Sezon grzybowy trwa w najlepsze, ale od kilku tygodni w lesie pojawiają się także spacerowicze poszukujący wyciszenia. Po lasach raczej nie chodzą patrole policji, jednak warto pamiętać, co jest w nim dozwolone, a co zabronione, inaczej - gdy już natkniemy się na kontrolę - możemy sporo zapłacić za niewłaściwe zachowanie.
Kiedy mandat za zbieranie grzybów w lesie?
W większości lasów w Polsce można swobodnie zbierać grzyby. Dotyczy to m.in. znacznej części lasów publicznych, które stanowią ponad 80 proc. wszystkich w naszym kraju. Ich zarządcami są głównie Lasy Państwowe, gminy i parki narodowe - i to właśnie zwłaszcza ten ostatni przypadek stanowi wyjątek od reguły. Pozostałe lasy należą głównie do osób fizycznych, wspólnot rolnych czy kościołów.
Nadal jednak zbieranie grzybów w sposób niezgodny z prawem może skończyć się mandatem: "Kto w lesie rozgarnia ściółkę i niszczy grzyby lub grzybnię, podlega karze grzywny albo karze nagany" - czytamy w art. 163 Kodeksu wykroczeń.
Takie wykroczenie grozi karą grzywny od 20 do nawet 5 000 zł. Częstsze będą natomiast mandaty za zbieranie grzybów w miejscach niedozwolonych, choćby w pobliżu poligonów wojskowych. W tym przypadku warto zachować czujność, bo takie tereny oznaczone są zwykle jedynie przy głównych drogach i nie są ogrodzone.
Za co mandat w lesie? Nawet za zbieranie szyszek i trawy
Kodeks wykroczeń w art. 153 przewiduje również kary za "drobne szkodnictwo leśne", w tym:
- wydobywanie żywicy lub soku brzozowego, obrywanie szyszek, zdzieranie kory, nacinanie drzewa lub inna forma niszczenia drzew,
- zbieranie mchu lub ściółki,
- zbieranie gałęzi, kory, trawy, wrzosu, szyszki lub zioła albo zdzieranie darń,
- zbieranie grzybów lub owoców leśnych w miejscach, w których jest to zabronione lub niedozwolonym sposobem.
Kto dokonuje w lesie jednej z tych czynności, musi liczyć się z grzywną od 250 zł, choć możliwa jest także nagana.
Kwestia zbierania owoców lasu jest precyzyjnie uregulowana. Zgodnie z ustawą o lasach, te "stanowiące własność Skarbu Państwa są udostępniane do zbioru płodów runa leśnego na potrzeby własne oraz - po zawarciu umowy z nadleśnictwem - dla celów przemysłowych" - czytamy w ustawie.
Mandatem w wysokości od 50 do 500 zł lub nawet grzywną w wysokości 5000 zł może skończyć się także wjazd do lasu pojazdem silnikowym, rozpalanie ogniska w miejscach niedozwolonych czy śmiecenie. Niedozwolone jest także płoszenie zwierząt i puszczanie psa bez smyczy.
Zbiór drewna w lesie tylko za zgodą i opłatą
Leżące w lesie drewno, gałęzie czy mech często można zabrać do domu, jednak trzeba mieć na to zgodę. Lasy Państwowe wyjaśniają, że drewno nie może zostać zabrane bez zgody i wiedzy leśniczych.
"Nie można samodzielnie wycinać gałązek na stroik, zbierać mchu czy porostów na wianki lub stroiki czy pozyskiwać chrustu brzozowego na miotły" - wyjaśniają Lasy Państwowe.
Każdorazowo chęć zbieranie drewna na opał w lesie wymaga pisemnego zezwolenia leśników. Nie jest to jednak darmowe. W ubiegłym roku nadleśnictwa wyceniały różnego rodzaju tzw. gałęziówki na 25-52 zł za metr sześcienny.












