Leśnicy walczą o podwyżki

Wyższych stawek za pracę domagało się ok. 2,5 tys. pracowników firm leśnych, którzy protestowali przed kancelarią premiera w piątek w Warszawie. Protestujący złożyli w kancelarii premiera petycję ze swoim postulatami.

Wyższych stawek za pracę domagało się ok. 2,5 tys. pracowników firm leśnych, którzy protestowali przed kancelarią premiera w piątek w Warszawie. Protestujący złożyli w kancelarii premiera petycję ze swoim postulatami.

Protestujący byli ubrani w pomarańczowe i żółte kamizelki, mieli gwizdki oraz piły mechaniczne, które kilka razy uruchamiali. Trzymali ze sobą transparenty z napisami; "Koniec wyzysku w Lasach Państwowych", "Administracja Lasów Państwowych tworzy szarą strefę", " Jestem drwalem będę inwalidą".

"Domagamy się wyższych stawek za naszą pracę umożliwiając legalne zatrudnienie pracowników. Lasy Państwowe płacą firmom leśnym od 14 do maksymalnie 25 zł za godzinę pracy robotnika leśnego. Z tych pieniędzy firma leśna powinna opłacić ZUS, inne składki, a także koszty związane z zatrudnieniem, w tym wyposażenie pracownika. Po opłaceniu dla pracownika może zostać ok. 6 -10 za godzinę ciężkiej pracy" - powiedział Roman Romuald prezes Stowarzyszenie Przedsiębiorców Leśnych im. Mieczysława Wierzbickiego - organizatora protestu.

Reklama

Jak dodał niskie stawki powodują, że pracownicy nie są wyposażani w sprzęt BHP. "Robotnicy leśni wbrew zakazowi pracują pilarką nie przez dozwolone 4 godziny dziennie tylko 8 godzin, przez co chorują na utratę słuchu i chorobę wibracyjną" - podreślił Romuald.

Dodał, że pracownicy leśni domagają się podniesienia o 30 proc. stawek na prace leśne. "Żądamy, aby Lasy Państwowe podniosły w 2016 r. kwotę na usługi leśne o 30 proc. w stosunku do tego roku" - oświadczył Romuald.

Wskazał, że większość prac związanych z pielęgnacją, wycinką lasów zlecana jest przez Lasy Państwowe Zakładom Usług Leśnych. Około 4 tys. takich firm zatrudnia 6 tys. osób.

"Praca tych ludzi jest niezbędna do właściwego funkcjonowania całego sektora leśno- drzewnego. Mówimy o gałęzi gospodarki wytwarzających aż 9 proc. wartość produkcji całego polskiego przemysłu, która nie może stabilnie funkcjonować bez regularnych dostaw drewna z Lasów Państwowych" - powiedział Romuald.

Dodał, że proces dezintegracji rynku usług leśnych trwa od wielu lat. "Prowadzone rozmowy z administracją leśną są jednostronne i nie przynoszą żadnych zmian na lepsze a wręcz przeciwnie. Nasza sytuacja od 8 lat wciąż się pogarsza. Pracownicy pracują coraz ciężej i wykonują coraz większy zakres prac otrzymują relatywnie mniejsze wynagrodzenie. Nasza wytrzymałość fizyczna i psychiczna przekroczyła masę krytyczną" - podkreślił.

Romuald powiedział, że pracownicy firmy leśnych nie zgadzają się żeby urzędnicy z lasów państwowych traktowali ich jak "mało inteligentną tanią siłę roboczą z zmuszając nas do niewolniczej, kilkunastogodzinnej pracy sześć dni w tygodniu".(

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »