Teraz albo nigdy

Zgodnie z założeniami, węgiel będzie najważniejszym paliwem w naszym miksie energii i gwarantem bezpieczeństwa energetycznego. Tylko czy uda się wprowadzić w życie program dla górnictwa?

Sam program oficjalnie nie został dotąd publicznie przedstawiony. Rząd bowiem koncentrował się ostatnio przede wszystkim na ratowaniu spółek górniczych: Kompanię Węglową zastąpiła Polska Grupa Górnicza, do której włączono Katowicki Holding Węglowy, a Jastrzębska Spółka Węglowa jest restrukturyzowana.

Jako pierwsi w portalu wnp.pl opisaliśmy główne założenia programu. Wciąż nie wiadomo jednak, w jakim stopniu został on skorygowany po uwagach, które zgłosiły między innymi górnicze związki zawodowe.

Co zatem wiemy?

Przede wszystkim to, że węgiel jeszcze przez co najmniej kilka dekad będzie w Polsce najważniejszym źródłem energii dla gospodarki. W związku z tym górnictwo węgla kamiennego odegra szczególnie ważną rolę w kształtowaniu potencjału wytwórczego elektroenergetyki. W rządowym programie wskazano, że zarówno istniejące możliwości pozyskiwania energii pierwotnej z krajowych źródeł, jak i energetyczne perspektywy de facto wykluczają sposoby dokonania znaczących zmian w strukturze udziału jej nośników w krajowym bilansie.

Reklama

Podkreślono tam też, że dostęp do własnych zasobów węgla decyduje o naszym bezpieczeństwie energetycznym, zmniejszając uzależnienie polskiej gospodarki od wpływu globalnej koniunktury rynkowej.

Trzy scenariusze

Program zawiera prognozę zapotrzebowania krajowego rynku na węgiel kamienny. Obliczenia najdalej idące, leżące u podstaw tak zwanego scenariusza "niskiego", uwzględniają zmniejszenie rocznego zużycia węgla w gospodarce o niemal jedną czwartą w stosunku do roku 2015. Dokładnie: o 14,8 mln ton (z 71,3 do 56,5 mln). O 7,5 mln ton, czyli o przeszło połowę, skurczyć się miałoby zużycie węgla w gospodarstwach domowych, a w energetyce zawodowej - o 4,2 mln ton. Ten scenariusz jest najmniej kosztowny, od sytuacji na rynku uzależniając plany inwestycyjne spółek energetycznych. Stworzy jednak problemy w przemyśle wydobywczym - przez zmniejszenie popytu na węgiel.

Drugi scenariusz - "referencyjny" - zakłada utrzymanie popytu na węgiel kamienny na obecnym poziomie 70-71 mln ton rocznie. Gospodarka miałaby więc zużywać 57-58 mln ton węgla energetycznego i 13 mln ton koksowego. Zmianie natomiast uległaby struktura jego wykorzystania. Wzrost zapotrzebowania na węgiel energetyki zawodowej o 5,7 mln ton miałaby rekompensować jego redukcja o 4,7 mln ton w gospodarstwach domowych. Realizacja takiego scenariusza wymagałaby rządowego wsparcia. A to mogłoby się wiązać z głębszym sięgnięciem do lokalnych zasobów gazu, szerszym wykorzystaniem odpadów komunalnych albo zwiększeniem udziału odnawialnych źródeł energii w produkcji ciepła. Nastąpiłaby likwidacja części ciepłowni i zastąpienie ich wysokosprawnymi systemami kogeneracyjnymi zainstalowanymi w przedsiębiorstwach energetyki zawodowej. To z kolei powodowałoby konieczność wprowadzenia takich narzędzi polityki energetycznej, które wspierałyby rozwój wysokosprawnej kogeneracji - odbudowę i rozbudowę jej potencjału wytwórczego.

Trzeci scenariusz - "wysoki" - przewiduje rozwój rynku węgla energetycznego w Polsce. Zapotrzebowanie na węgiel kamienny w tym wariancie wzrosłoby o ponad 20 proc., do poziomu 86,1 mln ton w roku 2030 (w tym na węgiel energetyczny o 26 proc. - do 73 mln ton). Realizacja tego scenariusza wymagałaby oczywiście poważnych nakładów finansowych na sfinalizowanie trwających oraz planowanych inwestycji w nowe bloki węglowe w energetyce zawodowej. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę choćby możliwości wydobywcze naszego górnictwa oraz rygory unijnej polityki klimatycznej, trzeba dojść do wniosku, że taki scenariusz byłby niezwykle trudny do wcielenia w życie.

Plany i realia

W programie zapisano także, że jego realizacja wymaga opracowania, razem ze stroną społeczną, zoptymalizowanego modelu funkcjonowania górnictwa oraz harmonogramu wdrażania planów. Musiałby zatem uwzględniać ekonomiczne podstawy działania branży oraz bezpieczeństwo energetyczne państwa - a zatem doprowadzić między innymi do uruchomienia elastycznych systemów motywacyjnych, uzależniających wysokość części wynagrodzenia pracowników od ich efektywności, wydłużenia realnego czasu pracy i zwiększenia wydajności, a także optymalizacji kosztów świadczeń pracowniczych i emerytalnych.

Zapisać takie założenia na papierze - łatwo; trudniej je wynegocjować. Może się okazać, że będzie to wprost skrajnie trudne, jeśli w ogóle wykonalne. W tym kontekście, prócz kwestii płacowych, trzeba wszak mówić także o wielkości i strukturze zatrudnienia. Docelowej liczby pracowników przemysłu wydobywczego w planie jednak nie podano.

Zapowiada się również zmianę uregulowań dotyczących wykorzystania pieniędzy pochodzących z Funduszu Likwidacji Kopalń. Chodzi o czasowe umożliwienie finansowania z niego przedsięwzięć inwestycyjnych. Teraz przedsiębiorca musi zawczasu gromadzić środki, które w przyszłości będą przeznaczone na likwidację zakładu górniczego.

Przewidziano możliwość wspierania spółek węglowych starających się o pieniądze na kluczowe dla nich inwestycje. A to poprzez udzielanie poręczeń i gwarancji na kredyty inwestycyjne pochodzące między innymi z Banku Gospodarstwa Krajowego.

Przypomniano o problemach związanych z unijną polityką klimatyczną. Tu chodzi o podjęcie na forum Unii Europejskiej takich inicjatyw, które prowadziłyby do zmiany jej regulacji dotyczących węgla. Jak dotąd, Unia niewiele jednak robi sobie z argumentów przedstawianych przez Polskę i forsuje coraz bardziej restrykcyjną politykę klimatyczną.

W programie czytamy też o potrzebie opracowania - do końca pierwszego półrocza 2017 roku - koncepcji Sektorowego Funduszu Stabilizacyjnego, który miałby łagodzić skutki wahań koniunktury rynkowej. Tu można mówić o relokacji środków pochodzących z obciążeń administracyjnych działalności spółek węglowych, o środkach pochodzących z działalności górniczej, a także o zyskach i, w kolejnych latach, o odsetkach od udzielanych spółkom węglowym preferencyjnych pożyczek.

Więcej importu?

W górnictwie wciąż się coś ostatnio dzieje. Rząd musi gasić zarzewia kolejnych pożarów - sektor węglowy ratuje niejako "z marszu", bez jasno sprecyzowanej i zaakceptowanej strategii. Pojawiają się więc pytania. Między innymi o to, czy nie zabraknie nam w kraju węgla. Skoro jednym kopalniom kończą się złoża, a inne trafiają do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, to tak postawiona kwestia wcale nie wydaje się pozbawione sensu...

- Niewykluczone, że w następnym sezonie grzewczym będziemy skazani na większy import węgla do Polski. Możemy bowiem nie podołać z wydobyciem - uważa Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki.

W sumie do 2020 roku na zwiększenie potencjału produkcyjnego Polska Grupa Górnicza ma wydać ponad 7,2 mld złotych. Wciąż jednak nie wiadomo, czy tych pieniędzy wystarczy, by zaspokoić krajowy popyt na węgiel.

- Sądzę, że inwestycji w PGG będzie sporo - zaznacza minister energii Krzysztof Tchórzewski. - Oni muszą inwestować, żeby mogli wydobywać. Myślę, że sobie poradzą. Jeśli fuzja Polskiej Grupy Górniczej z Katowickim Holdingiem Węglowym się powiedzie, sprawy spłaty zadłużenia zostaną poukładane i powstanie silna firma górnicza o dobrych parametrach. Wtedy można śmiało myśleć o giełdzie w ciągu najbliższych pięciu lat.

Urzędowy optymizm czy jednak coś więcej?

Cele i sposoby

Inny aspekt rządowego programu dla górnictwa: integracja górnictwa i energetyki.

Program przewiduje powstanie trzech grup górniczych zwanych roboczo "dywizjami": Górnośląskiej (PGG, aktywa KHW, a także docelowo spółkę Węglokoks Kraj), Małopolskiej, obejmującej Tauron Wydobycie uzupełnionej węglem energetycznym z JSW oraz Wschodniej, bazującej na Lubelskim Węglu Bogdanka.

Taka wizja jednak nie wszystkich przekonuje.

- Nie uważam, by docelowo racjonalnym rozwiązaniem było utrzymywanie tak potężnego podmiotu, jakim jest Polska Grupa Górnicza - ocenia Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki. - Po zrestrukturyzowaniu górnictwa rentowne kopalnie w znaczącej części powinny znaleźć się w strukturach spółek elektroenergetycznych.

Steinhoff mówi wprost: kopalnie w istocie rzeczy są zakładami nawęglania elektrowni. Uważa, że po dobrych doświadczeniach z Tauronem Wydobycie można dalej iść w tym kierunku.

- Upatrywanie przyszłości PGG w modelu, w którym jej udziałowcami będą firmy konkurujące ze sobą na rynku energii elektrycznej, nie jest natomiast rozwiązaniem racjonalnym - podkreśla.

Jego zdaniem, przywiązanie do idei pozostawienia górnictwa jako osobnej branży prowadzi donikąd. I grozi katastrofą w przypadku pogorszenia się koniunktury. Stworzenie mechanizmu, o którym mówi Steinhoff, może więc być dobrym pomysłem.

- Abstrahując od nazw tych struktur - były "kompanie", teraz mowa o "dywizjach" (a być może skończy się na "armiach") - to jeżeli mają one zagwarantować istnienie energetyki węglowej, a tym samym polskich kopalń, to ta koncepcja jest warta uwagi - twierdzi Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki. - Ale jeśli ma to być tylko intelektualna zabawa prowadząca de facto do eliminacji polskiego węgla, to radziłbym się nią nie zajmować.

Markowski postuluje też, by o przyszłości górnictwa mówić w kontekście jedynego na razie istniejącego dokumentu przyjętego przez rząd, czyli Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju wicepremiera Mateusza Morawieckiego.

- Tam zostały opisane cele. Brak natomiast narzędzi. Obowiązkiem środowiska górniczego, a zwłaszcza ministra energii, jest zatem dostosowanie strategii sektora do tego dokumentu najwyższej rangi, jakim jest Plan Morawieckiego - przekonuje Markowski. Uważa, że po uratowaniu górniczych spółek musi przyjść pora na ustabilizowanie sytuacji w sektorze węglowym; ma on zacząć generować zyski i w dalszej perspektywie sięgnąć po nowe złoża węgla.

Czas - start!

- Rok 2018 to będzie ten czas, w którym zacznie się rozwijać nowoczesne polskie górnictwo - zapowiada premier Beata Szydło. - Za sobą będziemy już wtedy mieli misję ratowania największych górniczych spółek.

Branża ma zatem wkroczyć na ścieżkę rozwoju. Jej strategia powinna, co zaznaczono w programie dla górnictwa, wskazać między innymi kierunki polityki gospodarowania zasobami w perspektywie 10-15 lat, uwzględniać promowanie i preferowanie krajowego węgla oraz wspieranie jego eksportu.

Minister Krzysztof Tchórzewski stale podkreśla, że restrukturyzacja górnictwa odbywa się pod presją czasu:

- Jeżeli do końca 2018 roku nie przekażemy do SRK nierentownych kopalń, to potem nie będziemy już mogli tego zrobić. Później restrukturyzację będą musiały przeprowadzać na własny koszt same spółki węglowe. Jeśli zdecydujemy się na pozostawienie jakiejś kopalni, która nie przestanie przynosić strat, to spółka węglowa także będzie musiała odstawić ją od wydobycia - sama i na własny koszt...

Dlatego jeżeli teraz jest jeszcze szansa, by restrukturyzację kopalń prowadzić przy wsparciu Skarbu Państwa - należy z niej skorzystać. Przepisy unijne są bezwzględne: gdy upłynie przeznaczony na to czas, nic już nie będzie można zrobić. I nawet najlepiej skrojony program odbudowy i rozwoju branży niczego tu nie zmieni.

Jerzy Dudała

Dowiedz się więcej na temat: górnictwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »