Zatory płatnicze gnębią Europę

Profilaktyka - słowo to najczęściej słyszalne w kontekście ochrony zdrowia. Oznacza, pokrótce, działania mające na celu zapobieganie chorobom poprzez ich wczesne wykrycie i leczenie. Na profilaktykę szczególną uwagę powinni także zwrócić w codziennym działaniu przedsiębiorcy. Zwłaszcza w trudnym czasie spowolnienia gospodarczego, gdy zatory płatnicze rosną w zastraszającym tempie, a w sądach gospodarczych notuje się rekordową liczbę bankructw.

Profilaktyka - słowo to najczęściej słyszalne w kontekście ochrony zdrowia. Oznacza, pokrótce, działania mające na celu zapobieganie chorobom poprzez ich wczesne wykrycie i leczenie. Na profilaktykę szczególną uwagę powinni także zwrócić w codziennym działaniu przedsiębiorcy. Zwłaszcza w trudnym czasie spowolnienia gospodarczego, gdy zatory płatnicze rosną w zastraszającym tempie, a w sądach gospodarczych notuje się rekordową liczbę bankructw.

Sytuacja w Europie pod względem moralności płatniczej jest silnie zróżnicowana. Z jednej strony mamy takie państwa jak Wielka Brytania, Portugalia czy Austria, w których płaci się ze znacznym opóźnieniem. Na przeciwległym biegunie znajdują się Niemcy, Szwajcaria czy Holandia. Pomiędzy tymi państwami znajdują się przedsiębiorcy z Włoch, Hiszpanii, Belgii czy Węgier.

Najlepsi Niemcy, dobrzy Szwajcarzy

Polska zaliczana jest do grona państw, w których na przestrzeni ostatnich lat mocno uwidocznił się problem zaległych płatności. W 2012 r. w Polsce zaledwie 30 proc. faktur opłacanych było w terminie. Pod względem moralności płatniczej Polskę można zestawić z Francją i Słowenią.

Reklama

W Europie najlepszymi płatnikami są Niemcy. U naszych zachodnich sąsiadów ponad 74 proc. zobowiązań płaconych jest w terminie. To najlepszy wynik nie tylko w Europie, ale i na świecie. A przecież nie zawsze tak było. Bowiem jeszcze w 2010 r. współczynnik ten wynosił 60 proc., a dwa lata temu oscylował na granicy 50 proc. Taka poprawa nastąpiła w wyniku długoletniej współpracy rządu niemieckiego, instytucji NGO oraz samych przedsiębiorców. W Niemczech najlepszymi płatnikami są te najmniejsze firmy. W sektorze małych i średnich przedsiębiorstw 2/3 faktur płaconych jest w terminie. Na tym tle najlepiej prezentują się przedsiębiorstwa mikro. Tutaj bowiem ponad 77 proc. płatności dokonywanych jest na czas.

Nieznacznie gorzej jest w Szwajcarii. Prawdą jest, że w tym alpejskim kraju w porównaniu do roku 2010 spadł współczynnik w terminowym regulowaniu płatności. Na koniec 2011 r. szwajcarscy przedsiębiorcy płacili na czas ponad 55 proc. faktur, w porównaniu do roku ubiegłego stanowi to spadek o ponad 13 proc. Fakt ten jest dowodem na to, że spowolnienie gospodarcze dotarło także do tych najbardziej rozwiniętych krajów. Cechą charakterystyczną w Szwajcarii jest to, że praktycznie nie występują opóźnienia dłuższe niż 30 dni.

Gdzie płacą najgorzej?

Przyjmuje się, że w Europie najlepszymi płatnikami są przedsiębiorcy z krajów niemieckojęzycznych. Wyjątek stanowi Austria, która plasuje się raczej na szarym końcu pod względem moralności płatniczej. W Austrii zaledwie trzy na dziesięć faktur płaconych jest w terminie. Tym samym ponad 62 proc. płaconych jest z trzydziestodniowym opóźnieniem. Podobnie, jak w Szwajcarii nie notuje się opóźnień z długim terminem wiekowania.

Jednak to nie Austria jest najgorszym płatnikiem w Europie. Na to miano bez wątpienia zasługuje Portugalia, gdzie zaledwie 21 proc. faktur opłaconych jest na czas. W porównaniu z rokiem ubiegłym nastąpiła mało znacząca poprawa. W Portugalii, podobnie jak i w Polsce i Hiszpanii, notuje się znaczny procent przeterminowanych płatności powyżej 60, 90, a nawet 121 dni. Warto zaznaczyć, że największe portugalskie firmy w zaledwie 5 proc. swoich zobowiązań w terminie, co stanowi najgorszy nie tylko w Europie, lecz również na świecie wskaźnik moralności płatniczej, względem dużych firm.

Polska w końcu Europy

Niewiele lepiej jest w Wielkiej Brytanii, która pod tym względem zajmuje przedostatnie miejsce. Na Wyspach przedsiębiorcy wykazują się 26-proc. wskaźnikiem terminowości w regulowaniu płatności. To zaledwie o 4,5 proc. lepiej niż w Portugalii. Jednak tym, co różni te dwa kraje, jest bark długookresowych przeterminowań.

W Polsce w 2011 r. zaledwie 30 proc. faktur opłacanych było w terminie. Tym samym blisko połowa miała opóźnienie nie większe niż 30 dni, co sytuuje nasz kraj raczej w końcu Europy. Zjawiskiem charakterystycznym dla Polski jest to, że najgorszymi płatnikami są te najmniejsze firmy. Względem firm mikro zaledwie 33 proc. płatności dokonywanych jest na czas. Jednocześnie to właśnie te najmniejsze podmioty najdłużej wstrzymują środki pieniężne na własnych kontach. Blisko 10 proc. faktur ma znamiona opóźnienia powyżej czterech miesięcy.

Dane pozbawiają złudzeń

Dane te nie napawają optymizmem. Szczególnie w kontekście informacji dotyczących Starego Kontynentu. Kredyt kupiecki jest nieodzownym elementem dzisiejszego handlu. Wiele firm jednak nadużywa zaufania swoich kontrahentów, narażając ich na ryzyko utraty płynności finansowej.

Zatory płatnicze są bardzo niebezpieczne szczególnie w kontekście kłopotów, z którymi boryka się coraz większa liczba państw. O bankructwo w ostatnim czasie otarł się Cypr. Wcześniej Grecja. Niewiele lepiej na tym polu radzą sobie Hiszpania, Portugalia czy w końcu Włochy.

Wszystko wskazuje na to, że kryzys przestaje być tylko sprawą krajów południa. W ostatnich dniach także nad słoweńską gospodarką zawisły czarne chmury. Szczególnie dotknięty może okazać się sektor bankowy. Głównie za sprawą złych kredytów. Z powodu recesji wielu Słoweńców nie spłaca w terminie zaciągniętych rat kredytów hipotecznych, a wartość tych w słoweńskich bankach to 7 mld euro, co stanowi ok. 20 proc. wartości słoweńskiego PKB.

Problemy z regulowaniem zobowiązań mają też polscy przedsiębiorcy. Współpraca z zagranicznymi kontrahentami wcale nie jest mniej ryzykowna niż z krajowymi, a przeważnie bywa trudniejsza, bo trzeba się dodatkowo liczyć z komplikacjami związanymi z językiem i różnicami kulturowymi. Od lat systematycznie zwiększa się wartość i liczba przeterminowanych faktur na europejskich rynkach.

Z tych względów dokładne i wnikliwe sprawdzenie przyszłego kontrahenta może spowodować, że nasze przedsiębiorstwo uniknie kłopotów z uzyskaniem należności za swoje usługi.

Oszczędność czasu i pieniędzy

W pierwszym kroku warto zweryfikować spółkę i osoby nią zarządzające. Można to zrobić, zamawiając raporty handlowe, sprawdzając ogólnodostępne źródła rejestrowe, czy przeglądając wpisy na serwisach społecznościowych. Warto odwiedzić stronę internetową, zwrócić uwagę na jej aktualizowanie. W przypadku firmy z zagranicy warto zwrócić się do biura polskiego radcy handlowego działającego przy ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w danym kraju. W tym kontekście bezcenna jest wiedza na temat moralności płatniczej danej firmy, jej zwyczajów płatniczych i przede wszystkim terminów spłaty należności. Warto rozważyć także współpracę z wywiadowniami gospodarczymi lub innymi w tym celu wyspecjalizowanymi firmami. Pozwoli to zaoszczędzić czas i przede wszystkim pieniądze.

Kiedy wezwać komornika?

W dobie błyskawicznie zmieniającej się rzeczywistości na rynku, licznych i spektakularnych bankructw może zdarzyć się i tak, że pomimo dołożenia należytej staranności w sprawdzaniu kontrahenta okaże się, że nie reguluje on swoich zobowiązań. Ważne jest, żeby odzyskiwanie należności rozpocząć od wezwania dłużnika do zapłaty. A dopiero potem można kierować sprawę do sądu. Można także skorzystać z tańszych i zdecydowanie szybszych form. Jednak musimy posiadać odpowiednią dokumentację (czytelną i dobrze opisaną fakturę VAT). W skrajnych przypadkach będziemy nawet musieli skorzystać z pomocy i doświadczenia komornika. To on w naszym i sądu imieniu przeprowadzi postępowanie egzekucyjne, w wyniku którego będziemy mogli odzyskać swoje należności.

Pieniądze można odzyskać

Odzyskanie należności od nierzetelnego kontrahenta z zagranicy nie musi być trudne. W umowie jednak muszą zastać zawarte stosowne zabezpieczenia. W przypadku, kiedy polskiemu eksporterowi została udzielona gwarancja bankowa, może on domagać się zwrotu pieniędzy od banku dłużnika. Swoich praw najlepiej dochodzić za pośrednictwem własnego banku. Jeżeli wszystkie formalności i procedury zostały należycie zachowane w ramach zasad międzynarodowych dla gwarancji płaconych na żądanie, to wypłata środków może nastąpić w ciągu paru dni.

Pieniądze można szybko odzyskać również wówczas, gdy sprzedający korzysta z usług wyspecjalizowanych w tym celu firm - wywiadowni gospodarczych, firm windykacyjnych, faktoringowych czy ubezpieczycieli należności. Wywiadownie przygotowują dla swoich klientów produkty, zawierające z jednej strony pełny obraz działalności firm z całego świata, a z drugiej gotową wiedzę w postaci rekomendacji dotyczącej wiarygodności tej firmy. Spełniają więc dwie funkcje: informacyjną oraz wspomagającą zarządzenie ryzykiem w przedsiębiorstwie.

Pierwsza z tych funkcji pozwala klientom zaoszczędzić czas związany z ich samodzielnym pozyskiwaniem ze źródeł publicznych, druga pomaga podjąć właściwą decyzję związaną z zawarciem współpracy z klientem na warunkach kredytu kupieckiego. Ten drugi element bazuje na wiedzy specjalistów z zakresu analizy finansowej oraz statystyki, którzy przygotowali modele scoringowe, pozwalające ocenić prawdopodobieństwo upadku firm działających na całym świecie.

Warto niwelować ryzyko

W przypadku stosowania rozwiązań faktoringowych lub ubezpieczenia należności, eksporter musi liczyć się z wysokimi kosztami usługi. To wydatek od kilku do kilkunastu tysięcy złotych w skali roku. Jednak w tę cenę wliczone jest zniwelowanie ryzyka współpracy niemal do zera.

Proces odzyskiwania własnych środków rozpoczyna sam zainteresowany. Ubezpieczyciel procedurę odzyskiwania należności uruchamia dopiero po upływie 60-dniowego terminu płatności. W większości przypadków, poza specjalnymi umowami ubezpieczyciel ma trzy miesiące na odzyskanie należności od dłużnika. Jeżeli proces się powiedzie, ubezpieczony odzyska całą należną mu kwotę. Jeżeli nie, otrzyma 80 lub 90 proc. należności, w zależności od zapisów umowy.

W przypadku faktoringu to firma faktoringowa przejmuje na siebie ryzyko niewypłacalności kontrahenta. Oznacza to, że płatność za towar polski eksporter otrzymuje natychmiast po jego dotarciu do odbiorcy. Jednak przedsiębiorca musi liczyć się ze stratą ok. 30 proc. wartości kontraktu.

W sytuacji, gdy należność eksportera nie jest ubezpieczona lub nie ma gwarancji bankowej, o pieniądze trzeba powalczyć. Warto wówczas skorzystać z pomocy firmy windykacyjnej, która pobierze prowizję w wysokości od kilku do kilkudziesięciu procent wyegzekwowanej wierzytelności. Firmy takie mają zasoby danych, doświadczenie i wiedzę wspomagającą zarządzanie ryzykiem w przedsiębiorstwie.

Im krótszy czas, tym mniejsze straty

Wybierając firmę windykacyjną, warto zwrócić uwagę na to, czy ma ona swój oddział w kraju, w którym będą dochodzone roszczenia. W takiej sytuacji dysponuje bowiem pracownikami, którzy dobrze znają lokalny rynek, co zawsze zwiększa szansę na szybkie odzyskanie pieniędzy. Im krótszy czas, tym mniejsze straty i mniejsze koszty.

W skrajnych przypadkach zawsze pozostaje przedsiębiorcy dochodzenie swoich praw w sądzie. Kluczowe znaczenie ma wówczas czas reakcji i tempo działania. Brak aktywności może spowodować, że dług ulegnie przedawnieniu, a dłużnik będzie mógł uchylić się od zapłaty.

Trzeba rozpocząć od wezwania dłużnika do zapłaty, w którym powinna zostać dokładnie wskazana należna kwota, podstawa żądania, numer faktury, numer rachunku bankowego, na który ma nastąpić wpłata oraz ostateczny termin zapłaty, który zwyczajowo wynosi 7 lub 14 dni. Wezwanie najlepiej jest wysłać listem poleconym, bo dowód w tej postaci będzie niezbędny do założenia sprawy w sądzie gospodarczym.

Sprawę wnosimy przed sąd w kraju, z którego pochodzi pozwany, chyba że w umowie dotyczącej eksportu czy importu został wskazany polski wymiar sprawiedliwości. Wszczęcie sprawy sądowej to koszt wynoszący średnio 5 proc. wartości należności, której ona będzie dotyczyć. Oczywiście w trakcie postępowania trzeba ponieść jeszcze dodatkowe wydatki, jak choćby te związane z powołaniem rzeczoznawców.

Zanim wkroczymy na drogę sądową, warto spróbować innych, tańszych rozwiązań. Pozwalają one oszczędzić nie tylko pieniądze, lecz także czas. A ten jest szczególnie cenny, biorąc pod uwagę, że odzyskiwanie należności lub towaru od zagranicznego kontrahenta może trwać nawet dwa lata. W przypadku, kiedy konieczne będzie przeprowadzenie postępowania likwidacyjnego dłużnika, proces ten może wydłużyć się nawet do pięciu lat.

Tomasz Starzyk

Autor jest ekonomistą, specjalistą ds. analizy danych ekonomicznych i ekspertem Bisnode D&B Polska

Gazeta Finansowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »