Po wywiadzie Interii: Wymiana zdań między członkami RPP

Poniedziałkowy wywiad prof. Łukasza Hardta, którego udzielił Interii, sprowokował innego członka Rady Polityki Pieniężnej prof. Rałała Surę do napisania opinii dla PAP Biznes. - Nie można teraz refinansować banków po stopie niższej od referencyjnej, ani podwyższać stóp - stwierdził Sura.

"Profesor Hardt postuluje +zaoferowanie przedsiębiorcom, poprzez banki komercyjne, taniego pieniądza+. To mogłoby oczywiście dotyczyć co najwyżej nowych kredytów, ale tych kredytów nie ma, bo nie ma na nie popytu. NBP - wg propozycji Pana profesora Hardta - miałby subwencjonować banki poprzez niższe niż rynkowe oprocentowanie kredytów im udzielanych. Beneficjentem takich rozwiązań mogłyby być co najwyżej banki. Beneficjentem niższych stóp procentowych NBP są natomiast wszyscy kredytobiorcy. Tracą na tym rzekomo banki, ale to nie do końca tak jest, bowiem marże odsetkowe wprawdzie spadają, ale znacznie niższe są też straty kredytowe banków, gdyż niskie stopy wspierają gospodarkę. Mniej jest upadłości i mniejszy ubytek miejsc pracy a raty kredytowe są niższe i dlatego kredyty są lepiej obsługiwane. Per saldo banki zatem wcale niekoniecznie tracą" - napisał Sura.

"Mamy kredyt wekslowy, ale popytu ze strony banków nie ma. W tej specyfice nie mieszczą się zatem dalsze instrumenty wsparcia akcji kredytowej, jak postulowane (jednak tylko hasłowo zarysowane, bliżej niedookreślone) operacje TLTRO. To byłyby niepotrzebne rozwiązania fikcyjnych problemów (...). Warto przypomnieć, że polskie firmy otrzymały ponad 100 miliardów złotych środków wsparcia publicznego i dysponują obecnie znacznymi środkami finansowymi, które w dużej mierze utrzymują na depozytach bankowych. (...) Pamiętajmy też, że podaż kredytu ze strony banków nie jest w żaden sposób ograniczana przez ich sytuację płynnościową, która została skutecznie wsparta działaniami NBP" - napisał.

Reklama

Łukasz Hardt przypomniał ostatnio w Interii swój postulat wprowadzenia długich operacji repo po stopie niższej od referencyjnej, przy jednoczesnej podwyżce stóp procentowych.

- Gdy dyskutowaliśmy w Radzie sposób odpowiedzi na koronawirusowy kryzys, opowiedziałem się za radykalnym luzowaniem polityki pieniężnej, ale bardziej ukierunkowanym na dłuższy koniec krzywej dochodowości i na bezpośrednie wsparcie przedsiębiorców i dlatego byłem przeciwny prostej redukcji głównej stopy praktycznie do zera. Zaproponowałem bardziej wysublimowany sposób działania, sprowadzający się do zaoferowania przedsiębiorcom, poprzez banki komercyjne, taniego pieniądza (tzw. długie operacje repo po stopie niższej od referencyjnej). Takiego instrumentu dzisiaj nam bardzo brakuje, a analogiczne mechanizmy stosuje wiele innych banków centralnych, m.in. Europejski Bank Centralny, czy w naszym regionie Bank Węgier - powiedział w poniedziałek Interii prof. Hardt.

Surę "dziwi" sekwencja normalizacji polityki pieniężnej proponowana przez prof. Hardta: na początku podwyżka stopy rezerwy obowiązkowej, w kolejnym kroku stopy referencyjnej, ale przy utrzymaniu skupu obligacji, a być może zastosowaniu nowych instrumentów poniżej kosztu referencyjnego.

"Przecież skup aktywów jest działaniem w zakresie polityki pieniężnej, które jest wdrażane w zasadzie dopiero w sytuacji wyczerpania możliwości obniżania krótkoterminowych stóp procentowych. Celem skupu aktywów jest wzmocnienie oddziaływania poluzowania polityki pieniężnej na gospodarkę. Innymi słowy chodzi o obniżenie dłuższych stóp procentowych, a tymczasem jednocześnie bank centralny podnosząc krótkie stopy działałby przecież w przeciwnym kierunku" - pisze Sura.

"Oznacza to, że prowadzenie skupu aktywów i jednoczesne podwyższanie podstawowej stopy banku centralnego byłoby działaniem kompletnie niezrozumiałym, nieczytelnym, wewnętrzne sprzecznym, ze zgubnymi skutkami dla skuteczności polityki pieniężnej i dla reputacji banku centralnego" - dodaje.

Sura wskazuje, że NBP posiada jeszcze przestrzeń do działań i nie widzi potrzeby, by stopy były wyższe.

"Mimo silnego szoku zewnętrznego, który - jak się szybko okazało - wywołał najsilniejszą recesję od dekad, profesor Hardt każdorazowo głosował przeciw obniżce stóp procentowych w skali przyjmowanej przez większość Rady. (...). W sumie obniżki stóp wraz z prowadzonym skupem aktywów skutecznie ograniczyły skalę ubiegłorocznej recesji i oddziałują w kierunku szybszego ożywienia gospodarczego w bieżącym roku. Zatem opinia profesora Hardta, że działania NBP nie były słuszne, może budzić zdziwienie" - napisał Sura.

"Po pierwsze, straszenie inflacją w obecnej sytuacji jest niewłaściwe. Po drugie, postulowanie jakiegoś utrzymania przestrzeni do dalszego luzowania na wypadek, gdyby sytuacja się jeszcze pogorszyła, jest niezrozumiałe, bo sytuacja jest wystarczająco zła. A poza tym, w razie takiej potrzeby, jest jeszcze przestrzeń do działań NBP" - dodał.

W wywidzie dla Interii prof. Hardt stwierdził, że jego zdaniem "obecnie nie jest moment na podwyższanie stóp".

- Nie wykluczam, że jeśli gospodarka odbije, to taka konieczność się pojawi. Wtedy w pierwszym rzędzie powinno się podnieść poziom rezerwy obowiązkowej. Obecnie niski poziom rezerwy utrudnia utrzymanie stopy Polonia na poziomie określanym stopą referencyjną NBP - podkreślił.

- Normalizacja polityki pieniężnej - jeśli optymistyczny scenariusz będzie się spełniać - powinna być finezyjna. Czyli na początek podnosimy stopę rezerwy obowiązkowej, w kolejnym kroku stopę referencyjną, ale przy utrzymaniu skupu obligacji, a być może zastosowaniu nowych instrumentów poniżej kosztu referencyjnego. Takie celowane mechanizmy służyłyby wspieraniu aktywności przedsiębiorstw - dodał.

czu

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »