfery budżetowej, w tym pensje i emerytury, które były przelewane przez PrivatBank, skierują do banków krymskich i rosyjskich, "aby nie zależeć od ukraińskich banków".

Reklama

W Symferopolu największe kolejki stoją przed bankomatami bardzo popularnego na Krymie ukraińskiego PrivatBanku. - Nie wiadomo, co będzie po 16 marca. Podobno ten bank ma nie mieć swojej filii na Krymie - mówi młoda kobieta stojąca w kolejce.

Kilkanaście osób czeka cierpliwie przed bankomatem PrivatBanku w supermarkecie Silpo przy centralnej ulicy Kirowa. - Jest limit 500 hrywien (164 zł) - mówi młody chłopak. Ma jednak nadzieję, że uda mu się wykonać kilka operacji pod rząd. Młoda kobieta obok wtrąca, że teraz zamierza tylko wypłacić pensję, a oszczędności zaczęła wyjmować już dwa tygodnie temu.

Kolejki stoją także przed bankomatami rosyjskiego Sbierbanku Rossija, który zapewne pozostanie na półwyspie. - Stoję, bo właśnie dostałam pensję - mówi młoda kobieta. Po chwili dodaje jednak ciszej: - Ludzie mówią, że lepiej wypłacić, bo nie wiadomo, co będzie.

Zaledwie dwie osoby czekają przed bankomatem krymskiego Czarnomorskiego Banku Rekonstrukcji i Rozwoju. - Co? Limit 200 hrywien? - oburza się młody chłopak dokonujący właśnie operacji. - Niemożliwe! - komentuje stojąca za nim emerytka. - Wczoraj wypłacałam tu 2 tys..

Młodemu człowiekowi udaje się jednak dokonać trzech wypłat pod rząd. Emerytka mówi: - Ja zaczęłam wypłacać oszczędności już w poniedziałek. Ten bank jest krymski, więc na pewno tu zostanie, ale nie wiadomo, czy nie zamkną na jakiś czas oddziałów.

Problemy zaczęły się pojawiać także z operacjami kartą kredytową. We wspomnianym Silpo, podobnie jak pobliskim sklepie odzieżowym Assorti przyjmują je bez przeszkód. Ale tuż obok, w sklepie odzieżowym Fimka, sprzedawczyni mówi, że karty płatnicze "są niepożądane". Dostała polecenie od szefa, by prosić klientów o płacenie gotówką. - Szef obawia się, że nie będziemy w stanie odzyskać pieniędzy z tych operacji - wyjaśnia.

Całkowicie wyłączył natomiast swój terminal płatniczy sklep z luksusową herbatą w jednej z mniejszych uliczek w centrum Symferopola. - Bardzo mi przykro, nie można płacić kartą. Terminal wyłączyliśmy już wczoraj - mówi sprzedawczyni.

Mieszkańcy Krymu głosują w niedzielę w referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji. Ogłoszony zaledwie trzy tygodnie wcześniej plebiscyt jest na Zachodzie uznawany za nielegalny, ale rosyjski parlament już zapowiedział, że uszanuje jego wyniki.

- - - - -

Bank BAML: Utrata Krymu miałaby ograniczony wpływ na gospodarkę Ukrainy

Separacja Krymu od Ukrainy miałaby ograniczone skutki dla gospodarki kraju. Krym jest zacofanym regionem - wnosi 3 proc. do ukraińskiego PKB, a 50 proc. jego budżetu stanowią subsydia z Kijowa - wskazuje Bank of America Merrill Lynch w piątkowym komentarzu.

Krym wnosi do ukraińskiej gospodarki mniej niż 5 mld USD, co przekłada się na ok. 2,3 tys. USD na głowę mieszkańca półwyspu, stanowi to 2/3 ukraińskiej średniej i ok. 20 proc. średniej rosyjskiej. Spis ludności z 2001 r. wykazał, że 77 proc. mieszkańców za macierzysty język uznaje rosyjski, 11,4 proc. tatarski, a 10,1 proc. ukraiński.

Regionalne władze oceniają, że rozwój infrastruktury wymaga inwestycji na 3 mld USD. Rosja zaplanowała inwestycje na 1,2 mld USD. Jedną z nich ma być most nad cieśniną Kercz. Krym uzależniony jest od Ukrainy, jeśli chodzi o dostawy wody i elektryczności - wylicza BAML.

Według banku zanosi się na to, że "Rosja zatrzyma Krym, ale nie będzie forsować decyzji uznających go za część Rosji". Bank nie spodziewa się też "poważnych" jak je nazywa sankcji ze strony UE i USA przeciw Rosji, mając na myśli sankcje ekonomiczne. Twierdzi też, że sankcje, jakie by nie były, nie skłonią Rosji do zmiany kursu a niektóre z nich zaszkodziłyby Europie.

"Krym może być dla Rosji potencjalną kartą przetargową w szerszych rokowaniach ws. przyszłości Ukrainy, a także elementem przyszłej odpowiedzi na ewentualne ekonomiczne sankcje Zachodu" - napisali analitycy w piątkowym komentarzu.

Bank spodziewa się, że MFW nie będzie domagał się restrukturyzacji ukraińskiego długu przed przyznaniem Kijowowi pomocy, ponieważ UE wolałaby uniknąć takiej perspektywy. Wskazuje, iż wierzycielom zachodnim i Rosji trudno byłoby wytłumaczyć, dlaczego Ukraina jest niewypłacalna, skoro intencją UE i MFW jest postawienie jej na nogi. Własne badania BAML wykazały, że dług Ukrainy da się opanować w dłuższym okresie.

Analitycy szacują, że w latach 2014-16 ukraiński sektor bankowy wymagał będzie dokapitalizowania na sumę 3-10 mld USD, ale nie przewiduje, by miało to większy wpływ na budżet, ponieważ zadanie to weźmie na siebie kapitał prywatny.

Kliknij i pobierz darmowy program PIT 2013

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosji | bank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »