Spis treści:
- ETS2 pod ostrzałem "Solidarności"
- "Solidarność" bije na alarm: Ceny wzrosną, firmy będą bankrutować
- Związkowcy: To nie polityka klimatyczna, to podatek dla najbiedniejszych
- Porównania międzynarodowe: Europa traci, USA zyskują?
- Polityczny kontekst - między danymi a emocjami
- Skutki dla przemysłu i transportu - miliardowe straty
We wtorek (07.10.) odbyła się konferencja prasowa poświęcona prezentacji raportu pt. "Energia. Transport. Społeczeństwo. Wpływ systemu ETS2 na gospodarkę Polski", przygotowanego na zlecenie NSZZ "Solidarność". Dokument opracowany przez prof. Zbigniewa Krysiaka oraz Marka Lachowicza stanowi analizę potencjalnych skutków wdrożenia nowego unijnego systemu handlu emisjami ETS2, obejmującego transport i budynki mieszkalne. W wydarzeniu udział wzięli m.in. przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda, jego zastępca Bartłomiej Mickiewicz, pełnomocnik Komisji ds. Polityki Klimatycznej Robert Szewczyk oraz autorzy raportu.
ETS2 pod ostrzałem "Solidarności"
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez NSZZ "Solidarność", związkowcy i eksperci nie pozostawili złudzeń co do tego, jak oceniają planowane rozszerzenie unijnego systemu handlu emisjami ETS2. Ich zdaniem to rozwiązanie, które doprowadzi do skokowego wzrostu kosztów życia i uderzy zarówno w zwykłych obywateli, jak i w biznes.
W centrum wydarzenia znalazła się prezentacja raportu "Energia. Transport. Społeczeństwo. Wpływ systemu ETS2 na gospodarkę Polski", opracowanego na zlecenie związku przez prof. Zbigniewa Krysiaka i Marka Lachowicza. Ale - jak się okazało - konferencja była czymś więcej niż tylko analizą danych. Miała też wyraźny wymiar polityczny i mocno krytyczny wobec kierunku, jaki obiera Unia Europejska.
"Solidarność" bije na alarm: Ceny wzrosną, firmy będą bankrutować
Według przedstawionych w raporcie danych, od 2027 roku - kiedy ETS2 ma wejść w życie - przeciętna polska rodzina będzie musiała przeznaczyć nawet 144 proc. pensji minimalnej na pokrycie kosztów ogrzewania. Do 2030 roku ta kwota ma wzrosnąć do poziomu ponad 15 tysięcy złotych rocznie. Takie prognozy - jak podkreślali autorzy - mogą oznaczać lawinowy wzrost ubóstwa energetycznego.
Przedstawiciele "Solidarności" ostrzegają również, że ETS2 w swojej konstrukcji uderzy nie tylko w odbiorców indywidualnych, ale też w firmy - zwłaszcza mniejsze, które już dziś działają na granicy rentowności. Wskazywano tu m.in. na sektor kogeneracyjny, który - jak padło ze sceny - "od kilku lat działa na kilkunastoprocentowej stracie".
"System ETS został źle zaprojektowany" - oceniał Marek Lachowicz. "Ceny uprawnień CO₂ wystrzeliły w ciągu kilkunastu miesięcy z 20 do ponad 100 euro za tonę. Z punktu widzenia ekonomii to klasyczna bańka cenowa" - mówił. Zwracał on także uwagę, że w takich warunkach firmy funkcjonują w niestabilnym otoczeniu regulacyjnym, a Komisja Europejska zamiast je ograniczać, rozszerza system ETS na kolejne sektory: transport i budownictwo.
Związkowcy: To nie polityka klimatyczna, to podatek dla najbiedniejszych
Związek otwarcie mówi o swoich zastrzeżeniach do unijnej polityki klimatycznej. Jak podkreślali jego przedstawiciele, "Solidarność" od dawna sygnalizuje negatywne skutki Zielonego Ładu, a dzisiejsza sytuacja - ich zdaniem - potwierdza te obawy. Przewodniczący Piotr Duda nie ukrywał emocji, mówiąc, że "każdy z nas - każda rodzina - zostanie dotknięta tą polityką od 1 stycznia 2027 roku".
Według autorów raportu, Polska znajdzie się w czołówce krajów najbardziej obciążonych finansowo przez ETS2, zarówno jako gospodarka, jak i w przeliczeniu na mieszkańca. Wskazywali, że rozszerzenie systemu oznacza de facto nowy podatek na paliwa, węgiel, gaz i olej opałowy, a podwyżki cen najbardziej odczują osoby z mniejszych miejscowości, które nie mają dostępu do rozwiniętej komunikacji publicznej.
"Już dziś połowa ceny paliwa to podatki. Po co kolejny?" - pytano retorycznie podczas konferencji.
Porównania międzynarodowe: Europa traci, USA zyskują?
Raport zawiera też porównania makroekonomiczne między Unią Europejską a innymi regionami świata. Jeden z autorów, prof. Krysiak, wskazywał, że choć Stany Zjednoczone również ograniczyły emisję CO₂, to ich gospodarka rośnie, podczas gdy PKB UE - relatywnie do USA - spadło do poziomu 65 proc.
"To są nasze płace, nasz dobrobyt" - komentował. "Nie da się przeprowadzić transformacji energetycznej bez kapitału. A ten kapitał jest wyciągany z budżetów domowych i firm" - dodawał podczas wtorkowej konferencji.
W raporcie padają też dane o udziale stabilnych źródeł energii. W USA mają one wynosić 90 proc., w UE - około 40 proc. Według autorów, właśnie ten niski udział stabilnych źródeł (jak elektrownie jądrowe czy gazowe) ma prowadzić do wzrostu cen energii i ubóstwa energetycznego. Wskazano też, że nowoczesne technologie jądrowe oferują znacznie wyższą "energetyczną stopę zwrotu" niż wiatraki czy fotowoltaika - od 20 razy wyższej (dla gazu) po nawet 150 razy (dla nowych reaktorów jądrowych).
Polityczny kontekst - między danymi a emocjami
Chociaż konferencja miała charakter analityczny, nie zabrakło w niej odniesień ideologicznych i politycznych. Krytyka unijnej polityki klimatycznej przeplatała się z apelem o suwerenność w kształtowaniu kierunku transformacji. Przewodniczący Duda mówił o "walce z ETS2" i potrzebie "wyrzucenia Zielonego Ładu do kosza historii". Wspomniano także o wsparciu ze strony IPN, a nawet - symbolicznie - Donalda Trumpa, który miał na forum ONZ skrytykować europejskie podejście do klimatu.
Pomimo ostrych słów, organizatorzy akcentowali, że ich celem jest debata oparta na danych i faktach. "Nie żonglujemy liczbami, nie uprawiamy kuglarstwa. Opieramy się na danych unijnych agencji i raportach naukowych" - zaznaczano kilkukrotnie.
Co dalej? Raport "Energia. Transport. Społeczeństwo", wydany przez Fundację Promocji Solidarności, ma być - jak zapowiedziano - nie ostatnim głosem w tej sprawie. Związek planuje dalsze działania i zapowiada, że będzie naciskać na rząd oraz instytucje unijne w sprawie rewizji ETS2.
W obliczu planowanych zmian i rosnących kosztów transformacji energetycznej, jedno wydaje się pewne: debata na temat ETS2 dopiero się rozpoczyna - a głosy takie jak te, choć kontrowersyjne, będą coraz częściej wybrzmiewać także w przestrzeni publicznej i biznesowej.
Skutki dla przemysłu i transportu - miliardowe straty
System ETS2 obejmie również sektor transportu, co - według autorów - doprowadzi do znacznego wzrostu cen paliw. Szacunkowe koszty dla Polski wyniosą od 3,7 do nawet 10 miliardów euro rocznie. W raporcie ostrzega się przed "agresywnymi regulacjami", które mogą skutkować utratą milionów miejsc pracy w przemyśle na poziomie całej Unii Europejskiej.
W opinii ekspertów oraz przedstawicieli NSZZ "Solidarność", ETS2 to nie tylko wyzwanie gospodarcze, ale również społeczne. Wymaga to niezwłocznego działania ze strony polskiego rządu oraz renegocjacji unijnych regulacji w celu ochrony interesów obywateli i krajowej gospodarki.
Agata Siwek











