Wyniki spółek Fed i dolar
W zakończonym tygodniu globalne rynki akcji musiały pogodzić reakcje na doniesienia z gospodarki i dane ze spółek. W istocie w pierwszej fazie gracze byli skoncentrowani na polityce Rezerwy Federalnej i odczytach inflacji w USA, by w drugiej przejść do skupienia uwagi na sezonie publikacji wyników kwartalnych spółek, który w piątek otworzyły amerykańskie banki.
Z mieszanki sprzecznych zmiennych - i nieco zaskakujących reakcji inwestorów - rynki zbudowały tydzień skromnych zmian głównych indeksów. Na Wall Street przesunięcia średnich były właściwie kosmetyczne. Europa nie potrafiła wyjść w cienia giełd amerykańskich i podążyła ścieżką wydeptaną przez USA. Bilansem jest tydzień konsolidacyjny, w którym wyższe od oczekiwań odczyty inflacji w USA, ostrzeżenia o możliwej podwyżce stóp procentowy przez Fed już na marcowym posiedzeniu FOMC i wreszcie rozczarowanie wynikami banków JPMorgan Chase i Citigroup nie przełożyły się na ruchy zmieniające położenie indeksów i obraz nastrojów. W kontekście bliskiej przyszłości zachowanie giełd można uznać raczej za sygnał niepewności inwestorów, jak będzie wyglądał układ sił w końcówce stycznia niż poważne wskazania na temat kondycji rynków w całości.
Na polu inflacyjnym rekordowe odczyty CPi PPI w USA zostały przyjęte jako wskazania, iż amerykańska gospodarka może mieć być już bliska najwyższym odczytom tych wskaźników. Stąd spokojne reakcje na zeszłotygodniowe dane. W przypadku stóp procentowych można jednak mówić o przymusie przeliczenia oczekiwań.
W poprzedni weekend rynki pozycjonowały się - stale z dawką wątpliwości - pod pierwszą podwyżkę ceny kredytu w USA w końcówce drugiego kwartału. Na zakończeniu tygodnia, za sprawą wypowiedzi nowego wiceprezesa Fed, w grze była już podwyżka stóp procentowych na marcowym posiedzeniu FOMC.
Efektem jest mocne zaakcentowanie wagi styczniowego posiedzenia FOMC i komunikatu Rezerwy Federalnej z 26 stycznia. W praktyce wszystkie dane makro do 26 stycznia będą teraz czytanie w kontekście tego, jaka będzie wymowa styczniowego posiedzenia FOMC, którego konsekwencje pojawią się na giełdach za niespełna 10 dni. Nie można wykluczyć, iż Fed zabrzmi jastrzębio i nawet jeśli nie zapowie podwyżki ceny kredytu za niespełna sześć tygodni - licząc od 26 stycznia - to może zarysować ostrzejszą ścieżkę zacieśnienia monetarnego, którą rynki akcji i długu będą musiały uwzględnić w cenach.
Zanim jednak inwestorzy zderzą się z potencjalnym ciągle zaostrzeniem języka Rezerwy Federalnej, przed giełdami główna fala raportów kwartalnych. Po piątkowych spadkach banków w USA widać, iż sezon nie będzie spacerkiem i nawet dobre raporty kwartalne nie muszą stać się zmiennymi przekładającymi się na zwyżki cen.
Niemniej, to nie spółki tradycyjnej gospodarki powinny przesądzić o tym, w jakich nastrojach będą inwestorzy za dwa tygodnie. Klucz do sezonu wyników i położeń indeksów trzymają raczej spółki technologiczne, które wchodzą w sezon publikacji raportów w kontekście zredukowanych wycen i korekt przekraczających czasami 10 procent.
Uwzględniając wagę sektora technologicznego w indeksach Nasdaq Composite i S&P500 można założyć, iż właśnie spółki, które były liderami hossy w ostatnich latach trzymają klucz do położeń średnich po sezonie raportowania. W szerszej perspektywie patrząc pierwsze dwa tygodnie stycznia i nowego roku można uznać za nieco rozczarowujące - zwłaszcza na Wall Street - ale średniookresowy obraz pozostaje poprawny. Na horyzoncie nie widać recesji i stale bazowym scenariuszem na nowy rok jest wzrost cen akcji i poziomy indeksów wyższe niż na zamknięciu 2021 roku.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.
Z kolei osłabienie dolara widoczne jest na szerokim rynku i trudno może być o mocne argumenty za zmianą tego trendu. FED widzi podwyżkę stóp już w marcu, chociaż dane z realnej gospodarki (poza inflacją) mogą zacząć wskazywać na jej nieznaczne wyhamowanie w I kwartale, a Omikron będzie w tym pomagać.
Rynek zdaje się jednak zakładać, że marcowa podwyżka będzie konieczną reakcją na opóźnienia z II połowy 2021 (kiedy to należało podnieść stopy), a cała dyskusja będzie się koncentrować na tym, kiedy FED zacznie realnie redukować swój bilans (program QT). Napływające ostatnio sygnały od członków FED sygnalizują, że raczej będzie to temat na dalszą część roku, a nie na lipiec, jak to widzą eksperci z Goldman Sachs.
Wracając do samego dolara, kolejni członkowie FED przyznają, że marcowa podwyżka stóp procentowych byłaby zasadna (Evans, Harker, Barkin, Daly, Waller), co staje się tak naprawdę konsensusem. Uwagę zwróciła wczoraj Lael Brainard (wiceprezeska FED), która przyznała, że FED mylił się, co do inflacji i teraz musi bardziej zdecydowanie działać - także ona poparła ideę marcowej podwyżki stóp.
Wydaje się, że o ile rynki pogodziły się już z tym, że FED może wykonać ruch w górę na stopach już w marcu, to kwestia redukcji bilansu FED będzie jeszcze przedmiotem wielu dyskusji w tym roku.
Sporządził: Marek Rogalski - główny analityk walutowy DM BOŚ