W skrócie
- Przeliczyli się ci wszyscy, którzy zakładali, że w zakończonym tygodniu WIG20 wróci do maksymalnego poziomu z sierpnia tego roku (około 3032 punkty).
- Polska giełda korzysta w tej chwili ze światowej rotacji kapitałów, które przesuwają się w stronę spółek związanych z surowcami. Stąd biorą się imponujące wzrosty notowań akcji KGHM i Orlenu.
- Potwierdza się reguła, że na GPW nie ma hossy bez banków. Od końca września indeks WIG-Banki zyskał na wartości 10 proc.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
WIG20 tuż przed weekendem osiągnął poziom prawie 3 tysięcy punktów, ale w tym wypadku "prawie" rzeczywiście uczyniło różnicę. W trakcie sesji w piątek 24 października głównemu wskaźnikowi GPW ułamków punktu zabrakło do "trójki z przodu", a potem spadł on do 2981 punktów. Podobnie było z szerokim indeksem giełdy - WIG w środku dnia znalazł się na historycznie maksymalnym poziomie 112 024 punktów, a potem cofnął do 111 427 punktów.
Niektórzy analitycy nie wyciągają pesymistyczny wniosków z nieudanego szturmu WIG20 na 3 tysiące punktów i twierdzą, że indeks ciągle ma potencjał. Ich zdaniem, przed końcem roku może być przetestowane górne ograniczenie kanału wzrostowego na poziomie 3150 punktów. Ważne jest także to, że zaraz po wakacjach WIG20 odbił się od pierwszego silnego wsparcia w strefie 2650-2700 punktów, co może zostać wykorzystane do ustanowienia nowych 14-letnich szczytów.
Ameryka dyktuje warunki
Z drugiej strony, nie brak ekspertów zaniepokojonych, że WIG20 ma tak duże problemy z powrotem do maksymalnych wartości notowanych w sierpniu (3032 punkty). Jak twierdzą, w Warszawie zmarnowano pierwszorzędną okazję, by przedostatni tydzień października zakończyć efektownym wynikiem i to w dniu, w którym w Stanach Zjednoczonych główne indeksy giełdowe znów biły historyczne rekordy.
Doskonałe nastroje na Wall Street zostały wywołane raportem o 3-procentowej inflacji w USA. Dynamika cen za oceanem jest ciągle wysoka, ale spodziewano się wyniku w granicach 3,1 proc. W rezultacie, nadal dominuje na rynkach przekonanie, że Rezerwa Federalna za chwilę obniży stopy procentowe. Cięcie stóp to zawsze dobra wiadomość dla inwestorów na giełdach papierów wartościowych.
Liczni ekonomiści podkreślają, że sytuacja na warszawskim parkiecie w dużym stopniu będzie zależeć od czynników zewnętrznych. Nie tylko od amerykańskiej polityki pieniężnej, ale także od wyników finansowych tamtejszych spółek, czy negocjacji handlowych między Stanami Zjednoczonymi i Chinami. Duże znaczenie może mieć także stan rokowań w sprawie zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej. Dla polskiego rynku korzystne byłoby zmuszenie Władimira Putina do ustępstw pod presją kolejnych sankcji ekonomicznych wprowadzanych przez Waszyngton i Unię Europejską.
Kapitały wracają do Warszawy
Na GPW indeksowi WIG20 ciągle bardzo dużo brakuje do rekordu wszech czasów z 2007 roku, gdy osiągnięty został niebotyczny pułap 3940 punktów. Trzeba jednak pamiętać, że WIG20 jest indeksem cenowym, a nie dochodowym, co oznacza, że jego wartość jest pomniejszana o dywidendy wypłacane przez spółki. Gdyby tak się nie działo, to główny indeks warszawskiej giełdy byłby dzisiaj symbolem wielkiej hossy.
Październikowym wzrostom na GPW sprzyja pozytywny klimat na globalnych rynkach akcji, a także rosnące ceny surowców. Polska giełda korzysta w tej chwili ze światowej rotacji kapitałów, które przesuwają się w stronę spółek związanych z surowcami. Stąd biorą się imponujące wzrosty notowań akcji KGHM i Orlenu.
Tona miedzi na rynkach światowych kosztuje około 10 940 dolarów, czyli najwięcej od maja 2024 roku. Ostatnio najwyższy kurs w historii osiągnęło srebro - za uncję płacono 53,76 dolara. Nic więc dziwnego, że w tym roku jedną z lokomotyw hossy na GPW jest KGHM Polska Miedź. Za jedną akcję spółki płaci się teraz 191 zł, czyli prawie dwa razy więcej niż w kwietniowym dołku notowań.
Analitycy wyliczają, że najbliższy opór techniczny dla walorów KGHM jest na poziomie 195 zł, a jego pokonanie mogłoby otworzyć drogę do dalszych wzrostów. Analitycy Morgan Stanley w najnowszym raporcie wycenili akcje koncernu na 210 zł. Zwracają uwagę na silne fundamenty i korzystne perspektywy surowców, których wysokim cenom dodatkowo sprzyja utrzymująca się od dawna słabość amerykańskiego dolara.
Orlen przed wielką szansą
Bardzo mocnym ogniwem warszawskiej hossy giełdowej jest PKN Orlen, który cieszy się rosnącym zainteresowaniem ze strony dużych funduszy zagranicznych i który osiąga najwyższą w historii GPW kapitalizację rzędu 113 miliardów złotych. Jedna akcja Orlenu kosztuje teraz 97,65 zł, czyli dwa razy więcej niż na początku roku. Specjaliści analizy technicznej podkreślają, że w połowie października "pękła strefa oporu" na poziomie 88-89 zł, co przyczyniło się do następnych szybkich wzrostów ceny. Orlen jest najdroższy od listopada 2019 roku.
Koncern z Płocka ma kilka mocnych stron. Legitymuje się solidnymi wyniki kwartalnymi, a jego wycena jest ciągle atrakcyjna w porównaniu z innymi dużym firmami paliwowymi w Europie. W ocenie specjalistów, PKN Orlen skutecznie integruje się po fuzjach, osiąga wysokie marże rafineryjne, a akcjonariuszom oferuje poważną dywidendę o stopie przekraczającej 6 proc. Dodatkowo polskiej firmie sprzyja przypadek losowy - wielki pożar, który miał miejsce w rafinerii należącej do węgierskiego koncernu MOL. Jego następstwem będzie wielomiesięczny spadek produkcji o około 40 proc.
Kilka tygodni temu DM BOŚ podtrzymał rekomendację "kupuj" dla akcji Orlenu oraz podwyższył cenę docelową do 100 zł. "Jesteśmy pod wrażeniem (pozytywnym) poziomu EBITDA, przepływów pieniężnych i bilansu Orlenu w 2025 roku" - napisali autorzy rekomendacji.
Bez banków i energetyki nie ma hossy
Od końca września warszawski indeks giełdowy WIG-Banki zyskał na wartości 10 proc. Jeszcze raz okazało się, że na GPW nie ma hossy bez banków. Od wrześniowego dołka cena akcji PKO BP wzrosła o kilkanaście procent do 77,06 zł. Największy polski bank jest prawdopodobnie doceniany przez inwestorów za jego strategię rozwoju.
PKO BP inwestuje w technologie cyfrowe, rozszerza ofertę e-usług i buduje nowe ekosystemy zakupowe. Spółka chce zdobyć 25 proc. udziału w rynku kredytów. Zakłada także, że do 2027 roku pozyska 15 milionów klientów, co zapewne nie będzie możliwe do osiągnięcia bez ekspansji zagranicznej.
Wielu ekonomistów prognozuje, że ciekawe perspektywy rysują się także przed polskim sektorem energetycznym w dobie zielonej transformacji. Szczególnie dobrze prezentuje się na warszawskim parkiecie Tauron, nienależący jednak do WIG20.
W piątek 24 października kurs akcji Taurona przekroczył 10 zł (10,19 zł), co jest historycznie najwyższą ceną od debiutu na GPW w czerwcu 2010 roku. Tylko w tym roku spółka podrożała o 160 proc. Grupa Tauron jest największym dystrybutorem energii w Polsce, a jej giełdowa wycena po piątkowym rekordzie wzrosła do 17,74 miliarda złotych.
W ostatnim czasie Tauron otrzymał wysokie dofinansowanie z Krajowego Planu Odbudowy w wysokości ponad 16 miliardów złotych. Pieniądze są przeznaczone na rozwój segmentu dystrybucji energii. Notowaniom Taurona pomogła też zapewne decyzja agencji Fitch o zmianie perspektywy ratingu ze stabilnej na pozytywną.
Jacek Brzeski














