GALERIE | Wtorek, 8 stycznia 2019 (17:48)
W Zjednoczonych Emiratach Arabskich meteorolodzy sztucznie wywołują deszcz by nawodnić kraj. Ponad 15 procent ubiegłorocznych opadów wywołano przez tak zwane zasiewanie chmur. Ta metoda jest coraz częściej wykorzystywana w krajach Bliskiego Wschodu. Naukowcy z Narodowego Centrum Meteorologii od kilku lat prowadzą program, w wyniku którego zwiększa się ilość opadów na pustyni. "Naszym zadaniem nie jest spowodowanie sztucznego deszczu. My tylko wykorzystujemy istniejące chmury i zwiększamy potencjał opadów" - tłumaczył Sufian Farrah ekspert meteorologii. W ubiegłym roku przeprowadzono prawie 200 operacji tak zwanego zasiewania chmur. W ich wyniku o 30 procent udało się także wydłużyć czas kiedy deszcz pada. Naukowe badania nad opracowaniem metody sztucznego wywoływania deszczu rozpoczęły się już w latach 40- tych ubiegłego wieku. W Zjednoczonych Emiratach Arabskich wykorzystuje się metodę rozpylania sztucznego lodu albo związków jodku srebra. Związki te przyśpieszają kondensację pary wodnej w istniejących chmurach. Dwa lata temu Narodowe Centrum Meteorologii rozpoczęło program, którego celem jest zapewnienie bezpieczeństwa wodnego kraju, borykającego się z wysokimi temperaturami i suszą. Najbardziej zagrożeni totalną suszą są liderzy wydobycia ropy naftowej w Zatoce Perskiej: Bahrajn, Kuwejt, Katar i Zjednoczone Emiraty Arabskie. W ocenie Światowego Instytutu Zasobów, kraje te staną przed wyjątkowym wyzwaniem związanym z wodą. Według szacunków publikowanych przez Bloomberga, ponad miliard ludzi już teraz żyje w regionach ubogich w wodę, a liczba ta wzrośnie do 3,5 mld w 2025 roku (zwiększy się 3,5-krotnie tylko w ciągu 10 lat). Z najnowszych danych wynika, że do wyprodukowania jednej baryłki zawierającej ropę zużywa się 40 baryłek wody i to wszystko już z uwzględnieniem znaczącej w ostatnich latach poprawy wydajności. Z raportu World Resources Institute wynika, że aż 33 kraje świata już w 2040 roku będą borykać się z niedoborami wody, bezpośrednio zagrażającymi ich funkcjonowaniu. Co równie istotne, niemal połowa z nich jest na - i tak już niespokojnym - Bliskim Wschodzie. IAR/INT
1 / 8
Źródło: AFP