Europejskie giełdy liczą na więcej
Patrząc na tygodniowe zmiany indeksów na głównych europejskich parkietach, można wyciągnąć całkiem słuszny wniosek, że niewiele się na nich działo.
Niewielkie też było zróżnicowanie między nimi. Podlegający zwykle większym zmianom paryski CAC40 i tym razem dochował tradycji i stracił 0,5%. Liderem zwyżek okazał się londyński FTSE ze wzrostem o 0,5%. DAX zwiększył swoją wartość o 0,2%. To niezdecydowanie inwestorów ma swoje uzasadnienia. Z europejskiej gospodarki płyną bowiem mocno niejednoznaczne sygnały. Produkcja przemysłowa w lipcu stanęła w miejscu, po tym, jak przed miesiącem drgnęła o zaledwie 0,2%. W skali rok do roku zwiększyła się ona co prawda o 7,1%, ale spodziewano się wzrostu o 8%. Tu też wyraźnie widoczny jest spadek dynamiki. W czerwcu bowiem wynosiła ona 8,3%. Ta niejednoznaczność sygnałów bardzo wyraźnie widoczna była w odczycie indeksu nastrojów niemieckich analityków i inwestorów instytucjonalnych, wyliczanego przez instytut ZEW. Wskaźnik oceny bieżącej sytuacji gospodarczej zwiększył się bardzo mocno w porównaniu do poprzedniej wartości oraz przewyższył oczekiwania. Z kolei wskaźnik oceny perspektyw na najbliższą przyszłość mocno rozczarował, spadając po raz piąty z rządu i to do poziomu najniższego od 19 miesięcy. Można to skwitować lakonicznym stwierdzeniem: chwilowo jest dobrze, będzie gorzej. Na takie oceny giełdy powinny zareagować jednoznacznie. Ale tak się jednak nie stało. Na parkiecie we Frankfurcie indeks poruszał się niemal przez cały tydzień w bok, w bardzo wąskim przedziale 6230-6270 punktów. Piątkowy przedpołudniowy wyskok powyżej 6300 punktów okazał się jedynie krótkotrwałym epizodem. Jeszcze więcej zamieszania wprowadziło podwyższenie przez Komisję Europejską prognozy wzrostu niemieckiej gospodarki w tym roku z 1,2 do aż 3,4%. Tak wielki i chyba przesadzony optymizm, ma jednak bardzo "krótkie nogi". Nikt nie ma bowiem wątpliwości, że przyszły rok nie będzie już tak dobry.
Na pozostałych parkietach także ruch był niezbyt wielki. Z dwom wyjątkami. Pierwszy, to tracący ponad 4% indeks w Atenach. Pod tym względem nie mógł mu dorównać żaden inny wskaźnik. Moskiewski RTS, drugi w kolejności wśród spadkowiczów, zniżkował o 1,4%. Na drugim biegunie znalazła się absolutna europejska gwiazda, turecki ISE100. Mimo osłabienia pod koniec tygodnia, zdołał zwiększyć swoją wartość o 5%, po raz kolejny pokonując rekord wszech czasów i przypominając, jak wygląda hossa.
Halina Kochalska
Analityk Gold Finance
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance