​Gospodarka. Czeka nas prawdziwe "V" i olbrzymie inwestycje

"Gorący" cykl inwestycyjny już się zaczyna - twierdzą analitycy globalnego banku Morgan Stanley i podnoszą prognozy wzrostu dla gospodarki światowej. Ich zdaniem urośnie ona w tym roku o 6,5 proc., a w przyszłym o 4,8 proc. Najsilniejszego impulsu do globalnego wzrostu dostarczy gospodarka USA.

Rok temu wszyscy zadawali sobie pytanie, jak szybko światowa gospodarka wygrzebie się z otchłani pandemicznej recesji. Znoszenie lockdownów i obostrzeń - dokładnie rok temu, po "pierwszej" fali - gwałtowna realizacja odroczonego popytu przez gospodarstwa domowe, powrót transoceanicznych kontenerowców na kurs powodowały, że optymiści mówili nawet - będziemy mieć odbicie od dna w kształcie litery "V". Tak się nie stało, bo to była tylko krótka przerwa w pandemii. Ale teraz, wraz ze szczepieniami, światowy PKB wraca już na ścieżkę wzrostu sprzed ataku wirusa - uważają analitycy Morgan Stanley.

Reklama

Nowe pytania

Teraz dyskusja koncentruje się wokół kwestii, czy silne ożywienie gospodarcze i wzrost inflacji będą tylko krótkotrwałym zrywem, napędzanym wydatkami rządów i płynnością z banków centralnych oraz znoszeniem restrykcji, czy też utrzymają się dłużej.  

Ekonomiści Morgan Stanley uważają, że ożywienie utrzyma się także w przyszłym roku i podnoszą prognozy wzrostu globalnego PKB do 6,5 proc. (wobec konsensusu 6,1 proc.) na ten rok i do 4,8 proc. (wobec 4,3 proc.) na rok 2022. Do najszybciej rozwijających się gospodarek będą należeć Indie (na ten rok prognoza przewiduje 10,5 proc. wzrostu PKB, a na przyszły - 6,5 proc.) oraz Chiny (odpowiednio 9 proc. i 5,8 proc.).

Ale to USA przesądzą o wzroście globalnego popytu i inwestycji. Wzrost amerykańskiej gospodarki wystrzeli w górę jak rakieta z przylądka Canaveral do 7,1 proc. w tym roku, a w przyszłym wyniesie 4,9 proc.

Prognozy dla strefy euro są także nieco lepsze niż dotychczasowy konsensus i Morgan Stanley sądzi, że gospodarki państw wspólnej waluty wzrosną w tym roku o 4,3 proc., a w przyszłym o 4,8 proc.

"Po pierwsze, (kryzys związany z) COVID-19 był zupełnie inny niż globalny kryzys finansowy, który zrodził się z nadmiernego wykorzystania dźwigni przez sektor prywatny" - mówi Chetan Ahya, główny ekonomista Morgan Stanley cytowany w raporcie banku.

Po drugie, decydenci zareagowali zupełnie inaczej - aktywnie i agresywnie - na gospodarcze skutki pandemii. Po trzecie, decydenci polityczni chcą widzieć wzrost sprzyjający włączeniu społecznemu, zanim zahamują wsparcie.

"Po ostatniej recesji Fed zaostrzył politykę pieniężną przy znacznie wyższej stopie bezrobocia, niż zamierza (to zrobić) teraz" - dodał Chetan Ahya.

Konsumenci na zakupach

Co będzie napędzać wzrost globalnej gospodarki po ustąpieniu pandemii? Na pewno pieniądze, które konsumenci mają do wydania, inwestycje przedsiębiorstw oraz przyspieszenie wzrostu w krajach zaliczanych do rynków wschodzących, które skorzystają z popytu na rynkach rozwiniętych. 

Zdaniem ekonomistów MS konsumenci ruszą po pandemii na zakupy. Już teraz widać (np. po wzrostach sprzedaży w USA), że gwałtowne odbicie konsumpcji przyspieszyło i - jak sądzą - będzie się ono utrzymywał. Pomimo wzrostu bezrobocia, a na skutek rządowej pomocy i zasiłków dla bezrobotnych, średni dochód gospodarstwa domowego w USA jest już wyższy niż przed pandemia. A ludzie przez czas, kiedy wirus szalał, nie wydawali pieniędzy. Nadwyżka oszczędności gospodarstw domowych w USA wynosi ok. 2,2 biliona dolarów.

"Ograniczenia wydatków związane z COVID w obszarach gospodarki wrażliwych na usługi zaowocowały imponującą akumulacją oszczędności, które można wykorzystać w celu sfinansowania stłumionego popytu" - mówi główna ekonomistka na USA banku Morgan Stanley Ellen Zentner, cytowana w raporcie.

Pieniądze chcą wydawać także firmy, przynajmniej w Ameryce. Widząc nadciągające ożywienie, ponownie inwestują. To z kolei doprowadzi gospodarkę światową do "gorącego cykl wydatków inwestycyjnych". Wskutek tego globalny PKB ma szansę od III kwartału tego roku znaleźć się powyżej ścieżki sprzed pandemii.

"Uważamy, że nakłady kapitałowe będą porównywalne z tym, co widzieliśmy po II wojnie światowej" - twierdzi Chetan Ahya.

Ekonomiści Morgan Stanley uważają, że globalne inwestycje mogą wzrosnąć o 15 proc. w 2021 roku i o 21 proc. w roku 2022 w porównaniu z poziomem sprzed recesji. Dojście do podobnego zwiększenia inwestycji po kryzysach w historii trwało przeciętnie dwa razy dłużej. Po poprzednim globalnym kryzysie finansowym z lata 2007-2009 odbudowa nakładów inwestycyjnych do przedkryzysowego poziomu zajęła 10 lat.

Życie z wyższą inflacją

Gospodarka USA odgrywa już teraz ogromną rolę w napędzaniu silnego globalnego wzrostu. Z impulsu płynącego z Ameryki skorzystają inne rynki, w tym także rynki wschodzące, o ile uda się tam przeprowadzić skutecznie szczepienia warunkujące zniesienie lockdownów. Gospodarki te będą korzystać z silnego wzrostu popytu na rynkach rozwiniętych.

Gospodarki krajów zaliczanych do rynków wschodzących powinny wzrosnąć w tym roku o 7,3 proc., a w przyszłym o 5 proc. Dla rynków rozwiniętych prognozy Morgan Stanley przewidują odpowiednio wzrost o 5,5 proc. oraz o 4,6 proc.

Silnemu odbiciu PKB na świecie będzie towarzyszył szybki wzrost cen. Jak długo? Ekonomiści Morgan Stanley przewidują, że inflacja bazowa w USA do końca 2022 roku ustabilizuje się powyżej 2 proc. Ale największy inflacyjny szok nastąpił już w maju tego roku. Wyższy poziom inflacji nie spowoduje podwyżek stóp w USA aż do III kwartału 2023 roku - prognozują.

 Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »