Analitycy: Selektywna niewypłacalność Grecji?

Selektywna niewypłacalność Grecji to wyjście pośrednie dla tego kraju - uważają ekonomiści. Nie oznacza ono, że rynki walutowe zatrzęsą się w posadach. Jak wskazali ekonomiści - rynkom otuchy dodał Europejski Bank Centralny.

- Niemcy i Francja uzgodniły między sobą, że "selektywna niewypłacalność" Grecji jest możliwa, dopuszczając zaangażowanie sektora prywatnego w rozwiązanie greckiego kryzysu zadłużeniowego - powiedział w czwartek holenderski minister finansów Jan Kees de Jager.

Przemawiając w holenderskim parlamencie, de Jager oświadczył, że jest wiele możliwości, jak banki mogłyby włączyć się w rozwiązanie greckiego kryzysu. Jednym z rozwiązań jest zamiana obecnego zadłużenia poniżej wartości nominalnej na dług o dłuższym terminie spłaty.

Reklama

- Usunięto żądanie, by uniknąć selektywnej niewypłacalności. Możemy kontynuować plan uwzględniający zaangażowanie banków, który w dalszym ciągu nie jest jawny. Ale ten plan ma możliwości, które opisałem. Doprowadzi to do zaangażowania sektora prywatnego - wyjaśniał holenderski minister.

Analityk DM BOŚ Marek Rogalski tłumaczy, że o częściowej niewypłacalności spekulowało się już wcześniej. - Chodzi o wykup obligacji greckich poniżej ceny nominalnej, prawdopodobnie za pośrednictwem Europejskiego Funduszu Stabilizacyjnego. Ci inwestorzy, którzy posiadają te obligacje, będą musieli się pogodzić, że na nich stracą - stwierdził Rogalski.

Jak przyznał, początkowo na tę informację rynki zareagowały nerwowo - europejskie indeksy giełdowe znalazły się pod kreską, zyskiwał też dolar oraz frank.

Po godzinie 13 za euro trzeba było zapłacić 3,99 zł, za dolara 2,81 zł, a za szwajcarskiego franka 3,43 zł - wcześniej, po godzinie 8 kosztował on nawet 3,39 zł).

- Chwilę po tej informacji pojawiła się jednak kolejna, opierająca się na źródłach niemieckich, która mówiła, że Europejski Bank Centralny pogodził się z tym, że nastąpi selektywna niewypłacalność. Sugerowałoby to, że EBC jednak mimo niewypłacalności tego kraju, będą honorowali greckie papiery, co zmniejszy ryzyko dla rynku - powiedział Rogalski.

W efekcie, jak stwierdził analityk DM BOŚ, indeksy giełdowe "zatrzymały się" i przestały mocniej spadać. Podobnie notowania walut.

- Widać, że są szanse na to, że rynek uzna, iż jest to operacja kontrolowana jakimś kosztem, ale nie ogromnym - powiedział.

Podobnego zdania jest ekonomista Banku BPH Adam Antoniak. - Selektywna niewypłacalność to koncepcja, która już wcześniej była analizowana. Na razie znamy tylko strzępy informacji, dlatego nastroje na rynkach są nerwowe i takie pozostaną, dopóki nie poznamy konkretów - stwierdził Antoniak.

Jak dodał, selektywna niewypłacalność to wyjście kompromisowe. W krótkim terminie rynek może na nią zareagować negatywnie, jednak w dłuższym jest to lepsza opcja niż "pompowanie" w Grecję kolejnych pieniędzy.

Analitycy są zgodni, że w efekcie nerwowości na rynkach kurs szwajcarskiej waluty wobec złotego nie powinien zanotować kolejnego rekordu (w poniedziałek za franka trzeba było zapłacić nawet 3,54 zł). - Dużego szoku nie powinno być. Inwestorzy zdają sobie sprawę, że Grecja jest bankrutem - powiedział Antoniak.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: EBC | bank centralny | kryzys gospodarczy | Grecja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »