Ekspert: Kogo wyklucza upadłość konsumencka?

Zdaniem ekspertów, jeśli nie dajemy sobie rady ze spłatą długów, lepiej złożyć wniosek o upadłość konsumencką niż brnąć w kolejne pożyczki.

Dzięki znowelizowanym przepisom osoby, które wcześniej nie miały szansy na nowy start, dziś mogą próbować - mówi PAP adwokat Michał Hajduk. Pod rządami starych przepisów ogłoszenie upadłości było prawie niemożliwe, udało się to zaledwie kilkudziesięciu osobom.

Nowela przepisów o upadłości konsumenckiej, która ma otworzyć znacznie większej liczbie osób skorzystanie z takiej możliwości.

- Wcześniej upadłość mogły ogłosić tylko osoby, które wpadły w długi na skutek wyjątkowych i niezależnych od nich okoliczności. Np. uległy wypadkowi w pracy, w skutek czego doznały trwałego uszczerbku na zdrowiu i nie mogły potem znaleźć zatrudnienia i spłacać zobowiązań. Każdy przypadek związany z nieudanym interesem czy jakimiś innymi problemami osobistymi już się nie kwalifikował.

Reklama

Obecnie o upadłość konsumencką może starać się każdy, kto nie doprowadził do stanu niewypłacalności wskutek +zawinionego działania+, lub +rażącego niedbalstwa+ - powiedział PAP Michał Hajduk, adwokat specjalizujący się w postępowaniach upadłościowych i autor blogów wupadłości.pl oraz upadłośćkonsumencka.com.pl.

Jak mówił, nie wiadomo jeszcze, co konkretne sądy będą rozumiały pod tymi pojęciami, bo nie ma jeszcze orzecznictwa w tej dziedzinie. Dlatego prawie każdy uczciwy dłużnik, który nie radzi sobie z regulowaniem należności, może próbować. - Nie wiadomo, czy np. poręczenie kredytu w dobrej wierze jakiemuś koledze będzie uznane za akt rażącego niedbalstwa, czy jeszcze nie. To będzie zależało od indywidualnej oceny danego sędziego - dodał.

Za rażące niedbalstwo zostanie - zdaniem Hajduka - uznana natomiast np. sytuacja, gdy konsument, zaciągając wierzytelność, wiedział, że jego sytuacja majątkowa nie pozwoli mu na wywiązanie się ze zobowiązań. Podał przykład sytuacji, w której "ktoś zarabia tylko równowartość pensji minimalnej, czyli ok. 1200 zł na rękę i dzięki podżyrowaniu np. przez kogoś z rodziny zaciąga kredyt na 200-300 tys. zł z miesięczną ratą 600-700 zł, to wiadomo, że nie będzie w stanie tego spłacać".

Podobnie jest, według Hajduka, gdy ktoś bierze pożyczkę tylko po to, by spłacić zadłużenie, z którym sobie nie radzi. I robi to, zdając sobie sprawę, że w jego sytuacji majątkowej nic się nie zmieni na plus, a z nową wierzytelnością będzie miał te same problemy, co z poprzednimi.

- Przesłanki rażącego niedbalstwa albo zawinionego działania dotyczą nie tylko samego wzięcia kredytu, ale także pogłębiania zadłużenia. Sąd będzie dokonywał oceny, czy biorąc jeden kredyt na spłatę kolejnego dana osoba miała widoki na poprawę swojej sytuacji, np. że obietnicę nowej, lepszej pracy, czy darowizny albo perspektywy na spadek. Trudno wszystkich wrzucać do jednego worka, bo wszystko zależy od okoliczności danej sprawy - podkreślił adwokat.

Według niego, sądy mogą być też łagodniejsze, jeśli chodzi o osoby "nieporadne życiowo", np. starszych ludzi, którym "wciśnięto" niekorzystną pożyczkę. Sąd będzie za każdym razem brał pod uwagę doświadczenie, właściwości intelektualne, wykształcenie dłużnika oraz czy mógł zadawać sobie sprawę z tego, że działania, które podejmuje, wpędzają go w stan niewypłacalności.

Jak dodał, jego doświadczenie wskazuje, że jedną z najczęstszych przyczyn popadnięcia w stan niewypłacalności nie są zresztą wcale lekkomyślne działania dłużnika, ale rozpad małżeństwa.

- Na przykład: małżonkowie mieli wspólny kredyt i go spłacali. Po ich rozejściu się jedno z nich stwierdziło, że nie będzie spłacało już kredytu, wyjechało za granicę i tyle go widziano. Drugie z byłych małżonków samodzielnie nie jest w stanie regulować należności, a musi jeszcze utrzymać siebie i często dzieci. To nie jest wypadek losowy, więc w świetle starych przepisów taki dłużnik nie mógł upaść. Teraz, moim zdaniem, takie osoby będą miały szansę ubiegać się o upadłość konsumencką - stwierdził adwokat.

Kolejna kategoria dłużników, często zgłaszających się do niego po poradę, to osoby, które poręczyły kredyt znajomemu, lub członkowi rodziny.

- Gdy kredytobiorca przestał spłacać kredyt, bo zmarł albo np. wyjechał za granicę, albo nawet został w Polsce, machając ręką na komorników, wierzyciel zwraca się do poręczyciela, który często nie jest w stanie spłacać wierzytelności. W spiralę długów często też wpędza ludzi choroba, która np. wymusza rezygnację z lepiej płatnej pracy na rzecz gorzej wynagradzanego zajęcia.

Są też osoby, którym pozostały długi po prowadzonej wcześniej jednoosobowej działalności gospodarczej. W mojej ocenie, w tej chwili poza ewidentnymi przypadkami zawinionego działania, to dziś każdy z nich może spróbować ogłosić upadłość - ocenił Hajduk.

Zgodnie z nowymi przepisami są jeszcze inne przesłanki, które mogą skutkować oddaleniem wniosku o upadłość. Będzie miało to np. miejsce, jeżeli w stosunku do konsumenta został wydany prawomocny wyrok stwierdzający, że któreś z jego działań były podejmowane z zamiarem pokrzywdzenia wierzycieli (np. akt darowizny na rzecz członka rodziny).

A także, jeśli w okresie dziesięciu lat przed dniem złożenia wniosku o ogłoszenie upadłości konsumenckiej w stosunku do konsumenta prowadzono już postępowanie upadłościowe i zostało ono umorzone z innych przyczyn niż na jego wniosek.

Kolejny powód to uchylenie ustalonego planu spłaty wierzycieli na skutek niewywiązywania się przez konsumenta z obowiązków związanych z jego wykonywaniem. Dodatkowo, wykluczony może zostać konsument prowadzący wcześniej działalność gospodarczą, jeśli mając taki obowiązek, nie zgłosił wcześniej w terminie wniosku o ogłoszenie upadłości dla przedsiębiorców.

Zdaniem eksperta - nie oznacza to jednak automatyzmu w działaniu sądu. - Sąd nie oddali wniosku, jeśli uzna, że za +przymknięciem na to oka+ przemawiają +względy słuszności lub względy humanitarne+. Taką możliwość daje mu nowa ustawa. Co dokładnie będzie się rozumieć pod tym pojęciem, jeszcze nie wiadomo - podkreślił adwokat.

Trzeba jednak pamiętać, że do złożenia wniosku o upadłość konsumencką trzeba mieć zdolność do ogłoszenia upadłości w tym trybie, a ta istnieje tylko wtedy jeżeli nie mamy możliwości ogłoszeni upadłości dla przedsiębiorców, tj. nie można prowadzić działalności gospodarczej.

- Nawet jeżeli ktoś jest gdzieś zatrudniony i tylko +na boku+ ma działalność gospodarczą, ale jest wpisany do Centralnej Ewidencji i Informacji Działalności Gospodarczej (CEIDG), to go wyklucza. Tak samo, jeśli prowadzi działalność i ją zawiesił. Wniosek o upadłość konsumencką można złożyć dopiero po roku od chwili wykreślenia z CEIDG. Przez ten rok ma zdolność do ogłoszenia upadłości, ale na zasadach ogólnych dla przedsiębiorców - mówił Hajduk.

Jego zdaniem, osoba, która dojdzie do wniosku, że już nie widzi szansy na spłatę swoich wierzytelności, powinna poważnie zacząć myśleć o upadłości konsumenckiej i w żadnym wypadku nie zaciągać kolejnych zobowiązań.

- Oczywiście konsumenci, w przeciwieństwie do przedsiębiorców, nie mają obowiązku ogłaszania upadłości. Jednak pogłębianie zadłużenia może być przyczyną jeszcze większych kłopotów. Przykładowo, jeśli mamy kredyt, jest on postawiony w stan natychmiastowej wymagalności i wiadomo, że z bankiem już się nie dogadamy, to w zasadzie nie ma już na co czekać - podkreślił Hajduk.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: upadłości | upadłość konsumencka | kredyt hipoteczny | BIK
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »