W mięsie z ubojni z okolic Białej Rawskiej były antybiotyki

Mięso znalezione w samochodzie-chłodni w okolicach Białej Rawskiej nie powinno być dopuszczone do spożycia przez ludzi. W kilku próbkach zabezpieczonego mięsa stwierdzono obecność antybiotyków, a w dwóch przekroczenie dopuszczalnych norm ich stężenia.

Tak wynika z opinii Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach, który przeprowadził badania próbek mięsa - poinformował we wtorek rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

W połowie marca przy wjeździe do jednej z ubojni w okolicach Białej Rawskiej policja skontrolowała transport bydła. Z 24 sztuk aż dziewięć zwierząt było martwych. Pozostałe były w stanie krytycznym. Przeprowadzone sekcje zwierząt wykazały, że krowy były chore. Śledczy odkryli też 18 ton mięsa w samochodzie-chłodni zaparkowanym w pobliżu stacji diagnostycznej, która również należy do właściciela ubojni. Mięso było w różnej formie przetworzenia, ale nie miało żadnych oznaczeń weterynaryjnych czy dokumentacji. Pobrano próbki do badań, które przeprowadził Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach.

Reklama

Z opinii Instytutu, którą otrzymała prokuratura wynika, że w trzech badanych próbkach stwierdzono obecność antybiotyków.

- W dwóch próbkach stwierdzono stężenie antybiotyków przekraczające dopuszczalne limity z punktu widzenia bezpieczeństwa dla zdrowia ludzi. W jednym przypadku maksymalne dopuszczalne stężenie przekroczone było kilkadziesiąt razy - powiedział PAP Kopania.

Z opinii Instytutu wynika, że mięso nie powinno być dopuszczone do spożycia przez ludzi. - Występowanie antybiotyków w stężeniach niezgodnych z przepisami stanowi potencjalne zagrożenie dla zdrowia konsumentów i ryzyko wywołania negatywnych skutków zdrowotnych - dodał prokurator.

Śledczy czekają na wyniki pozostałych badań próbek mięsa znalezionego w tej ubojni. W ukrytym na jej terenie magazynie ujawniono prawie 100 ton mięsa niewiadomego pochodzenia.

43-letni Piotr M., właściciel ubojni z okolic Białej Rawskiej, do której mogło trafiać martwe i chore bydło, jest podejrzany o oszustwo i usiłowania oszustwa oraz naruszenia przepisów karnych ustawy o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia. Mężczyzna został aresztowany, ale po wpłaceniu 150 tys. zł opuścił areszt, ma dozór policji. Prokuratura zakazała mu prowadzenia działalności związanej z mięsem i zwierzętami.

Według ustaleń prokuratury, właściciel zakładu prowadząc ubojnię nie spełniał wymogów weterynaryjnych, produkował żywność złej jakości, która nie spełniała parametrów zdrowotnych, a być może stanowiła zagrożenie dla zdrowia konsumentów. Z zeznań części świadków wynika, że proceder trwał w zakładzie od dłuższego czasu.

Ustalono także, że mięso z ubojni trafiło do co najmniej 16 zakładów z województwa łódzkiego, wielkopolskiego, mazowieckiego, śląskiego i dolnośląskiego. Trwa w nich kontrola. Według prokuratury w kilku przypadkach udało się zabezpieczyć mięso, które mogło pochodzić z tej ubojni i pobrać próbki do badania.

Sprawdź: PROGRAM PIT 2012

Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Rawie Mazowieckiej wycofał zgodę na działanie ubojni należącej do Piotra M.; zawieszono również w obowiązkach dwóch lekarzy weterynarii, którzy byli wyznaczeni do kontroli zwierząt i mięsa w ubojni. Ich działalność bada także prokuratura. Główny Lekarz Weterynarii zlecił kontrolę wszystkich ubojni w kraju.

- - - - - -

Sanepid: Powołanie inspekcji bezpieczeństwa żywności jest zbędne

Planowane powołanie Państwowej Inspekcji Bezpieczeństwa Żywności i Weterynarii, która miałaby kontrolować żywność "od pola do stołu", jest nieuzasadnione - uważają przedstawiciele śląskiego sanepidu.

Związkowcy uważają, że pogorszyłoby to system ochrony sanitarno-epidemiologicznej; obawiają się też zwolnień.

Pomysł utworzenia superinspekcji dbającej o bezpieczeństwo żywności forsuje resort rolnictwa. Odmienne stanowisko reprezentuje Ministerstwo Zdrowia, któremu podlega Państwowa Inspekcja Sanitarna.

Związkowcy z Regionalnej Sekcji Pracowników Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych śląsko-dąbrowskiej Solidarności w wysłanym we wtorek PAP piśmie przekonują, że powołanie nowego podmiotu ograniczyłoby kompetencje Państwowej Inspekcji Sanitarnej.

- W naszej ocenie będzie się to wiązało, po pierwsze, ze zwolnieniami w sanepidzie, a po drugie, doprowadzi do dramatycznego spadku poziomu ochrony sanitarno-epidemiologicznej - powiedział Piotr Kaczmarczyk, przewodniczący Solidarności w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach.

Zdaniem szefa śląskiego sanepidu Grzegorza Hudzika, nie ma sensu zmieniać systemu, który - według niego - działa bardzo dobrze. Planowane zmiany mogą jedynie doprowadzić do chaosu - ocenia.

- To projekt, który jest dopiero w powijakach, konieczne są zmiany legislacyjne. Potrwa to co najmniej dwa lata. Mam nadzieję, że nie powstanie nowy twór, powoływanie takiej jednostki jest zbędne i nieuzasadnione, bo za działania w zakresie bezpieczeństwa zdrowia i życia obywateli odpowiada Państwowa Inspekcja Sanitarna - powiedział Hudzik.

W opinii związkowców mimo ciągłego niedofinansowania, działający obecnie system jest skuteczny. To pracownicy sanepidu nie dopuścili do tego, aby w Polsce pojawiła się żywność skażona bakterią Escherichia coli, zablokowali próby wprowadzenia na polski rynek skażonego rtęcią czosnku czy skażonych toksycznymi grzybami orzeszków - wyliczają.

- To tylko pierwsze z brzegu przykłady i strach pomyśleć, co może się stać, gdy cały dotychczasowy system ochrony przed zagrożeniami sanitarno-epidemiologicznymi zostanie zdemontowany - dodał Kaczmarczyk. Związkowcy sprzeciwiają się nie tylko powołaniu nowej inspekcji, protestują też przeciwko planowanym zmianom organizacyjnym w sanepidzie. W woj. śląskim 20 obecnych powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych ma zostać przekształconych w osiem stacji regionalnych. W wielu województwach mają zostać zlikwidowane laboratoria sanepidu.

Potrzebę utworzenia nowej inspekcji ds. bezpieczeństwa żywności widzi ministerstwo rolnictwa. Taki pomysł powstał kilka lat temu. Zaproponowano wówczas połączenie trzech inspekcji nadzorowanych przez ministra rolnictwa: weterynaryjnej, ochrony roślin i nasiennictwa oraz jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. Jednak aby zapewnić całościową kontrolę, zdaniem resortu rolnictwa należałoby włączyć także część inspekcji sanitarnej, która zajmuje się kontrolowaniem żywności m.in. w handlu.

Sprawa była omawiana w lutym na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa. Wiceminister rolnictwa Andrzej Nalewajk mówił wówczas, że jeżeli nie będzie zgody na włączenie do nowego podmiotu niektórych zadań inspekcji sanitarnej, to zostaną połączone inspekcje działające w ramach resortu rolnictwa.

Wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki zaznaczył, że jego resort jest powołany po to, by dbać o zdrowie Polaków, także o bezpieczeństwo żywnościowe. Modele kontrolowania bezpieczeństwa żywności na świecie są różne, więc nie ma gwarancji, że połączenie inspekcji w jedną spowoduje poprawę ich funkcjonowania - przekonywał.

- - - - - -

Spośród ponad 4,1 tys. badań mięsa wołowego przeprowadzonych w całej Unii Europejskiej, w prawie 200 przypadkach stwierdzono w nim obecność koniny - wynika z przedstawionego we wtorek raportu Komisji Europejskiej.

- Opublikowane dzisiaj wyniki badań potwierdziły, że dochodziło do nadużyć, ale nie zostało naruszone bezpieczeństwa żywności. Przywrócenie zaufania europejskich konsumentów i partnerów handlowych (...)w następstwie tego skandalu ma obecnie kluczowe znaczenie dla europejskiej gospodarki, ponieważ sektor spożywczy jest największym sektorem gospodarki w UE - powiedział unijny komisarz ds. zdrowia Tonio Borg.

Testy, które rozpoczęły się w ubiegłym miesiącu, dotyczyły obecności mięsa końskiego w wyrobach oznakowanych, jako wołowe oraz sprawdzenie ewentualnej obecności fenylobutazonu w koninie. Ten lek weterynaryjny stosowany jest w hodowli koni sportowych, ale może być groźny dla zdrowia ludzi i dlatego jest zakazany w hodowli zwierząt, których mięso ma trafić do konsumpcji.

KE podała, że we wszystkich państwach członkowskich przeprowadzone zostało 7 259 testów, z czego 4 144 na obecność końskiego DNA w wołowinie i 3 115 na obecność fenylobutazonu w końskich tuszach. 193 testy wykazały obecność końskiego DNA (4,66 proc.), a 16 wykazało ślady fenylobutazonu (0,51 proc.). Program był w 75 proc. finansowany przez Komisje Europejską.

Jednocześnie - jak podała KE - w państwach członkowskich wykonano kolejne 7 951 testów na obecność koniny w mięsie wołowym. Przeprowadzili je producenci, przetwórcy i dystrybutorzy żywności. W 110 przypadkach stwierdzono obecność mięsa końskiego.

Komisja jednak uspokaja ws. obecności fenylobutazonu. Powołała się na wspólne oświadczenie opublikowane w poniedziałek przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) oraz Europejską Agencję Leków (EMA), w którym wskazano na "niski stopień zagrożenia dla konsumentów" w przypadku fenylobutazonu. Wskazano, na "małe prawdopodobieństwo wystąpienia efektów toksycznych".

19 kwietnia przedstawiciele państw członkowskich i Komisji Europejskiej mają spotkać się, by dyskutować, czy program kontroli obecności mięsa końskiego w wołowinie, który ma identyfikować oszustwa i odbudować zaufanie konsumentów, powinien zostać przedłużony.

W połowie lutego kraje UE poparły propozycję Komisji Europejskiej, by przeprowadzić testy przetworzonych produktów mięsnych, w tym badania DNA na obecność koniny w wyrobach oznakowanych, jako wołowe. Plan ten jest reakcją Unii na skandal związany z wprowadzeniem do obrotu koniny, jako mięsa wołowego w niektórych krajach UE.

Po skandalu z deklarowaniem mięsa końskiego, jako wołowiny Komisja Europejska chce wiosną zaproponować, aby we wszystkich krajach UE obowiązywały takie same kary za fałszowanie mięsa. W planach jest też nadanie urzędnikom unijnym prawa do zlecania badań DNA.

CZYTAJ: IKEA wycofuje klopsiki pochodzące z Polski

CZYTAJ: Mięso wołowe z domieszką koniny było sprowadzane do Szwecji z Polski?

CZYTAJ: Ikea wycofała czekoladowe ciastka

CZYTAJ: Sieć IKEA wstrzymała sprzedaż mrożonych produktów

PAP
Dowiedz się więcej na temat: mięso | ludzi | antybiotyki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »