Kredyty hipoteczne w ofensywie

Banki rozpoczęły jesienne kampanie kredytów hipotecznych i praktycznie całkowicie wycofały oferty we frankach szwajcarskich. Oto, co oferują w zamian.

Bank Ochrony Środowiska obiecuje kredyt z oprocentowaniem niższym niż stawka sześciomiesięcznego WIBOR-u, pod warunkiem skorzystania z programu inwestycyjnego. Z promocją wystartował również Kredyt Bank kusząc klientów możliwością obniżenia marży o 0,5 punktu procentowego. W Citibanku zaś marża dla kredytów w złotych może dla niektórych klientów wynieść 0,8 p.p. Z nową kampanią kredytów hipotecznych ruszył również ING Bank, zachęcając kredytem bez prowizji. Jesienną promocję przygotował też BNP Paribas, gdzie klienci korzystający z innych usług banku mogą mieć przez 5 lat marżę obniżoną do 0,9 p.p. Czasową obniżką marży do 0,8 p.p. zachęca także Eurobank. Promocyjny poziom marży w Nordea Banku to z kolei 0,95 p.p. Widać więc, że banki gotowe są mocno schodzić z marżą by pozyskać nowych klientów.

Reklama

Bez rodziny

Powyższe stawki to jednak minimalne marże dostępne zazwyczaj tylko dla części klientów lub mocno powiązane z ofertą cross-sellingową, czyli wymagające skorzystania z całej masy innych produktów. Banki nowymi ofertami będą próbowały załatać dziurę po zepchniętym na margines programie Rodzina na swoim. Po wprowadzonych przez rząd zmianach nie jest on już tak szeroko dostępny. Banki szukają więc innych sposobów zachęcenia klientów i można się spodziewać dość sporej konkurencji na tym rynku.

Z drugiej jednak strony nie jest to walka za wszelką cenę, bo banki wykazują dużą ostrożność w walce o klienta. Z ankiety przeprowadzonej przez Open Finance wynika, że ograniczyły one nieco zdolność kredytową w porównaniu z lipcem tego roku - o 4 proc. dla kredytów w euro i o prawie 2 proc. dla kredytów w złotych.

I bez franka

Rynek kredytów hipotecznych będzie uboższy nie tylko o kredyty z dopłatami w ramach programu Rodzina na swoim. Do lamusa odchodzi kredyt we franku szwajcarskim. Spora część banków wycofała go z oferty po wybuchu kryzysu w 2008 roku. Po ostatnim zamieszaniu, kiedy kurs franka przekroczył 4 zł wykruszyły się ostatnie instytucje oferujące kredyt w tej walucie. Najpierw zrezygnowały z niego Alior Bank, mBank i MultiBank. Deutsche Bank nie wycofał kredytów w szwajcarskiej walucie całkowicie z oferty i tak już od dawna ograniczonej tylko do private bankingu, ale podwyższył jeszcze kwotę minimalnych zarobków, aż do 50 tys. zł miesięcznie.

Ostatnio z kredytów walutowych zrezygnował Bank BPH, a kilka dni później Nordea podniosła do 15 tys. zł minimalne zarobki rodziny, która chce się ubiegać o kredyt we franku. Teoretycznie zostaje jeszcze PKO BP, ale tam z kolei oferta jest martwa z powodu zaporowej marży na takie kredyty. W praktyce zdecydowana większość Polaków nie może już skorzystać z kredytów we frankach szwajcarskich. W ostatnich miesiącach i tak stanowiły one już margines rynku. Do tego znalazły się na cenzurowanym, bo Komisja Nadzoru Finansowego stara się odwieść banki od aktywnego promowania kredytów walutowych. Zniknięcie franka szwajcarskiego z oferty kredytowej nie będzie mieć znaczącego wpływu na rynek, bo zdominowały go kredyty w złotych, a w przypadku tych walutowych, to kredyty w euro były hitem ostatnich miesięcy. Można się jednak spodziewać dalszego spadku udziału kredytów walutowych w sprzedaży nowych kredytów, który teraz przekracza nieznacznie 20 proc.

Niższa rata, wyższa lokata

Powyższe informacje mogą martwić tych, którzy chcieliby zaciągnąć kredyt we franku, ale powody do zadowolenia mogą mieć ich dotychczasowi posiadacze. Szwajcarski Bank Narodowy zapowiedział na początku września, że bez względu na koszty będzie bronił kursu franka na poziomie 1,2 za euro. To spowodowało skokowy spadek kursu franka, także do złotego z okolic 3,8 zł na 3,5 zł, a to z kolei oznacza znaczne oszczędności na racie kredytu. Umacnianie się szwajcarskiej waluty zostało zatrzymane, choć nie oznacza to, że ryzyko walutowe zniknęło. W kolejnych dniach września mocno osłabił się kurs euro, a wraz z nim sztywno powiązanym z nim frank, którego kurs zawędrował w okolice 3,6 zł. Mimo wszystko sytuacja kredytobiorców zadłużonych w szwajcarskiej walucie nieco się ustabilizowała i mogą się oni cieszyć wraz ze szwajcarskimi eksporterami. Powody do zadowolenia mają też nasi bankowcy, którym wcześniejsze skoki kursu franka również dostarczały mocnych wrażeń, bo wraz z nim drastycznie zmieniał się poziom zadłużenia ich klientów.

Na rynku lokat, mimo braku kolejnych podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, nadać widać zmiany na korzyść klientów. Oprocentowanie części depozytów poszło w górę i w przypadku tych najlepszych stawki wyraźniej przekraczają 7 proc., a zdarzają się nawet oferty powyżej 8 proc. Rekord ustanowił neoBank oferując dwumiesięczną lokatę na 9 proc. W przypadku tych najlepszych depozytów, często warunkiem jest jednak założenie konta w banku. W czołówce instytucji oferujących najwyższe stawki znajdziemy przede wszystkim mniej znane i mniejsze banki, takiej jak wspomniany neoBank, Meritum Bank, FM Bank, czy Idea Bank.

Najwyżej oprocentowane są lokaty zakładane na krótkie terminy i dominują wśród nich depozyty z dzienną kapitalizacją. Banki liczą się jednak z tym, że wciąż mogą one zniknąć z ich oferty, jeśli tylko po wyborach nie zmieni się układ sił politycznych, i zostanie zamknięta furtka umożliwiająca omijanie podatku dzięki dziennej kapitalizacji. Część banków przypomniała więc sobie o wykorzystywanym wcześniej antypodatkowym mechanizmie, czyli o polisolokatach. Depozyt opakowany w ubezpieczenie na życie pozwala nie płacić 19-proc. podatku od zysków. Taką polisolokatę ponownie wprowadził do swojej oferty Nordea Bank i można ją założyć na 6 i 12 miesięcy. Pojawiła się ona również w mBanku, który poza tymi dwoma okresami oferuje też produkt dwuletni.

Poza zmianami na rynkach produktów bankowych istotne zmiany pojawiły się w samych bankach, jako firmach. Przede wszystkim Polbank EFG nie jest już oddziałem zagranicznego banku, ale krajowym bankiem. To oznacza, że zdeponowane w nim środki zostały objęte gwarancją Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Przede wszystkim otwiera to drogę do dokończenia transakcji przejęcia Polbanku przez austriacki Raiffeisen Bank International i połączenia go z Raiffeisen Bank Polska. Lukas Bank przechodzi zaś rebranding - ten szyld zniknie z ulic. Dotychczasowa nazwa została zastąpiona marką jego właściciela, czyli francuskiego CreditAgricole.

Mateusz Ostrowski

Obserwator Finansowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »