Tchórzewski: 240 tys. rodzin emerytów górników dostanie po 10 tys. zł rekompensaty za deputaty węglowe

Będą wypłaty rekompensat za utracone deputaty węglowe - zapowiedział w Sejmie minister energii Krzysztof Tchórzewski. Rodziny emerytów górników dostaną jeszcze w tym roku po 10 tys. zł. Według szacunków ma to kosztować budżet ponad 2 mld zł.

- 240 tys. rodzin emerytów górników dostanie po 10 tys. zł tytułem rekompensaty za utracone składniki wynagrodzenia w postaci deputatów. Te pieniądze będą wypłacane do końca tego roku - poinformował Tchórzewski.

Dodał, że "to, co zabrano tym, co odchodzili na emeryturę od 2012 r. w formie rekompensaty zwracamy". - Jako PiS pokazaliśmy i pokazujemy, że potrafimy załatwić to, co było niedopatrzone - mówił minister. Tchórzewski podziękował też wicepremierowi, ministrowi finansów Mateuszowi Morawieckiemu. - Bez tych pieniędzy, które MF potrafiło wygospodarować w tegorocznym budżecie, bez tych dodatkowych dochodów, tego by nie było - zaznaczył.

Reklama

Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski sprecyzował w rozmowie z PAP, że obecny szacunek wysokości wypłat mówi o kwocie 2 mld 350 mln zł. Tobiszowski powiedział też, że specjalna ustawa regulująca kwestię deputatów powinna jeszcze w piątek trafić do Sejmu jako projekt poselski, a wcześniej trafiła pod obrady na Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i zyskała jego akceptację.

Wicepremier Morawiecki poinformował z kolei, że do zrealizowania wypłaty rekompensat od strony formalno-prawnej konieczna będzie nowelizacja tegorocznego budżetu. - De facto te pieniądze pochodzą z uszczelnienia podatków. Górnikom oddajemy to, co dzięki naszym działaniom w Ministerstwie Finansów potrafiliśmy odzyskać z uszczelnienia podatków - powiedział Morawiecki.

Jak dodał, te wypłaty to "ogromna zasługa ministrów i posłów PiS z ziemi śląskiej". - To też symbol powagi państwa i jego zdolności do wypełniania obietnic. My wypełniamy te obietnice.(...) Zarówno w stosunku do deputatów, ale kompensujmy straty i płacimy za zaległości w wielu obszarach. Nasi poprzednicy budowali te zaległości i niewiele sobie robili ze zobowiązań - mówił Morawiecki. - Można powiedzieć, że Barbórka w tym roku przyszła nieco wcześniej - dodał wicepremier.

Problemy z emeryckimi deputatami rozpoczęły się w 2012 r., kiedy szukające oszczędności spółki węglowe zaczęły wypowiadać prawo do deputatu węglowego dla emerytów i rencistów. W efekcie ci emeryci, wobec których zobowiązania przejęło państwo, nadal dostają deputat w postaci ekwiwalentu pieniężnego, a ci, którzy powinni otrzymywać świadczenia od spółek węglowych, zostali go pozbawieni.

Koncepcja jednorazowej wypłaty emerytom górniczym świadczenia (wówczas mówiono o kwocie 8-9 tys. zł na osobę) w zamian za zrzeczenie się roszczeń do deputatu w kolejnych latach była już rozważana jesienią ubiegłego roku, z inicjatywy Ministerstwa Finansów. Ponieważ jednak nie było zgody strony społecznej na takie rozwiązanie, resort energii opracował projekt ustawy, zgodnie z którym ekwiwalent za deputat miałby być wypłacany co roku przez ZUS. W styczniu br. projekt omówił Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, który jednak nie zdecydował wówczas o skierowaniu go do dalszego procedowania.

W zeszłym roku do Sejmu trafił obywatelski projekt regulujący kwestię deputatów, ale nie był procedowany w Sejmie. Jego inicjatorzy, którzy zebrali pod projektem 126 tys. podpisów wielokrotnie domagali się przyspieszenia prac.

(PAP)

---------

Czerkawski o rekompensatach za deputaty: Nie sukces, ale konkret, który wielu zadowoli

Zapowiedziane przez rząd rekompensaty dla emerytów górniczych za utracone deputaty węglowe to konkret, który zadowoli wielu zainteresowanych. Nie jest to jednak sukces strony społecznej, bo proponowała ona inne rozwiązanie - ocenia wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski.

Czerkawski jest pełnomocnikiem Komitetu inicjatywy ustawodawczej, który półtora roku temu wniósł do Sejmu obywatelski projekt nowelizacji tzw. ustawy górniczej, pod którym zebrano 126 tys. podpisów. Inicjatorzy chcieli zagwarantowania dożywotnich wypłat ekwiwalentu za utracony deputat węglowy z budżetu państwa. Po pierwszym czytaniu w czerwcu 2016 r. obywatelski projekt nie był dalej procedowany w parlamencie. Alternatywny projekt przygotowało Ministerstwo Energii.

Komentując rządową deklarację, Wacław Czerkawski wyraził zadowolenie, że problem, o którego rozwiązanie środowiska górnicze upominały się od wielu miesięcy, zostanie załatwiony pozytywnie - choć nie tak, jak postulowała strona społeczna, opowiadająca się za corocznymi wypłatami ekwiwalentu za deputat, zamiast jednorazowej rekompensaty.

- Bardzo się cieszę, że sprawa wreszcie będzie załatwiona. Nie jest to rozwiązanie w pełni satysfakcjonujące, ponieważ nie jest zbieżne z naszym, obywatelskim projektem. Nie wszystkich ta propozycja usatysfakcjonuje, ale na pewno dla wielu zainteresowanych jest to konkret, z którego będą zadowoleni. Trudno mówić o sukcesie i wielkiej satysfakcji, ale nie sposób nie docenić tego, że ludzie wreszcie coś konkretnego dostaną - powiedział pełnomocnik obywatelskiej inicjatywy.

- Wygląda na to, że w tym roku mamy Barbórkę już we wrześniu - żartował Czerkawski, nawiązując do obchodzonego tradycyjnie czwartego grudnia święta górników. Jak mówił, choć proponowane przez rząd rozwiązanie nie daje stronie społecznej pełnej satysfakcji, oznacza jednak ulgę, że udało się znaleźć rozwiązanie, które dla wielu zainteresowanych będzie satysfakcjonujące.

Wiceszef związku przypomniał, że pomysł jednorazowej wypłaty rekompensaty był już rozważany jesienią ubiegłego roku, wówczas jednak strona społeczna opowiedziała się za wypłatami ekwiwalentu za deputat co roku - powstał też stosowny projekt w Ministerstwie Energii. Latem tego roku przedstawiciele resortu mówili, że rozważana jest koncepcja zaproponowania emerytom wyboru, czy wolą jednorazową rekompensatę, czy coroczne wypłaty. Ostatecznie - jak wynika z piątkowych informacji - zdecydowano się na rekompensaty.

Według Czerkawskiego podjęcie sprawy przez rząd jest także konsekwencją wielkiej determinacji środowisk zaangażowanych w przygotowanie projektu obywatelskiego oraz wywieranego przez ostatnie dwa lata - jak mówił - "nacisku społecznego" w tej sprawie. Niezależnie od środowisk związkowych, akcję na rzecz rozwiązania problemu deputatów prowadzili też śląscy parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej.

Związkowiec z uznaniem odebrał rangę, jaką przedstawiciele rządu nadali sprawie rekompensat za deputaty - w ogłoszeniu informacji na ten temat wziął udział, obok ministra i wiceministra energii - również wicepremier Morawiecki. Zdaniem Czerkawskiego to dowód na to, że rząd z powagą podszedł do problemu i zaproponował jego rozwiązanie. "Kończy to okres stresu i niepewności, w jakim żyliśmy przez ostatnie dwa lata" - skomentował wiceszef ZZGwP, przypominając, że wielu emerytów górniczych to osoby w podeszłym wieku, które nie mogłyby "w nieskończoność" czekać na załatwienie problemu.

(PAP)

--------------

Bogusław Ziętek: Bez wzrostu wynagrodzeń górnictwo zlikwiduje się samo

Bez sobót i niedziel goły zarobek górników to żadne pieniądze. W dodatku z roku na rok mniejsze. A tyrać trzeba coraz więcej - mówi szef Sierpnia '80 Bogusław Ziętek. - Już teraz wielu ludzi rezygnuje, bo nie chcą pracować tak ciężko za tak niewielkie pieniądze - dodaje.

Szef Sierpnia '80 wskazuje, że bez sobót i niedziel goły zarobek górników to żadne pieniądze. - W dodatku z roku na rok mniejsze. A tyrać trzeba coraz więcej. Bo zła organizacja pracy, bo błędy zarządzających, bo pogoń za węglem, którego ciągle brakuje (tylko do września PGG nie wydobyła około 3,5 miliona ton węgla zaplanowanych na ten rok) - podkreśla Bogusław Ziętek.

- Średnie wynagrodzenie w Polskiej Grupie Górniczej to około 6200 zł brutto i to jest za mało. A młodzi ludzie, którzy podejmują pracę w górnictwie szybko ją porzucają, bo dostają niewiele ponad 2 tys. zł. Na Śląsku takie wynagrodzenie nie jest żadną atrakcją - ocenia.

- Jeśli nie, górnictwo zlikwiduje się samo. Już teraz wielu ludzi rezygnuje z możliwości zatrudnienia, bo nie chcą pracować tak ciężko za tak niewielkie pieniądze - zaznacza Bogusław Ziętek, przewodniczący Sierpnia 80 w "Kurierze Związkowym" wydawanym przez Sierpień 80. - Ci, którzy się zatrudniają, nierzadko rzucają pracę, przekonawszy się jak niewielkie pieniądze można zarobić w górnictwie i że poza branżą bez trudu znajdują pracę lżejszą i za lepsze pensje - podkreśla Ziętek.

Jednocześnie zwraca uwagę na to, że ludzie, którzy kilka lat temu chcieli się zadeptać w kolejce do pracy na kopalni, dziś odchodzą.

Szef Sierpnia 80 wskazuje, że na powierzchni zarabiają dużo mniej niż dwa tysiące, a poza kopalnią znajdują pracę za grubo ponad dwa.

Jego zdaniem błędy tych, którzy zarządzają spółką powodują, że wydobywa ona na dobę zaledwie 100-110 tysięcy ton węgla, a powinna 150 tys.

- Węgla brakuje. Stąd presja na ludzi. Chce się od nich więcej wysiłku i zaangażowania, ale nie chce im się więcej płacić - podkreśla Bogusław Ziętek. - Prezesi Polskiej Grupy Górniczej stroją się w piórka cudotwórców. Deklarują i meldują urzędnikom z Warszawy, że nadrobią 3,5 miliona strat w wydobyciu do końca roku. Oni k...a nadrobią jak furman co przywiózł węgiel. Ludzie muszą to nadrobić nieludzkim wysiłkiem, choć jest to niemożliwe. Ale ludzie nie konie, za miskę owsa pracować nie będą - zaznacza w związkowym piśmie Bogusław Ziętek. (...)

Jerzy Dudała

Cały artykuł przeczytasz na portalu wnp.pl

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: górnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »