W Sejmie dyskusja na temat zmian dotyczących Państwowej Rady Ochrony Przyrody

PiS chce, by minister środowiska mógł odwoływać członków Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Opozycja twierdzi, że propozycja zmian w PROP to zamach na jej niezależność, a także reakcja na nieprzychylne opinie Rady ws. ewentualnego zwiększenia wycinki w Puszczy Białowieskiej.

W środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie, podczas którego rozpatrywany był poselski projekt nowelizacji ustawy o lasach oraz ustawy o ochronie przyrody. Teraz projektem zajmie się ponownie sejmowa Komisja środowiska, ponieważ kilka poprawek zgłosiły PO, PSL i Nowoczesna.

Przedstawiciel wnioskodawców poseł PiS Wojciech Skurkiewicz wyjaśniał w środę, że poselski projekt nowelizacji ustawy o lasach oraz ustawy o ochronie przyrody daje możliwość przeznaczania środków funduszu leśnego Lasów Państwowych na ochronę przyrody w lasach realizowaną metodami gospodarki leśnej.

Reklama

Nowe prawo ma też dać możliwość dodatkowego wsparcia parków narodowych w budowie infrastruktury, a także wykupie prywatnych gruntów, nieruchomości położonych w granicach parków narodowych, na których znajdują się cenne przyrodniczo siedliska. W 2016 r. planowany jest wykup ponad 1 tys. ha.

Poseł zwrócił uwagę, że projekt zakłada ponadto, iż pieniądze z funduszu leśnego będzie można przeznaczyć także na sporządzanie uproszczonych planów urządzenia lasu dla lasów niestanowiących własności Skarbu Państwa, należących do osób fizycznych i wspólnot gruntowych. Ma to pozwolić starostom na usunięcie zaległości w tym zakresie (refinansowanie tych działań przez LP).

Skurkiewicz dodał, że podczas prac nad nowym prawem wprowadzono poprawkę, która "wychodzi naprzeciw oczekiwaniom ministerstwa", a która dotyczy funkcjonowania PROP. Zmiana polega na tym, że Rada będzie mogła liczyć od 20 do 40 członków (obecnie jest ich 40), a także będą oni mogli być powoływani i odwoływani przez ministra środowiska. Przekonywał, że w świetle obecnie obowiązujących przepisów w przypadku śmierci członka PROP minister nie może powołać w jego miejsce nowego.

Podczas pierwszego czytania projektu noweli wiceminister środowiska, Główny Konserwator Przyrody Andrzej Szweda-Lewandowski informował, że taka sytuacja zaistniała po niedawnej śmierci członka PROP, eksperta od bałtyckiego ekosystemu oraz przedstawiciela w HELCOM (Komisja Ochrony Środowiska Morskiego Bałtyku) prof. Krzysztofa Skóry.

Dodał, że minister powinien mieć też możliwość powoływania naukowców, którzy są ekspertami w pewnych dziedzinach, które są dla ministerstwa priorytetami, np. pochłaniania CO2. - Ta poprawka da ministrowi możliwość wyznaczenia kolejnego członka HELCOM po prof. Skórze oraz da możliwość pewnego doboru, oczywiście bez szkody dla tej Rady, doboru nowych specjalistów np. w zakresie CO2 - mówił wiceminister.

Poseł PiS Jerzy Gosiewski podkreślił podczas debaty, że jego klub "w całej rozciągłości popiera" projekt nowelizacji. Dodał też, że jest ona oczekiwana przez pracowników parków narodowych, szczególnie w kwestii wykupu gruntów i nieruchomości w granicach parku.

Przedstawicielka opozycji posłanka Krystyna Sibińska (PO) zwróciła uwagę, że gdyby było to tak jak na początku swojego wystąpienia przedstawiał poseł wnioskodawca, to wszystko byłoby w porządku. - Parki narodowe trzeba doposażyć, wzmocnić ich funkcjonowanie - mówiła.

Jak kontynuowała, jednak "wszystko tkwi w szczegółach". Przekonywała, że posłowie PiS próbowali wprowadzić do projektu (wycofali się z nich) - jej zdaniem - niezgodne z konstytucją i przedłożeniem sejmowym poprawki. - Posłowie PiS próbowali wrzucić zapisy - ja bym to nazwała kadrowe - dlatego, że próba pierwszej poprawki, z której się wycofano, dotyczyła doposażenia nadleśniczych w takie uprawnienia, że mogliby bez żadnych ograniczeń zwalniać swoich pracowników - mówiła.

Sibińska podkreśliła jednak, że "kolejna wrzutka" dotyczyła PROP. Jak mówiła, pod pozorem uzupełniania składu Rady po śmierci jednego z ich członków, próbuje się usunąć tych "niepokornych" członków, którzy negatywnie wyrażali się o zwiększaniu wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej.

- PROP patrzy na ręce każdemu ministrowi środowiska, żeby nie było takich zakusów jak w chwili obecnej, dążących do niszczenia chociażby Puszczy Białowieskiej (...) Jest to zamach na PROP, w konsekwencji zamach na naszą przyrodę, nasze dziedzictwo narodowe - zaznaczyła posłanka.

Sibińska podczas debaty złożyła poprawki, które mają zachować obecny sposób wyboru i zasady funkcjonowania PROP (powoływanie przez ministra na 5 lat, nie można ich także odwołać). Obecna kadencja PROP upływa w 2019 roku.

Norbert Kaczmarczyk z Kukiz15 ripostując stwierdził, że zamachem była próba zmiany konstytucji w 2014 r. przez koalicję PO-PSL, która - jak ocenił - umożliwiłaby sprzedaż Lasów Państwowych. - Dlaczego nikt nie wspomni o tym zamachu. O zamachu na LP. Chciano zmienić konstytucję tak, by wyprzedawać nasze dobro narodowe, UE nie protestowała, KOD również nie protestował - dodał.

Zastrzeżenia do projektowanych przepisów miały też Ewa Lieder z Nowoczesnej i Urszula Pasławska z PSL, obie złożyły poprawki. Lieder przekonywała, że zawarte w projekcie noweli sformułowanie "metodami gospodarki leśnej" jest nie precyzyjne i stwarza możliwość niewłaściwej interpretacji. "W lasach na terenie parków narodowych jako obiektach objętych szczególną ochroną, szereg działań ochronnych różni się od działań prowadzonych w lasach gospodarczych" - podkreśliła.

Złożona przez Pasławską poprawka, podobnie jak Sibińskiej, dotyczyła zachowania obecnych przepisów dot. PROP. - Największą wartością tej rady jest jej niezależność. Przyroda nie lubi polityki, przyroda oczekuje racjonalności, a w przypadku możliwości odwołania członków PROP, taka Rada nie będzie niezależna, ale dyspozycyjna i na to jako PSL nie możemy się zgodzić - podkreśliła.

Negatywnie do zmian dotyczących rady odnoszą się również środowiska ekologiczne. Rzecznik prasowy WWF Paweł Średziński ocenił, że skandalem jest pomysł, by to minister środowiska odwoływał członków PROP. - Pozbawia się tego naukowego ciała niezależności. Jak pokazuje praktyka ostatnich lat, nie zawsze minister środowiska do końca rozumiał problemy ochrony przyrody i naukowcy z PROP stawali w obronie zagrożonych gatunków czy też obszarów chronionych. Wygląda to na próbę przejęcia tego ostatniego forum, gdzie było miejsce na niezależną, ekspercką, rzetelną wiedzę, niemotywowaną działalnością organizacji rządowych czy pozarządowych - ocenił.

Sprawdź: PROGRAM PIT 2015

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »