Przecena może potrwać dłużej

Pomimo trwającej od dwóch tygodni korekty wcześniejszych spadków wskaźnik WIG20 nie zdołał zmniejszyć dystansu do styczniowych szczytów na mniej niż 200 punktów. Zapora 2300 pkt naznaczona dodatkowo luką bessy między sesjami 4 a 5 lutego zadziałała jako wzorcowy opór łatwo studzący zapędy miernego popytu.

Wygenerowano dwutygodniową formację flagi zapowiadającej według technicznych kanonów kontynuację wcześniejszej tendencji, czyli spadków. Środa zaczyna się od dalszej, choć lekkiej przeceny, sprowadzającej indeks w rejon 2220 pkt. Kasandryczne zapatrywania mogą być wprawdzie nieco ostudzone za sprawą ujemnej bazy, ale to marne pocieszenie.

Znacznie gorszy wynik polskiej sprzedaży detalicznej (+2,5 proc. wobec oczekiwań rzędu 5,3 proc.) w połączeniu z tąpnięciem nastrojów amerykańskich konsumentów przybliżają możliwość nadejścia niekorzystnych rozstrzygnięć. Indeks Conference Board wartością zaledwie 46 pkt wobec typowanych 55 dał sygnał do rejterady z akcji. Były to dwie główne informacje elektryzujące wczoraj inwestorów, choć od późnej jesieni na sentyment grawitująco wpływają problemy budżetowe Grecji, która może być w tej materii forpocztą dla Hiszpanii, Portugalii czy Włoch. Opór społeczny przeciw zaciskaniu pasa, jak widać z ostatnich doniesień, jest olbrzymi. Jednak sprawa przestawienia europejskich gospodarek grzęznących w uwiądzie rozpasanych przywilejów i destrukcyjnego "socjalu" na nowe tory staje się paląca jak nigdy w historii Unii Europejskiej.

Reklama

Podobnie jak pracownik oswojony z podwyżkami nie chce słyszeć o zmniejszeniu poborów w czasach dekoniunktury, całe społeczeństwa dekadami rozleniwiane budżetowymi dopłatami staną murem za utrzymaniem dotychczasowego stanu posiadania. Pomimo, że docelowo jest to droga do kredytowej klęski przybliżanej przez negatywne procesy demograficzne, stetryczałe zachodnioeuropejskie centrale związkowe toczą nielogiczne batalie o podwyżki, cofając całe gałęzie gospodarki i generując swymi przestojami wymierne bieżące straty.

Nieco przycichł temat zmagającego się od pewnego czasu z solidną zadyszką Dubaju. Niesłusznie, gdyż jest to ponure memento dla zaklinaczy hossy na rynku nieruchomości. Ceny emirackich apartamentów oraz stawek wynajmu spadły w ciągu ostatniego 1,5 roku średnio o połowę (według arabskiego portalu maktoob.com), a co czwarte pomieszczenie biurowe w Dubaju stoi puste. Według prognoz, olbrzymia nadpodaż nowych lokali zarówno komercyjnych jak mieszkalnych zepchnie ceny o dalsze kilkanaście proc., co sumarycznie dałoby spadek o blisko 2/3 od szczytu.

Pocieszający skutek uboczny: stanieją wycieczki do tamtego niedoszłego raju. Dubajskie problemy w segmencie nieruchomości dają pewne pojęcie o skali kłopotów kłębiących się w segmencie amerykańskich lokali komercyjnych.

Na doniesienia z tego frontu rynki mogą się w najbliższych miesiącach uwrażliwić z racji dużego zaangażowania mniejszych banków w kredyty hipoteczne zabezpieczone właśnie nieruchomościami z przeznaczeniem biznesowym.

Warto nadmienić, że od szczytu z przełomu 2007/08 odpowiedni miernik cen tych nieruchomości, CPPI, zniżkował już o 40 proc. Drastycznie rośnie liczba banków wziętych pod swoistą obserwację przez urząd ubezpieczający depozyty FDIC. Obecnie problemy finansowe zdiagnozowano już u ponad 700 instytucji, a odsetek niespłacanych kredytów pod hipotekę komercyjną szybuje podobnie jak w przypadku kredytów mieszkaniowych 1-2 lata temu. Na koniec ubr. amerykański sektor bankowy posiadał portfel komercyjnych kredytów hipotecznych wart 1,1 bln dolarów (dane Real Capital Analiytics), a więc potencjalne straty w najbliższych kwartałach mogą iść w dziesiątki miliardów.

Wróćmy do bieżących doniesień rynkowych, oczekujących w kolejce w ramach trwającego tygodnia. Dziś przed Kongresem swoje monetarne wynurzenia przedstawi Ben Bernanke, kontynuujący psucie amerykańskiego pieniądza uskuteczniane przez Alana Greenspana. Ujawniony zostanie również wolumen sprzedaży nowych domów w USA za styczeń. Wynik posiedzenia naszej Rady Polityki Pieniężnej jest oczywisty: brak zmiany stóp. Jutro napłynie dynamika amerykańskich zamówień na dobra trwałe, jednocześnie odnośnie wyników kwartalnych należy zwrócić uwagę na raporty PKN Orlen, France Telecom, Deutsche Telekom. Piątek przyniesie rewizję dynamiki PKB USA za IV kw. ubr. (pamiętamy że mimo pierwotnego odczytu 5,6 proc. na rynkach panowała mizeria), kondycję tamtejszego rynku wtórnego domów oraz raport rodzimego KGHM.

Warto obserwować dokonania finansowe dolnośląskiego potentata miedziowego w kontekście dynamicznych huśtawek cen czerwonego metalu. Kładziony w firmie coraz większy nacisk na zarządzanie ryzykiem i hedging władny jest uratować dużą porcję zysku w razie ewentualnej miedzianej dekoniunktury. Dlatego ewentualna mocna panika na walorach KGHM może rodzić fundametalnie uzasadnione okazje inwestycyjne, tym bardziej że wskaźnik beta dla tych akcji znacznie przewyższa 1.

Bartosz Stawiarski, Wealth Solutions

Wealth Solutions
Dowiedz się więcej na temat: problemy | przecena | nieruchomości
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »