Wujek Google prawdę ci powie?

- Panie doktorze, drętwieją mi nogi. Czy mam boreliozę? - pyta przerażony pacjent, podczas wizyty w gabinecie lekarskim, po uprzedniej, wielogodzinnej lekturze medycznych forów internetowych.

Dobry "Wujek Google" zastępuje nam lekarza, prawnika, nauczyciela. Na czym polega fenomen internetowego doradztwa?

Wróg czy przyjaciel?

W świetle zakrojonego na szeroką skalę, międzynarodowego badania Global Digital Statistics 2014, już 35 proc. świata, prawie 2,5 miliarda ludzi!, używa internetu. W Polsce zarejestrowano około 25 milionów aktywnych użytkowników sieci, co stanowi 65 proc. populacji naszego kraju. Wystarczyło zaledwie ćwierć wieku, aby Internet stał się nieodłącznym elementem naszej codzienności.

Jak do każdego novum, podchodzono do niego początkowo z rezerwą. Podczas gdy internet dopiero raczkował, naukowcy snuli katastrofalne wizje i ostrzegali przed negatywnym wpływem nowego medium na rzeczywistość. Wieszczono stopniową dezintegrację struktur społecznych, w tym rychły zanik relacji międzyludzkich. Autorem jednego z pierwszych badań opinii użytkowników sieci był amerykański socjolog, Robert Kraut. Niespełna 20 lat temu postawił dość pesymistyczną tezę - internet doprowadzi do atomizacji i alienacji społeczeństwa. Co ciekawe, ten sam badacz, trzy lata później powtórzył badanie, zanalizował wyniki i zupełnie zmienił zdanie. Doszedł do wniosku, że internet, jako globalne medium komunikacyjne, znacznie ułatwi nam porozumiewanie się i pobudzi wymianę poglądów.

Reklama

Powietrze, woda, internet

Według tegorocznego raportu autorstwa Google - "Internet w codziennym życiu", aż co drugi polski internauta zaczyna dzień od buszowania w sieci. Szczególnie zaskakująca była odpowiedź mężczyzn na pytanie, co wzięliby ze sobą na bezludną wyspę. Okazuje się, że prędzej zabraliby urządzenie z dostępem do sieci niż.. nóż. Internet wszedł szturmem w naszą rzeczywistość i nieodwołalnie ją zmienił, nas zmienił. Ułatwił komunikację i udostępnił nieprzebrane zasoby danych - w istocie, można się od tej wygody uzależnić. Mówi się żartobliwie, że jeśli nie znajdziesz czegoś w Internecie, to nie istnieje. Nie ma w tym stwierdzeniu tak wielkiej przesady, ponieważ dane nieustannie się mnożą, a wszelkie luki informacyjne szybko się zapełniają - według Harvard Business Review, co 14 miesięcy podwaja się ilość informacji w internecie.

"Ja się nie znam, to się chętnie wypowiem" (Stanisław Tym)

- Jak usunąć sól drogową z zamszowych butów?

- Chyba wodą, ale na wszelki wypadek wygoogluj sobie.

Dialog, jak z życia wzięty, ukazuje jedynie, jak bardzo ufamy informacjom umieszczanym na stronach internetowych. Nie zawsze powinniśmy. Umiejętność weryfikacji danych jest jednym z podstawowych wyznaczników kompetencji cyfrowych. Okazuje się, niestety, że "Pokolenie Google", czyli wychowani w epoce internetu, ma ogromne problemy z jego użytkowaniem (potwierdza to chociażby ubiegłoroczny raport "Kompetencje cyfrowe młodzieży w Polsce"). Młodzi ludzie rzadko zadają sobie trud sprawdzenia wiarygodności treści i jej krytycznej jej oceny. Przeliczne fora dyskusyjne, portale opinii czy blogi pełne są "specjalistów", którzy wyznają zasadę "ja się nie znam, to się chętnie wypowiem". Jakie jest ryzyko takiego bezrefleksyjnego chłonięcia informacji?

Pedagog, doktor, mecenas Google..

"Wujek Google" ma zaiste dużo pracy - w ciągu jednej minuty odnotowuje aż 4 miliony zapytań. Czego najczęściej szukamy w cyberświecie? Według raportu Polskich Badań Internetu, sieć stała się pierwszym źródłem zasięgania informacji o zdrowiu. Nim pójdziemy do lekarza, wpisujemy swoje objawy w wyszukiwarkę, a po wizycie - jak wykazuje grudniowy raport CBOS-u "Opinie o błędach medycznych i zaufaniu do lekarzy" - weryfikujemy diagnozę w Internecie. Młodzi rodzice chętnie zaglądają na serwisy parentingowe, dlatego też rośnie liczba tych stron (od 18 w 2006 roku do 86 cztery lata później). Poszukujemy bezpłatnej porady specjalistycznej i często udaje się taką znaleźć. Trzeba jednak poświęcić trochę czasu na dokładne przeanalizowanie źródła pochodzenia informacji oraz porównanie jej z innymi dostępnymi materiałami na dany temat. Okazuje się bowiem, że chociażby na pytanie o ból głowy, aż 25 proc. wyszukiwań w Google odeśle nas do stron o raku mózgu. Polacy chodzą do lekarzy raczej chętnie - inaczej jest jednak z wizytą u prawnika czy radcy. Minusem komunikacji przez internet jest wykluczenie czynnika personalnego - wiele przypadków, zwłaszcza z zakresu tematyki zdrowotnej czy prawnej, wymaga indywidualnej, dogłębnej analizy eksperta w danej dziedzinie. - Adwokat czy radca prawny może być pociągnięty do odpowiedzialności za udzielenie błędnej porady. Jeśli szkodę przyniesie nam zaś pójście za radą bezimiennej rzeszy internautów, nie sposób później dochodzić swoich roszczeń - zauważa słusznie Sebastian Handzlik, współtwórca serwisu mlawyer.eu, tworzącego społeczność profesjonalnych prawników. mLawyer optymalizuje koszty i jakość pracy, dzięki zastosowaniu narzędzi informatycznych, oferujących dostęp do aktualnych wiadomości z branży, archiwum orzeczeń, grup dyskusyjnych, modułów do kompleksowego zarządzania kancelarią (spersonalizowany terminarz, nadzór nad czasem pracy i delegowane zadań podwładnym, dokumenty klientów) wraz z aplikacjami mobilnymi (Android, iOS), umożliwiającymi 24godzinny dostęp do osobistego kalendarza. Zastosowanie elementów e-społeczności to platforma wymiany wzajemnych doświadczeń, ułatwiająca kontakty pomiędzy specjalistami w wąskich dziedzinach oraz baza wiedzy przydatna każdemu prawnikowi.

Trudno wyobrazić sobie życie bez internetu. Ułatwił nam komunikację i dostęp do informacji.

Warto jednak czasem "wyplątać się z sieci", spotkać się z drugim człowiekiem i zapytać go o radę.

Małgorzata Pawłowska

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »