Cyfrowe złoże doda gazu

- Nie mamy już w kraju do odkrycia nowych, dużych pokładów gazu ziemnego, a obecne zasoby powoli się wyczerpują. Dlatego koncentrujemy się na rozwiązaniach technologicznych, które pozwolą zwiększyć możliwości produkcyjne istniejących złóż i wydłużą ich żywotność - deklaruje prezes PGNiG Piotr Woźniak.

W 2018 roku grupa PGNiG wydobyła 4,55 mld m sześc. gazu, podobnie jak rok wcześniej. Wydobycie w Polsce i w Pakistanie (łącznie) wyniosło 4,01 mld m sześc., a w Norwegii 0,54 mld m sześc. Krajowe zasoby gazu są już z grubsza zagospodarowane i - jak mówią przedstawiciele firmy - dużo niespodzianek na rodzimym rynku raczej na nas nie czeka. Co więcej - obecne zasoby powoli się kurczą. Wyzwaniem jest w tej sytuacji już nawet nie zwiększanie krajowej produkcji, ale utrzymanie jej na obecnym poziomie. Dlatego PGNiG poszukuje węglowodorów za granicą (produkuje w Norwegii Pakistanie, ma również umowę na poszukiwanie ropy i gazu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich). Z aktywnością zagraniczną spółka wiąże duże nadzieje. Szczególny nacisk kładzie na kierunek norweski. Wiąże się to z budową rurociągu Baltic Pipe, który ma połączyć złoża na norweskim szelfie z krajową siecią gazową. PGNiG chce przesyłać nim gaz z północy do Polski, by zapewnić surowiec alternatywny dla rosyjskiego.

Reklama

Ale niezależnie od działań podejmowanych za granicą, firma chce maksymalnie wykorzystać krajowe zasoby surowca. - Nie odkrywamy w Polsce nowych złóż, bo ich nie ma. Możemy natomiast poprawić wydobycie i poziom sczerpania złóż istniejących - zapowiada prezes firmy Piotr Woźniak. Z myślą o tym PGNiG opracowało tzw. zintegrowany system zarządzania złożem. Platforma "Cyfrowe złoże" stworzona została przez pracowników na bazie posiadanych przez spółkę narzędzi i zakupionych systemów oprogramowania. Integruje ona wyniki pracy specjalistów różnych dyscyplin w jeden model. Pozwala symulować poszczególne etapy procesu, od poszukiwania po wydobycie surowca. Następnie zebrane dane przechodzą do modelu ekonomicznego, który analizuje opłacalność analizowanych działań. Model pozwala symulować różne scenariusze z wydobycia z kilku złóż jednocześnie. Jak informuje Krzysztof Potera, dyrektor oddziału geologii i eksploatacji PGNiG, narzędzie to zwiększa dokładność prognoz, opracowuje optymalny program wierceń, analizuje też projekty pod kątem opłacalności, wydatków inwestycyjnych i utrzymaniowych. Pozwala też zoptymalizować zużycie energii i zwiększyć poziom sczerpania złoża, zapewniając optymalną gospodarkę surowcową.

PGNiG przetestował tę platformę na złożu Załęcze, eksploatowanym od ponad 40 lat. Dotychczasowe wydobycie z tego obszaru wyniosło 20,23 mld m sześc. gazu. Stopień sczerpania złoża wynosi 90,36 proc. Dotychczasowe metody tradycyjnego podejścia do jego zagospodarowania zakładały, że wydobycie docelowe sięgnie 20,69 mld m sześc., przy sczerpaniu na poziomie 92,41 proc. Opracowana technologia umożliwiła jednak poprawę tych wskaźników - wydobycie ma sięgnąć 21,49 mld m sześc., a stopień sczerpania prawie 96 proc. Koszt całej operacji to 11 mln zł. - Opracowanie optymalnego wariantu inwestycji umożliwiło zwiększenie docelowo wydobycia gazu z tego złoża o 800 mln m sześc. - powiedział Potera. Oczywiście w przypadku różnych projektów różne będą efekty wdrożenia systemu. Średnia sczerpywalność złóż w grupie PGNiG wynosi 70-80 proc. Zdarza się, że ze względu na warunki geologiczne projekt trzeba zakończyć już po wydobyciu 40-50 proc. surowca.

Spółka opracowała dotychczas w oparciu o nowe narzędzie trzy cyfrowe modele złóż. Pięć kolejnych jest w trakcie powstawania. Jak informują przedstawiciele PGNiG, czas budowy modelu wynosi od sześciu do dwudziestu czterech miesięcy. System ten ma być stosowany nie tylko przy produkcji krajowej, ale również za granicą, w tym na koncesji w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i w Pakistanie. Spółka nie wyklucza korzystania z tej technologii również w Norwegii, ale - jak informuje Woźniak - są tam już w użyciu zaawansowane technologie, które wystarczająco usprawniają proces wydobycia.

Przedstawiciele PGNiG zapewniają, że gdyby nie działania optymalizacyjne, wydobycie krajowe spadłoby już o 0,5 mld m sześc. Dzięki zastosowaniu nowych rozwiązań, ma ono szansę utrzymać się w najbliższych latach na dotychczasowym poziomie, a może nawet lekko wzrosnąć. - Na nowe złoża nie mamy co liczyć, więc nawet utrzymanie obecnego poziomu należy odczytać jako sukces - mówi Piotr Woźniak. W tym roku PGNiG wydobyło i sprzedało 3,85 mld m sześc. krajowego gazu, a odkryło 5,4 mld m sześc., przez co baza zasobowa nie spadła. Tymczasem zużycie gazu w Polsce wynosi rocznie ok. 16-17 mld m sześc. - Wciąż poszukujemy, rozpoznajemy, jest jeszcze jaskółka nadziei. Mamy zaplanowane wiercenie na południe od Przemyśla. Zamierzamy sięgnąć do warstw podsolnych. Doświadczenie pokazuje, że w takich warstwach może zbierać się ropa czy gaz. Mamy nadzieję, że uda się to potwierdzić - dodał. Odwiert ma mieć długość 6 tys. metrów. Jak informują przedstawiciele spółki, nie wiadomo, czego się tam spodziewać, bo pokłady podsolne są odporne na sejsmikę, badania są w tym przypadku utrudnione. - Dopóki nie zrobimy odwiertu, nie przekonamy się, z czym mamy do czynienia. Jest jakiś promyk nadziei, że trafi się coś większego - mówi Woźniak.

Monika Borkowska

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2018

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »