Wine bar w szpitalu? Dlaczego nie!

Francuzi są znani ze swojego umiłowania alkoholowego do trunku z winogron, którego zresztą produkują całkiem dużo. I chyba tylko oni mogli wpaść na pomysł uruchomienia pijalni wina na oddziale opieki paliatywnej.

Dyrektor Clermont-Ferrand University Hospital Center - bo tam właśnie ma ruszyć we wrześniu szpitalny wine bar - wytłumaczyła swoją decyzję jednym zdaniem. - Dlaczego mielibyśmy odmawiać ludziom powoli kończącym swój żywot korzystania z uroków owoców ziemi? Nic nie usprawiedliwia prohibicji w ostatnich dniach życia. To byłoby dodatkowe cierpienie - powiedziała dr Virginie Guastella.

Bar ma funkcjonować na oddziale opieki paliatywnej. Pacjenci będą mogli usiąść tam przy lampce wina z najbliższymi. - Jesteśmy przekonani, że taka możliwość przyniesie im ulgę, będzie miłą odskocznią od trudów powszedniego dnia, podniesie ich komfort życia w szpitalu - uważa dr Guastella. Zwróciła ona uwagę, że pobyt na takim oddziale może trwać tygodniami, a nawet miesiącami i konieczne jest dla psychiki i dobrego samopoczucia pacjentów zapewnienie im jak najlepszych warunków życia, zbliżonych do domowych.

Reklama

Uwaga: bar ma również serwować piwo, szampana i whisky. Ale nie każdemu. Za barem mają stanąć przeszkolone osoby, które będą wiedziały, jaki alkohol można sprzedać danemu pacjentowi. Wine bar w szpitalu w Clermont-Ferrand ma być pierwszą tego typu placówką we Francji i na świecie.

Co ciekawe, położenie szpitala w Owernii (franc. Auvergne) może być niezwykle sprzyjające dla gości baru (pod warunkiem, że trafi do niego również trunek od lokalnych producentów). Tamtejsze winnice, położone na wapiennych glebach o bazaltowym wulkanicznym podłożu na stokach Masywu Centralnego, stanowią bardzo interesujący element na winiarskiej mapie Francji. Dzięki wyjątkowym warunkom klimatycznym (gorące lata i surowe zimy) oraz wyjątkowym glebom (powulkaniczne), produkowane tam wina mają wysoką jakość i interesujące walory smakowe. Szczególnie dużo do zaoferowania mają wina z klasycznych odmian pinot noir i chardonnay.

Problem w tym, że w maju tego roku pojawiły się głosy ze środowiska naukowego mówiące, iż wpływ wina czy też czekolady (a konkretnie: antyoksydantu zwanego resveratrol) na poprawę czy utrzymanie zdrowia w dobrej kondycji jest przeceniany. Dr Richard Semba z Johns Hopkins University przeprowadził w latach 1998-2009 badanie na 783 mieszkańcach regionu Chianti (Włochy) mających więcej niż 65 lat, by zweryfikować zbawienny wpływ na zdrowie antyoksydantów zawartych w winie.

Cóż się okazało? W trakcie badania 286 uczestników (jedna trzecia) zmarło. Około 27 proc. zaczęło mieć problem z sercem, a 4 proc. zachorowało na raka. W opinii dr. Semby resveratrol nie miał jednoznacznie pozytywnego wpływu na ich stan zdrowia. W związku z tym wyniki badania podważyły główną tezę, tzw. French paradox (pradoksu francuskiego), która mówi że Francuzi mało chorują na choroby związane z sercem, mimo dosyć tłustej diety, gdyż wypijają dużo wina (czyli spożywają duże ilości wspomnianego antyoksydantu).

Jednak dr Semba podkreśla, że wyniki jego badań nie do końca rozstrzygają spór o wpływ wina na zdrowie. - Z pewnością jedna lub dwie lampki tygodniowo do obiadu nie zaszkodzą, a mogą pomóc. Szczególnie mogą wpłynąć pozytywnie na pracę serca. Poza tym resveratrol nie jest jedyną zdrową substancją wchodzącą w skład wina - uważa naukowiec. - Nie wspominając już o tym, że wino poprawia znacząco smak potraw. Nie żałujmy więc sobie tego trunku - dodaje dr Semba.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Skarbiec.biz
Dowiedz się więcej na temat: szpital | WiN | wino | Francja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »