Otwarto gazociąg Czeszów-Wierzchowice

Ponad 91 mln zł kosztowała budowa 14-kilometrowego gazociągu wysokiego ciśnienia Czeszów-Wierzchowice, który we wtorek otwarto w okolicach miejscowości Czeszów na Dolnym Śląsku. To pierwsza cześć gazowego Korytarza Północ-Południe.

Piotr Naimski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pełnomocnik Rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej, w liście przesłanym do uczestników uroczystości otwarcia gazociągu podkreślił, że ta inwestycja to ważny element architektury energetycznej kraju.

"Główny celem budowy gazociągu było poprawienie współpracy pomiędzy podziemnym magazynem gazu w Wierzchowicach, a krajowym systemem przesyłowym. Gazociąg Czeszów-Wierzchowice wraz z innymi gazociągami realizowanymi obecnie na Dolnym Śląsku znacząco wzmocnił niezawodność i bezpieczeństwo przesyłu gazu w regionie" - napisał Naimski. Podkreślił, że inwestycja przyczyni się również do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski. "Dzięki znacznemu wzrostowi ilości gazu, który może być transportowany do i z magazynu w Wierzchowicach w pełni wykorzystany zostanie potencjał tego największego w Polsce magazynu" - czytamy.

Reklama

Naimski zwrócił również uwagę, że gazociąg stanowi ważną część realizacji strategii rządu i spółki Gaz-System. "Elementem tej strategii jest stworzenie bramy dla dostaw gazu do Polski z nowych źródeł, w tym budowa połączenia gazowego Polski ze złożami na norweskim szelfie kontynentalnym i zwiększenie zdolności terminalu LNG im. Lech Kaczyńskiego" - napisał.

Gazociąg Czeszów-Wierzchowice to pierwsza inwestycja realizowane w bieżącej perspektywie z Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko - powiedział wiceminister rozwoju Witold Słowik. Jak mówił, inwestycja ta ma fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego naszego kraju. "W ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko w tej perspektywie zostanie w sumie zbudowanych 800 km nowych linii gazowych w Polsce" - dodał.

Wiceprezes spółki Gaz-System Artur Zawartko dodał, że gazociąg Czeszów-Wierzchowice jest ważny z punktu widzenia realizacji strategii spółki. - Ta strategia to trzy filary: bezpieczeństwo przesyłu gazu, bezpieczeństwo energetyczne kraju oraz budowanie pozycji lidera na rynku gazu - powiedział.

Gazociąg ma 14 km długości i średnicę 1000 mm. Przebiega przez dolnośląskie gminy Zawonia i Krośnice. To część korytarza, który docelowo pozwoli na pełną integrację infrastruktury przesyłowej gazu w tej części Europy. Wartość inwestycji to 91 mln zł, z czego 47,7 mln zł pochodzi z dofinansowania z UE.

Korytarz Północ-Południe to europejski projekt o znaczeniu wspólnotowym. Status taki ma kilka innych inwestycji Gaz-Systemu, m.in. połączenie Polska-Litwa, gazociąg Baltic Pipe, rozbudowa terminala LNG w Świnoujściu, rozbudowa punktów wyjścia z gazociągu jamalskiego oraz połączenie Polska-Słowacja.

Korytarz ma mieć dwie nitki - wschodnią i zachodnią. Nitka zachodnia, w skład której wejdzie gazociąg Czeszów-Wierzchowice, ma docelowo połączyć terminal LNG w Świnoujściu oraz Baltic Pipe poprzez południową Polskę, Czechy i Węgry z planowanym terminalem LNG Krk w Chorwacji. Głównym celem budowy zachodniej nitki korytarza jest zwiększenie możliwości przesyłu gazu między Polską i Czechami dzięki rozbudowie systemów przesyłowych po obu stronach granicy oraz budowie nowego interkonektora. Dzięki temu gaz będzie mógł płynąć w obydwu kierunkach.

Według informacji Gaz-Systemu, uruchomienie nowego gazociągu - obok poprawy w całym kraju stopnia bezpieczeństwa energetycznego i dywersyfikacji - przyniesie szereg innych korzyści, takich jak zagospodarowanie nadwyżek gazu importowanego z Niemiec, połączenie Podziemnego Magazynu Gazu Wierzchowice z aglomeracjami Dolnego i Górnego Śląska, poprawienie niezawodności oraz elastyczności pracy całego systemu przesyłu gazu w rejonie Dolnego Śląska i Opolszczyzny.

- - - - -

PE uchwalił przepisy o bezpieczeństwie dostaw gazu

Parlament Europejski uchwalił we wtorek regulacje ws. bezpieczeństwa dostaw gazu. Choć nie są one bez wad, to wprowadzony nimi wiążący prawnie mechanizm solidarności, w wypadku przerwy w dostawach gazu do jednego z krajów UE, znacznie poprawia sytuację "28".

- Dostawy gazu już nigdy nie powinny stanowić politycznej broni czy instrumentu szantażu. Dzięki temu również państwa Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska, energetycznie są najbezpieczniejsze w historii - oświadczył po głosowaniu sprawozdawca raportu w tej sprawie, szef komisji przemysłu, badań i energii Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek (PO).

Rozporządzenie to jeden z filarów unii energetycznej, który ma zapewnić, że każdy z krajów unijnych będzie odporny na ewentualne zakłócenia w dostawach gazu. Mówi ono też o przejrzystości kontraktów gazowych pomiędzy firmami.

- Rozporządzenie zakłada, że dla tzw. odbiorców chronionych, a wiec dla naszych domów, szpitali, służb ratunkowych, domów opieki, hospicjów gazu nigdy nie może zabraknąć. Gdyby było takie zagrożenie, będzie on przesyłany z sąsiednich krajów - powiedział w Strasburgu Buzek.

Przegłosowane przez eurodeputowanych przepisy przewidują regionalną współpracę pomiędzy państwami członkowskimi, aby w razie kryzysu mogły się one wspierać. Podczas długich negocjacji nie obyło się bez kontrowersji. Część krajów unijnych chciała jak najbardziej rozwodnić regulacje. Źródła unijne informowały, że różne propozycje nie podobały się m.in. Austrii, Włochom, Niemcom, Francji, Belgii, Luksemburgowi, Holandii, a także Węgrom.

Ostatecznie udało się wypracować kompromis pomiędzy negocjatorami reprezentującymi rządy, Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim. Zapisy nie są idealne z polskiego punktu widzenia, ale i tak poprawiają sytuację bezpieczeństwa energetycznego w UE.

- Problemów dostaw gazu nie da się rozwiązać w pojedynkę, bo mówimy o dostawach z zewnątrz UE. Jak zapewnić, żeby nam nie groziło zamknięcie kurka. W UE potrzebujemy 65 proc. gazu z zewnętrznych źródeł, a nie z naszych własnych - tłumaczył Buzek.

Zgodnie z zaproponowaną klauzulą solidarnościową, wielcy odbiorcy z jednego kraju UE nie będą otrzymywać gazu, jeśli w sąsiednim państwie unijnym problemy z zaopatrzeniem mieliby najbardziej potrzebujący, narażeni konsumenci.

Porozumienie przewiduje, że we wszystkich krajach UE odbiorcy narażeni będą definiowani w ten sam sposób. Lista jest ograniczona do szpitali, mieszkań, hospicjów, ośrodków pomocy społecznej. Nie ma na niej małych i średnich firm, czy nawet szkół.

Za przesyłanie gazu w ramach solidarności będą przysługiwały rekompensaty. Ogólne reguły w tej sprawie w ramach grup kryzysowych mają być ustalane już teraz, by były gotowe w razie kryzysu.

Europoseł PiS Edward Czesak, który był tzw. sprawozdawcą cieniem tego projektu w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) ocenił, że rozporządzenie jest bardzo potrzebne. - Sytuacja na naszej wschodniej granicy szybko się zmienia i jest coraz bardziej niepokojąca. Niniejsze rozporządzenie, mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa dostaw gazu, jest więc dobrym krokiem przyjętym we właściwym czasie - zaznaczył.

Zwrócił przy tym uwagę, że Unia Europejska i jej bezpieczeństwo dostaw gazu właśnie stają w obliczu nowego wyzwania, jakim jest projekt Nord Stream 2. - Ten geopolityczny projekt podważa solidarność europejską i jest niezgodny z duchem tego rozporządzenia oraz jednym z głównych celów Unii Energetycznej, tj. dywersyfikacji dostaw gazu - podkreślał europoseł PiS.

Przepisy przewidują, że państwa członkowskie mają funkcjonować w ramach czterech "grup ryzyka", które mają służyć za podstawę obowiązkowej współpracy, by przygotowywać wspólne analizy i wypracowywać środki zapobiegawcze na wypadek sytuacji nadzwyczajnej. Przewidziano trzy poziomy kryzysu dostaw energii, które kraje mogą zadeklarować informując o tym KE i odpowiednie organy w swoich grupach: wczesne ostrzeganie, ostrzeganie i sytuacja kryzysowa.

Mechanizm solidarności ma być uruchomiony, jeśli państwo członkowskie stwierdzi, że potrzebna jest interwencja ponadnarodowa i istnieje niebezpieczeństwo dla tzw. konsumentów chronionych solidarnie.

Dużym osiągnięciem Parlamentu Europejskiego było wywalczenie przy sprzeciwie wielu państw członkowskich przejrzystości kontraktów komercyjnych. Nie będzie ona taka jak w przypadku umów międzyrządowych, które mają być przesyłane do KE przed zawarciem, ale i tak może to zmienić zachowanie spółek.

Kompromis przewiduje, że umowy komercyjne, dotyczące znacznych dostaw już po zawarciu, mają być przekazywane do krajowych organów. Informacje o tych kontraktach, które obejmują co najmniej 28 proc. dostaw z zewnątrz w relacji do krajowej konsumpcji, mają trafiać do Komisji Europejskiej. Jej urzędnicy mogą zażądać też przedłożenia całego kontraktu.

"Negocjacje były bardzo długie, ale samo przygotowanie i wejście w życie rozporządzenia wyjątkowo krótkie. W negocjacjach wypracowaliśmy niezwykłe porozumienie w Parlamencie Europejskim i stanowiliśmy zwarty zespół" - wskazywał w czasie debaty w PE Buzek. Dziękował przy tym za współpracę Komisji Europejskiej i prezydencji maltańskiej, która przekonywała do tych rozwiązań państwa członkowskie. Europoseł zwrócił też uwagę, że doświadczenia te będą przydane podczas wypracowania przepisów pakietu energetycznego, na który składa się osiem aktów prawnych.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »