Giełdy światowe. Na Zachodzie wzrosty, WIG20 ma kłopoty
Poprawiają się nastroje inwestorów giełdowych zaniepokojonych ubiegłotygodniowymi decyzjami amerykańskiej Rezerwy Federalnej. W poniedziałek wyraźnie poszły w górę indeksy na głównych rynkach Europy Zachodniej i w Nowym Jorku. W Warszawie prawie wszystkie wskaźniki lekko spadły, a jeśli WIG20 nie utrzyma się na poziomie 2200 punktów, to możemy być świadkami korekty spadkowej.
W pierwszym dniu tygodnia wyraźnymi wzrostami zakończyły się sesje we Frankfurcie, Londynie, Paryżu i Mediolanie, a także na Wall Street. Warszawskie indeksy zaczęły dzień dużymi spadkami, potem poprawiały się, ale ostatecznie ponad kreską znalazł się tylko mWIG40, a lekko straciły: WIG20, WIG i sWIG80 przy niedużych obrotach.
Zanim jednak w poniedziałek zobaczyliśmy zieleń na zachodnich giełdach, to pod koniec zeszłego tygodnia nastroje były minorowe - zwłaszcza w piątek, kiedy to przez największe rynki przeszła fala spadków, a amerykański S&P500 zanotował największą tygodniową stratę od czterech miesięcy. Powodem lęków stała się wstępna zapowiedź amerykańskiego banku centralnego (Fed), że w 2023 roku należy spodziewać się dwóch podwyżek stóp procentowych (w sumie o około 50 punktów bazowych).
Piątkowe spadki w Nowym Jorku i Europie były kontynuowane w poniedziałek na rynkach azjatyckich. Nikkei w Tokio spadł o 3,3 proc., Hang Seng w Hong Kongu o 1,1 proc., a Kospi w Seulu a o 0,8 proc. Kolor czerwony dominował także na giełdach w Singapurze, na Tajwanie i w Indonezji.
WIG20 podczas dwóch ostatnich sesji poruszał się "pod prąd" głównych indeksów europejskich. W piątek poszedł w górę, ale w poniedziałek osłabł. Ostatecznie zatrzymał się na poziomie 2219 punktów, choć przez niemal cały dzień lokował się poniżej 2200 punktów. Tydzień wcześniej był wyraźnie mocniejszy - osiągał pułap 2250 punktów.
Marcin Tuszkiewcz, reprezentujący Squaber.com jest zdania, że jeśli WIG20 nie obroni 2200 punktów, to będzie poddany korekcie spadkowej - może zmierzać w stronę 2100 punktów z przystankiem na poziomie 2150 punktów, gdzie znajduje się techniczne wsparcie.
Indeksom naszej giełdy nie służy osłabienie złotego względem dolara, jednak analityk Squaber.com jest na dłuższą metę optymistą. Przypomina, że "korekty są po to, by na nich zarabiać". Marcin Tuszkiewicz uważa też, że w najbliższej przyszłości bardzo dobre perspektywy rysują się przed polskimi spółkami, które produkują na eksport, a zwłaszcza tymi, które zarabiają w dolarach.
Wielu analityków jest przekonanych, że niewielkie podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych, do których ma dojść za dwa lata, nie mogą w najbliższym czasie wstrząsnąć globalnymi rynkami giełdowymi. Kamil Jaros z Biura Maklerskiego mBanku podkreśla, że amerykański Dow Jones i niemiecki DAX ciągle są wskaźnikami rynków rosnących w średnim terminie.
Jak zauważa Konrad Białas z Domu Maklerskiego TMS Brokers, niektórzy inwestorzy spodziewają się bardziej agresywnej reakcji ze strony Fed na wysoką inflację i nie wykluczają, że dojdzie nie do dwóch, a do 3-4 podwyżek stóp. To pociągnie za sobą wzrost rentowności amerykańskich obligacji. Wyższe rentowności będą wspierać dolara, ale też mogą osłabić hossę na rynku akcji.
Marcin Tuszkiewicz przypomina, że bessa pojawia się na giełdach zazwyczaj dopiero po drugiej, albo trzeciej podwyżce stóp procentowych. Jedna, nieduża podwyżka może być kłopotem dla ludzi zadłużonych, ale nie jest wielkim problemem dla spółek giełdowych.
Jacek Brzeski, Interia.pl